czwartek, 25 lutego 2016

Sezonowo od A do M i cytryny zamknięte w słoikach





Od kilku dni nic tylko przepisy, konwencje dzienniki ustaw, paragrafy...
Od rana do wieczora wyszukiwanie potrzebnych informacji, 
które uwikłane w plątaninie skrótów i pojęć nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
Urzędnicy, którzy unikają odpowiedzi, brak jednolitej interpretacji i ogólna niemoc.
Rzeczywistość, która podcina skrzydła tym, którzy chcą działać zgodnie z prawem.
Nasza polska rzeczywistość, która czasem bywa kwaśna jak cytryna.
I choć lubię smak cytryny to jednak wolę, kiedy jej cierpkość przełamana jest odrobiną słodyczy.
Słodyczy nie musi być wiele, wystarczy odrobina, aby całość  była przyjemna dla podniebienia.
Do tego aromat rumu, uwodzicielski zapach wanilii lub cynamonu i można na chwilę zapomnieć o cierpkości dnia. 
Na cytrynowe smaki zapraszam Was dziś wspólnie z Amber. 
To właśnie Ona wybrała cytrynę na bohaterkę lutowego od A do M,
a Jej przepis na cytryny w rumie były dla mnie inspiracją. 






Cytryny w rumie

3 słoiki o pojemności 200 ml

4-5 cytryn ekologicznych
3-5 łyżek jasnego, nierafinowanego cukru trzcinowego
1.5 łyżki cukru muscovado
około 12 łyżek ciemnego rumu
wanilia
imbir
cynamon

Cytryny umyć i pokroić na plasterki.
Słoiki wyparzyć.
Plastry cytryn układać w słoikach przesypując cukrem.
W każdym słoiku powinno znaleźć się 1/2 łyżki cukru muscovado
i co najmniej 1 czubata łyżka jasnego cukru.
Ilość cukru uzależniona jest od indywidualnych upodobań, więc można dodać go znacznie więcej.
Do każdego słoika włożyć kawałek wanilii, cynamonu lub imbiru.
Do słoików dolać kilka łyżek rumu, tak aby płyn przykrył plasterki cytryn.
Słoiki zakręcić i kilka razy nimi wstrząsnąć, aby cukier się rozpuścił.







poniedziałek, 22 lutego 2016

Słoneczny parapet i pęczak z pieczonymi warzywami korzeniowymi





Słońce coraz częściej przysiada na kuchennym parapecie.
W jego ciepłych objęciach mości się rzeżucha, lucerna i kiełki rzodkiewki.
Z zanurzonej w wodzie cebuli wystają zielone listki szczypioru.
Na drzewku laurowym pojawiło się kilka młodych pędów.
Starszy Kot usiadł obok doniczki, w której ukryte są nasionka rozmarynu.
Jego ogon porusza się płynnie w takt kocich myśli.
Spogląda na mnie i mruży oczy.
Mruczy.
Odstawiam na blat kubek z parująca kawą.
Zanurzam dłonie w miękkości futra.
Za kilka minut On przeciągnie się leniwie, zeskoczy na podłogę
i z podniesionym do góry ogonem, ocierając się o ścianę, wyjdzie z kuchni.
Za moment ja wezmę kolejny łyk kawy,
otworzę książkę i po raz kolejny zachwycę się pięknymi zdjęciami,
nastawię wodę, żeby ugotować kaszę i zacznę obierać warzywa.
Ale póki co trwamy, otuleni ciepłymi promieniami, przy kuchennym parapecie.
Liczy się tylko tu i teraz.




Pęczak z pieczonymi warzywami korzeniowymi
Na podstawie przepisu z książki A change of appetite. Where healty meets delicious. Diana Henry

pieczone warzywa
1 seler
6-8 marchewek
2-3 pietruszki
oliwa
cynamon
pieprz
sól

Warzywa obrać, pokroić na mniejsze kawałki, skropić oliwą,
dodać po szczypcie cynamonu, pieprzu i soli.
Dokładnie wymieszać, aby warzywa pokryły się przyprawami.
i ułożyć w jednej warstwie na blasze do pieczenia.
Piec w 180stC przez około 30 minut.
Warzywa powinny pozostać jędrne.

pęczak
1 szklanka pęczaku 170 g
1 łyżka białego octu balsamico
1 łyżka oliwy
pieprz
sól

Pęczak ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Do ugotowanej kaszy dodać ocet i oliwę, przyprawić pieprzem i solą.
Trzymać w cieple.

dressing
1 łyżeczka musztardy francuskiej
1 łyżeczka miodu
1 łyżka białego octu balsamico
6 łyżek oliwy
1 ząbek czosnku
pieprz
sól

Czosnek rozetrzeć z odrobiną soli, dodać resztę składników i dokładnie wymieszać.

do podania
ziarna sezamu
płatki chili
natka pietruszki

Upieczone warzywa, połączyć z pęczakiem, wymieszać z połową dressingu.
Wstawić na kolejne 15 minut do piekarnika rozgrzanego do 180stC.
Doprawić do smaku pieprzem i solą jeżeli to konieczne.
Przed podaniem polać resztą dressingu, posypać sezamem i chili
oraz/lub posiekaną natką pietruszki.








czwartek, 11 lutego 2016

Zupy na cztery pory roku - zima...






- Czy jest rzepa? - zapytałam.
- Nie - odpowiedziała krótko.
- A czy dostanę jarmuż?- zapytałam znów z nadzieją w głosie.
Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i pokiwała przecząco głową.
- Ale truskawki są - dodałam z przekąsem.
- Truskawki, maliny, borówki… - zaczęła wymieniać rozpromieniona.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że powiedziałam to z ironią.
Sklepowe półki uginają się od warzyw i owoców.
Wszystkie jednakowe, równiutkie, kuszą kolorami.
Dla mnie zima to czas strączkowych i korzeni.
Czas wyjadania ze słoików wszystkiego, co w nich zamknęłam latem i jesienią.
To czas tęsknoty za tym, co będzie tak bardzo cieszyć za kilka miesięcy.
Marząc o gruntowych ogórkach i czereśniach zrywanych prosto z drzewa,
gotuję zupę z naszej poczciwej i niedocenianej rzepy.
Gotuję ją wspólnie z MałGohąMarzenąAlutką i Kamilą.






Zupa z czarnej rzepy

2 rzepy, ok. 450 g
1 cebula, ok. 90 g
1 marchewka, ok. 60 g
kawałek pora, ok. 60 g
kawałek selera, ok. 50 g
2 ziemniaki, ok. 300 g
2 łyżki masła
450 - 500 ml gorącej wody, bulionu warzywnego lub drobiowego
4-5 łyżek tłustej śmietany
pieprz
sól

do podania
świeży chrzan
szczypiorek
wędzony łosoś, opcjonalnie

Warzywa pokroić w kostkę.
W garnku z szerokim dnem rozgrzać masło i zeszklić na nim cebulę.
Dodać resztę warzyw i dusić kilka minut, często mieszając.
Wlać wodę lub bulion, doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień
i gotować 15-20 minut, aż wszystkie warzywa zmiękną.
Zupę zmiksować na krem, jeżeli jest zbyt gęsta, dodać przegotowaną wodę lub bulion.
Jeżeli chcemy uzyskać naprawdę kremową konsystencję, należy przetrzeć ją przez sito.
Zupę doprawić pieprzem oraz solą i wymieszać ze śmietaną i od razu podawać.

Przed podaniem posypać świeżo tartym chrzanem, posiekanym szczypiorkiem.
Można również dodać kilka plasterków wędzonego łososia.







poniedziałek, 8 lutego 2016

Piekarnia w lutym i chleb piwno cebulowy Piotra Kucharskiego






bez ciebie jak
bez uśmiechu
niebo pochmurnieje
słońce
wstaje tak wolno
przeciera oczy
zaspanymi dłońmi
[…]


Halina Poświatowska
 

Jednego dnia świat skrzy się milionami zamarzniętych cząsteczek wody,
a następnego przegląda się w kałużach i kroplach deszczu spływających po gałęziach.
Cieszę się na każdy słoneczny poranek.
Wsłuchuję w coraz głośniejsze trele ptaków.
Odnajduję przyjemność w pieczeniu chleba i karmieniu innych.
Chłodne wieczory wypełniam blaskiem świec
i oglądam stare spektakle Teatru Telewizji.
Coraz częściej sięgam po książki mówione.
Słucham, kiedy sprzątam i kiedy gotuję.
Słucham, kiedy zasypiam.
Słucham, aby oszukać umysł.
Wciąż niechętnie zostaję z własnymi myślami sam na sam.
Jestem już gotowa pożegnać zimę.
Odliczam dni do powrotu na rowerowe ścieżki.







Chleb piwno cebulowy
na podstawie przepisu z książki 
 Piotra Kucharskiego Chleb. Domowa piekarnia.
Przepis opracowany przez Beatę, która prowadzi bloga Stare gary

składniki na 2 bochenki

zaczyn (P.K. używa nazwy zakwas)
200 g mąki żytniej razowej typ 2000
180 g wody
60 g zakwasu (P.K. używa nazwy starter)

ciasto właściwe
800 g mąki żytniej typ 720
650 ml piwa pszenicznego
350 g zaczynu (P.K. – zakwasu)
2 cebule
20 g soli (2 łyżeczki)

zaczyn (zakwas)
Dzień przed pieczeniem. 

Wyjąć zakwas (starter) z lodówki i odstawić na 1 – 2 godziny w temperaturze pokojowej. 
W misce wymieszać wszystkie składniki (zakwas, mąkę i wodę), 
przykryć miskę folią i pozostawić w temperaturze pokojowej na noc – 8 – 12 godzin

ciasto właściwe
W dniu pieczenia. 

Zaczyn (zakwas) jest gotowy gdy da się wyczuć lekko kwaśny zapach, 
a ciasto po rozsunięciu ma gąbczastą strukturę i jest napowietrzone.
Cebulę pokroić w dużą kostkę, poddusić na oleju aż zmięknie i nabierze złotego koloru, wystudzić.

Do dużej miski odważyć 350 g zaczynu (zakwasu). Dodać mąkę, cebulę, sól, piwo. 
Wymieszać, przykryć folią i odstawić do pierwszego wyrastania, 
w temperaturze pokojowej, na 8 – 12 godzin.
Po tym czasie wyrośnięte ciasto podzielić na dwie części 

i przełożyć do dwóch foremek– keksówek (20 x 11cm)wysmarowanych masłem . 
Delikatnie wyrównać powierzchnię ciasta mokrą ręką, przykryć foremki ściereczką 
i pozostawić do wyrośnięcia na 3 – 4 godziny.
Piekarnik rozgrzać do 220 st C.
Wyrośnięte chlebki ponacinać, wstawić do gorącego piekarnika. 

Piekarnik zaparować przy pomocy spryskiwacza.
Piec ok 45 – 50 minut. 

Upieczone chleby wyjąć z foremek i pozostawić do wystudzenia na kratce.






Lista blogów, które wzięły udział w lutowej Piekarni Amber:




poniedziałek, 1 lutego 2016

Sezonowo od A do M i rzepa z fenkułem w pomarańczowym sosie






Kuchnia to miejsce, do którego nie powinno się wchodzić ze złymi emocjami.
Czasem jednak, nie tak łatwo zostawić za progiem smutek czy złość.
Przyprawione tymi uczuciami potrawy nie smakują zbyt dobrze,
a gotowanie w ich towarzystwie kończy się zwykle katastrofą.
Nie udaje się to, co do tej pory było robione z zamkniętymi oczami.
Kasza się przypala, makaron rozgotowuje, 
z ciasta wychodzi zakalec, chleb nie chce rosnąć, 
zbyt mocno przyprawiona zupa okazuje się niezjadliwa,
a upieczony dla kogoś sernik wypada z formy prosto na podłogę.
Nawet ulubiona herbata smakuje inaczej...
Lepiej wtedy wyjść z kuchni i zostawić gotowanie innym.
Poczekać na lepsze dni i wrócić, kiedy pojawi się odrobina pozytywnych myśli.
Wtedy, nawet prosta sałatka może zaskoczyć smakiem.
Pozytywnie!





Sałatka z czarnej rzepy i fenkułu

1 szklanka bardzo cienko pokrojonej czarnej rzepy
1 szklanka bardzo cienko pokrojonego fenkułu

Warzywa muszą być pokrojone naprawdę cienko,
plasterki powinny być prawie przezroczyste.

sos
3 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z pomarańczy
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki miodu
pieprz
sól

natka fenkułu do podania

Składniki sosu wymieszać, doprawić pieprzem oraz solą.

Warzywa polać sosem i odstawić na 10-15 minut.
Przed podaniem posypać natką fenkułu.





Rzepa jest niedocenianym warzywem,
a mimo to, nie musiałam długo namawiać Amber, 
aby to właśnie rzepa stała się bohaterką pierwszego w tym roku od A do M!