czwartek, 29 marca 2012

Twaróg domowy


Raz w tygodniu, dzięki pewnej osobie, mam możliwość nabywania mleka prosto od krowy.
Dla mnie to naprawdę coś, ponieważ mieszkam w mieście, gdzie takie rarytasy należą do rzadkości.
Słodkiego mleka nie pijam, ale bardzo lubię zsiadłe, jogurt i serek jogurtowy, o których pisałam tu.
Najbardziej jednak, z mlecznych przetworów, lubię twarożek.
Nigdy nie uważałam, że robienie domowego twarogu jest trudne.
Oczywiście zdarzyło się, że zamiast pysznego, kremowego twarożku, 
wyjmowałam z sitka suche, gumowate kulki :)
Dlaczego? Dlatego, że dopuściłam do zagotowania mleka. 
Nie zniechęciło mnie to jednak, bo domowy twaróg jest pyszny.
W zależności od ukwaszenia mleka, może być mniej lub bardziej kwaśny.
Taki jak lubicie!
Zachęcam do jego zrobienia tych, którzy jeszcze nie próbowali :) 



Twaróg z kwaśnego mleka

mleko 
zakwas, opcjonalnie
sitko 
gaza

Jeżeli używacie mleka 'prosto od krowy', 
wystarczy przelać je do kamiennego lub szklanego pojemnika, 
przykryć czystą szmatką i odstawić w temperaturze pokojowej na 2 dni.
Po tym czasie uzyskacie mleko zsiadłe, gotowe do produkcji twarogu.

Aby ukwasić mleko pasteryzowane, które nie zawiera bakterii fermentacji mlekowej,
trzeba dodać do niego około 3% zakwasu, w postaci kupionego zsiadłego mleka lub maślanki.
Przed dodaniem zakwasu należy mleko doprowadzić do temperatury pokojowej.
Po 2 dniach w temperaturze pokojowej, mleko powinno się ukwasić.

Kwaśne mleko podgrzać na bardzo małym ogniu lub w kąpieli wodnej, 
mieszając od czasu do czasu, do momentu aż serwatka oddzieli się od białka.
Aby twaróg się udał, temperatura w garnku nie może przekroczyć 45°C.
Im wyższa temperatura, do której podgrzejecie mleko, 
tym twaróg wyjdzie bardziej suchy i kruszący. 
Jeżeli zależy Wam na kremowej konsystencji,  nie podgrzewajcie mleka zbyt długo.

Zawartość garnka wylać na sito, wyłożone gazą, 
powiesić nad garnkiem i poczekać aż serwatka odcieknie.
W celu przyspieszenia tego etapu, można obciążyć twarożek, 
ale spowoduje to, że twaróg będzie bardziej suchy.

Zwykle robię twaróg wieczorem i zostawiam go na noc, w chłodnym miejscy, aby powoli odciekał.

I jeszcze jedno! Nie wylewajcie serwatki! 
Jest bogata w sole mineralne, witaminy i oczyszcza organizm z toksyn. 


A na koniec sesji zdjęciowej, po cichutku zjawił się Kot :)
Odkąd jest u nas, nigdy nie pił mleka i na szczęście mu nie posmakowało.
Mądry Futrzak!

wtorek, 27 marca 2012

Sałatka z homara

Lubię różnorodność i zmiany. Szczególnie, jeżeli chodzi o jedzenie.
Nie doświadczając nowych smaków przez dłuższy czas, 
zaczynam nerwowo  przeglądać oferty biur podróży do miejsc, 
do których jeszcze nie dotarłam, a które kuszą nieznanymi smakami.
Szukam inspiracji w książkach lub programach kulinarnych.
Wyszukuję produkty, z którymi nigdy nie miałam do czynienia.
Nic na to nie mogę poradzić. To jest jak uzależnienie.
Ostatnio uległam pokusie i kupiłam mrożonego homara. 
Nie miałam na niego pomysłu do momentu, kiedy zobaczyłam jak Laura Calder
przygotowuje sałatkę z tego właśnie skorupiaka. Ona oczywiście kupiła żywe homary.
Nie miałabym chyba odwagi włożyć żywego stworzenia do wrzątku
więc w duchu cieszyłam się, że mój homar został już ugotowany:)
Sałatka wyszła całkiem smaczna, choć z pewnością świeży homar to zupełnie inna bajka:)



Sałatka z homara
na podstawie przepisu Laury Calder

1 homar
1 grejpfrut
1 awokado
1 dymka
1 łyżka natki pietruszki
sok z cytryny
1 łyżka oleju z orzechów włoskich
1 łyżeczka oliwy
pieprz 
sól

Jeżeli używacie żywego homara, należy go wrzucić do wrzątku 
i gotować w osolonej wodzie, aż stanie się czerwony, około 12 minut. 
Mrożonego, wystarczy rozmrozić i opłukać w zimnej wodzie.
Aby wyjąć mięso, należy oderwać szczypce i rozgnieść je delikatnie tępą stroną noża. 
Następnie oderwać ogon i rozgnieść go, naciskając na na niego ręką lub płaską strona noża.
Po wyjęciu mięsa, pancerz można wykorzystać do zrobienia wywaru.
Mięso homara pokroić w kostkę. 
Grejpfruta obrać i wyciąć z niego cząstki pozbawione białej błonki. 
Cząstki pokroić w kostkę. Z pozostałej części wycisnąć sok.
Awokado pokroić w kostkę i skropić sokiem z cytryny. 
Dymkę i natkę pietruszki posiekać.
Wszystko wymieszać, dodać olej, oliwę i doprawić pieprzem oraz solą.

środa, 21 marca 2012

Wiosna

Zaczęła się dość pochmurnie i chłodno, ale nie zawiodła.
Już koło południa otuliła ciepłymi promieniami słońca.
Wiatr ucichł a powietrze zapachniało inaczej...nadeszła wiosna!


Cudownych, słonecznych, pachnących dni
i dużo nowej energii do działania!
Życzę Wam uroczej wiosny!

wtorek, 20 marca 2012

Weekendowa Piekarnia #127. Bułeczki z rozmarynem.

Zobaczyłam je u Amber
która jest gospodynią Weekendowej Piekarni # 127 
i nie mogłam się oprzeć. 
Bo jak tu się oprzeć miękkim, puszystym 
bułeczkom z rozmarynem w kształcie supełka :)
 


Rosemary knot rolls
źródło

2 łyżeczki suszonych drożdży 
1 szklanka (250 ml) wody
2 ½ szklanki (375 g) mąki chlebowej
1 łyżeczka soli morskiej
1 łyżka oliwy z oliwek
kilka gałązek rozmarynu

Do posmarowania i posypania:
skórka otarta z połowy cytryny 
pół łyżeczki drobno posiekanego rozmarynu
pół  łyżeczki grubej soli morskiej
1 łyżeczka oliwy z oliwek

Wymieszać drożdże, mąkę i sól, dodać wodę i oliwę z oliwek. 
Wyrabiać 5-10 minut, aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne.
Ciasto uformować w kulę i włożyć do posmarowanej oliwą miski.
Przykryć i odstawić do wyrośnięcia na godzinę.

Wyjąć ciasto z miski, złożyć raz, tak jak tutaj.
Podzielić na 8 równych części. Ja podzieliłam na 10 mniejszych.
Z każdej części uformować wałek i zawinąć w supełek tak jak tutaj.
W środek każdego supełka włożyć gałązkę rozmarynu.
Bułeczki ułożyć na blasze, przykryć czystą ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na godzinę. 

Rozgrzać piekarnik do 200 stopni C.

Tuż przed wstawieniem bułeczek do piekarnika, posmarować je oliwą z oliwek, 
a następnie posypać skórką z cytryny, rozmarynem i solą.
Piec 15 do 20 minut, aż będą złote.


piątek, 16 marca 2012

Labneh - arabski serek jogurtowy

Arabski serek z jogurtu jest bardzo prosty do zrobienia.
Wystarczy trochę czasu i odrobina cierpliwości.
Ja robię go od podstaw, przygotowując domowy jogurt.
Można jednak znacznie skrócić proces przygotowania, kupując gęsty jogurt w sklepie.
Zwróćcie jedynie uwagę, aby w składzie nie było żadnych stabilizatorów
i innych dodatków poprawiających konsystencję.
Już nie raz, zdarzyło mi się trzymać w ręce opakowanie jogurtu,
którego skład przyprawiał mnie o nie lada zdumienie ;)


Labneh
przepis częściowo zaczerpnięty z książki May S. Bsisu The Arab Table 

pełnotłuste mleko, najlepiej prosto od krowy
jogurt z żywymi kulturami bakterii ( 5% objętości mleka)
sól

do podania
oliwa z oliwek
świeże zioła
zaatar

Mleko podgrzać do temperatury 45°C.
Kilka łyżek ciepłego mleka wymieszać z jogurtem i dodać do pozostałego mleka.
Wymieszać i przelać do czystych, ogrzanych słoików.
Słoiki zamknąć i przez 3 godziny trzymać w ciepłym miejscu.
Można wykorzystać do tego piekarnik ustawiony na 43°C,
jogurtownicę lub babcinym sposobem zawinąć słoiki w pierzynę.
Po 3 godzinach słoiki z jogurtem schłodzić.

Chcąc pominąć ten etap, można po prostu kupić gęsty jogurt w sklepie.

Jogurt wymieszać ze sporą szczyptą soli, przełożyć na czystą, bawełnianą ściereczkę,
ciasno zawinąć i położyć na sicie ułożonym nad duża miską.
Włożyć do lodówki na 8-10 godzin.

Przed podaniem ser rozsmarować na talerzu, polać oliwą z oliwek,
posypać zaatarem lub listkami świeżej mięty czy oregano.


Życzę Wam słonecznego weekendu!

poniedziałek, 12 marca 2012

Pikantny rosół, domowy makaron i kuchnia opanowana!

Wczoraj w naszej kuchni panowały rządy Pomocnika Kuchennego.
Kroił, mieszał, zagniatał...oj działo się, działo!
Wszedł tam z samego rana i nie dał się wygonić!
I bardzo dobrze, że się nie dał, bo wyszły z tego pyszności :)
Na szczęście pozwolił fotografować i zdradził przepisy!
Pozwolił też posprzątać, udając się w tym czasie do prac ogródkowych.
Skąd tyle energii???
Z pewnością, przyczyną było wiosenne słońce, które tak pięknie świeciło ;)

Zapraszam na pyszny, nieco pikantny rosół z domowym makaronem,
autorstwa najlepszego na świecie Pomocnika Kuchennego!



Pikantny rosół z kurczaka 
gotowany w szybkowarze

1 kurczak
3 marchewki
1 pietruszka
1/3 selera
zielona część pora
1 cebula
3 cm świeżego imbiru
1 chilli suszone
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela
ziarenka pieprzu
sól
sos sojowy
1 trawa cytrynowa

szybkowar

do podania
makaron
świeża kolendra lub natka pietruszki

Kurczaka włożyć do zimnej wody i doprowadzić do wrzenia.
Gotować przez kilka minut usuwając zanieczyszczenia, zbierające się na powierzchni.
Warzywa obrać, pokroić na mniejsze kawałki, cebulę dodatkowo opalić nad ogniem.
Imbir obrać i pokroić na plastry, trawę cytrynową rozgnieść, uderzając tępą stroną noża.
Do gotującego się kurczaka dodać warzywa, przyprawy i sos sojowy do smaku.
Gotować na małym ogniu 30 minut, następnie zamknąć szybkowar i gotować kolejne 60 minut.
Można oczywiście rosół ugotować w zwykłym garnku, wydłużając czas gotowania do 2,5 godziny.
Podawać z makaronem oraz świeżą kolendrą lub natką pietruszki.
Pycha!



Makaron do rosołu

200g mąki pszennej typ 500
100g semoliny
3 jajka
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka oliwy ev

Składniki połączyć i zagniatać do uzyskania gładkiej, elastycznej konsystencji.
Ciasto zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 20 minut.
Po wyjęciu z lodówki, ciasto podzielić na kilka części.
Każdą część rozwałkować bardzo cienko, podsypując mąką.
Używając maszynki do makaronu, ostateczną grubość
nastawić na najcieńszą z możliwych, u nas była to 8.
Rozwałkowane ciasto pokroić w cienkie paski.
Makaron można ugotować zaraz po przygotowaniu
lub wysuszyć i przechowywać w suchym miejscu.


Miłego tygodnia!

środa, 7 marca 2012

Czasami człowiek musi wyjść z kuchni :)


W naszym przydomowym ogródku, oznaki wiosny można było oglądać już ponad tydzień temu.
Ponieważ małe, kiełkujące roślinki nie zaspokoiły naszych apetytów na wiosnę, 
w minioną niedzielę, wybraliśmy się do puszczy na poszukiwanie kolejnych jej zwiastunów.
Niestety barwy królujące w kniei to raczej kolory jesieni, 
a zieleń pojawia się tylko w postaci mchu na drzewach.
Jedynie ptaki śpiewają jakby radośniej i coraz więcej jest pieszych i konnych wędrowców :)



A po wędrówce w chłodny dzień, miło jest ogrzać się przy ognisku, 
wsłuchać w strzelające drewno, zapatrzeć w ogień i upiec kiełbaskę, 
nie martwiąc się o to, co zrobić na obiad ;)




piątek, 2 marca 2012

Pieczone ziemniaki i zapach rozmarynu

Bujny niegdyś rozmaryn stracił nieco na gęstości, lekko wypłowiał, ale przetrwał.
Wygląda znad pękatej doniczki, spragniony ciepła i słońca. Zaczyna wabić zapachem.
Lekko jeszcze przytłumionym, ale na tyle zachęcającym, że zamarzyły mi się pieczone ziemniaki.
Z rozmarynem, aromatyczną szalotką, kremowe w środku,chrupiące na zewnątrz...ulubione. 



Ziemniaki pieczone z szalotkami i rozmarynem

1 kg ziemniaków
250g szalotek
oliwa
kilka gałązek świeżego rozmarynu
sól 

Ziemniaki obrać i pokroić wzdłuż na ćwiartki.
W dużym garnku zagotować wodę, włożyć ziemniaki, 
doprowadzić do wrzenia i gotować 5-10 minut.
Następnie odlać wodę i odparować ziemniaki na dużym ogniu.
Przełożyć na blachę do pieczenia, dodać szalotki pokrojone na ćwiartki,
skropić oliwą, posypać igiełkami rozmarynu i solą.
Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 200°C i piec około 40 minut, aż staną się złociste i chrupiące.