wtorek, 29 lipca 2014

Sałatka ziemniaczana z jajkiem i kilka kropel deszczu





Wysłuchawszy mych próśb, niebo strąciło na ziemię kilka chmur,
które rozpłynęły się w oka mgnieniu po nieco przesuszonej zieleni ogrodu,
i ozdobiły koralami wielką pajęczynę rozpiętą między drzewami.
Na ścieżkę opadły okruszki upalnego dnia i jedno ptasie pióro.
Z kryjówek wyszły koty, zbyt zmęczone na zabawę.
Zrobiło się cicho, a ja miałam nadzieję, że to cisza przed burzą.
I nawet zagrzmiało parę razy i niebo rozbłysło błyskawicami,
ale po chwili powietrze znów otuliło mnie zbyt grubym kocem.
Kolejne upalne popołudnie z sałatką zamiast obiadu,
kolejny wieczór z oknami otwartymi na całą szerokość,  
i kolejna prośba o nieco dłuższy taniec kropel deszczu na szybie.








Sałatka ziemniaczana z jajkiem, oliwkami i rzodkiewką

500 g ziemniaków
1 cebula
1/4 szklanki białego octu balsamicznego(4-5%)
1/4 szklanki oliwy z oliwek
4 jajka ugotowane na twardo
4 rzodkiewki
garść czarnych oliwek
cukier
pieprz
sól

Cebulę pokroić w krążki lub piórka,
wymieszać ze szczyptą soli i łyżeczką octu.
Odstawić na kilka minut, aż puści sok i dokładnie odcisnąć.
Wymieszać ocet z oliwą, doprawić cukrem, pieprzem i solą.
Ziemniaki obrać i ugotować w osolonej wodzie.
Kiedy są jeszcze ciepłe, pokroić w plastry lub kostkę,
wymieszać z dressingiem i cebulą,
doprawić do smaku jeżeli to konieczne i schłodzić.
Przed podaniem dodać oliwki
i rzodkiewkę pokrojoną w cienkie plasterki.






wtorek, 22 lipca 2014

Upał, truskawki i lody z pieprzem





Pan B. ucieka od upałów na działkę.
A. z dzieciakami wyjeżdża za miasto.
Pies sąsiadów wykorzystuje podlewanie ogrodu
i z dziką radością wpada w strumienie wody.
Koty znikają na długie godziny i nie chcą zdradzić kryjówki,
w której próbują przetrwać te upalne dni.
Mały sąsiad całymi dniami siedzi w dmuchanym basenie.
Z zazdrością patrzę, jak po raz kolejny zanurza się w chłodnej wodzie
i mam ogromną ochotę do niego dołączyć.
Chciałabym, tak jak koty, zaszyć się gdzieś na cały dzień
i wyjść dopiero wieczorem, kiedy powietrzem daje się oddychać,
kiedy senność odchodzi w niepamięć, a myśli zaczynają być przejrzyste.
W takie dni zaczynam tęsknić za jesienią
i wypatruję w sklepowych oknach jej kolorów.
Szukam chmur na niebie i oczekuję deszczu.
Narzekam tylko trochę i kręcę kolejne smakowite lody.




Lody z truskawkami i czarnym pieprzem
Na podstawie przepisu z książki Wyprawy po przyprawy

lody
500 ml tłustego mleka lub pół na pół mleka i śmietanki kremówki
10 ziarenek czarnego pieprzu
5 żółtek
5 łyżek cukru

mus truskawkowy
150-200 g truskawek
cukier, opcjonalnie
3 łyżeczki grubo mielonego czarnego pieprzu

W garnku podgrzewać mleko z ziarenkami pieprzu,
aż osiągnie temperaturę bliską wrzenia.
W misce ubić żółtka z z cukrem i powoli,
ciągle mieszając, połączyć je z gorącym mlekiem.
Przelać całość z powrotem do garnka
i gotować na małym ogniu, mieszając drewnianą łyżką,
do momentu, aż masa zgęstnieje i nie będzie spływać z łyżki.
Masę wystudzić, przecedzić i schłodzić w lodówce.
Następnie przelać do maszynki do lodów
i postępować zgodnie z jej instrukcją,
lub przelać masę lodową do płaskiego pojemnika, 
włożyć do zamrażalnika i co pół godziny,
przy użyciu miksera, mieszać masę, 

aż do uzyskania kremowej konsystencji.

Kiedy lody się mrożą, rozgnieść truskawki i przetrzeć je przez sito.
Dodać zmielony pieprz i dosłodzić jeżeli to konieczne.

Przed samym podaniem połączyć lody z musem truskawkowym.




Wiele osób narzeka, że domowe lody, po zamrożeniu, nie są kremowe i puszyste.
Rzeczywiście nie są takie, jak te ze sklepu, ale jest na to rada.
Wystarczy wyjąć je z zamrażalnika na 30-40 minut przed konsumpcją i zostawić w lodówce,
a przed samym podaniem zmiksować dodając im puszystości.
U mnie ten sposób działa zawsze, więc i Wam polecam.






czwartek, 17 lipca 2014

Sezonowo od A do M, owocowy lipiec i tort bezowy





Lipiec zachwyca bogactwem produktów, a ja, 
mimo wielu zapisanych do wypróbowania przepisów, 
rozkoszuję się nim w najprostszej postaci.
Bób, fasolka, fasolka, bób, kalafior, ziemniaki, dużo młodych ziemniaków...
Warzywa, oliwa, świeże zioła, nieco cienia i nic więcej do szczęścia mi nie trzeba.
Może z wyjątkiem owoców, bez których nie wyobrażam sobie lata.
Wciąż pochłaniam kilogramy czereśni wierząc naiwnie, 
że w tym roku uda mi się najeść nimi na zapas.
Nie mogę odnaleźć smaku w poziomkach zwisających z doniczek
i wspominam aromat tych, które kiedyś zrywałam w lesie.
Wgryzam się w kwaśne papierówki, opróżniam kobiałki z malinami,
maluję usta jagodami, na straganach szukam zielonych kulek agrestu,
z entuzjazmem przyjmuję zaproszenie na rwanie porzeczek, 
i zapraszam Amber do wspólnego owocowego gotowania. 
I jak tu nie lubić lipca, nawet jeżeli nie przepada się za upałami;)





Krem (curd) porzeczkowo-malinowy

125 g masła
85 g cukru, lub więcej według uznania
2 łyżki soku z cytryny
300 g czerwonych porzeczek
200 g malin
2 jajka

Masło z cukrem podgrzać, dodać porzeczki, maliny i sok z cytryny.
Zdjąć z ognia, przełożyć do blendera, zmiksować i przetrzeć przez sito.
Przelać do miski, dodać roztrzepane jajka i umieścić nad garnkiem z wrzącą wodą.
Podgrzewać mieszając, aż sos stanie się gęsty, około 10 minut.
Gorący sos przełożyć do wyparzonych słoików, 
ostudzić i przechowywać w lodówce do 2 tygodni.

Z tych proporcji wyjdzie więcej sosu, niż będzie potrzebne do bezy, 
ale z pewnością nie będziecie mieć problemu ze zużyciem tego co zostanie;)




Tort bezowy z kremem porzeczkowo-malinowym i owocami

beza
1 szklanka białek
2 szklanki drobnego cukru

dodatkowo
400 g śmietanki 30%
laska wanilii
1 łyżeczka cukru
krem porzeczkowo-malinowy
owoce, czerwone i czarne porzeczki, maliny, borówki, jagody

Białka ubijać, dosypując cukier, aż masa będzie sztywna i lśniąca a cukier się rozpuści.
Na blasze wyłożonej pergaminem, uformować z masy dwa krążki.
Bezę włożyć do piekarnika, rozgrzanego do temperatury 140°C  i piec około 50 minut.
Jeżeli beza zaczyna się rumienić, zmniejszyć temperaturę do 110°C.
Po upieczeniu bezę zostawić w piekarniku, aż całkowicie wystygnie.

Śmietankę ubić z cukrem i ziarenkami wanilii.

Jeden bezowy krążek położyć na paterze, posmarować go połową bitej śmietany,
nałożyć kilka łyżek kremu porzeczkowo-malinowego i część owoców,
przykryć drugim krążkiem, na który nałożyć resztę bitej śmietany, 
kilka łyżek kremu i tyle owoców ile zdołacie zmieścić.







piątek, 11 lipca 2014

Triathlonowe emocje, plany na weekend i karkówka z grilla





Niedziela.
Pobudka 7:30.
Jego pierwszy triathlon.
M. i ja gotowe do dopingu, nie tylko 'naszym'.
Biegamy z jednego miejsca w drugie,
wypatrujemy znajomych strojów,
uwieczniamy w kadrze ważne chwile.
Uśmiechnięte twarze, zmęczone ciała,
pęknięte dętki, mniej lub bardziej groźne upadki...
Znacznie więcej emocji, niż się spodziewałam!
Po kilku godzinach upragniona meta.
Nie wiem, kto się cieszy bardziej On czy ja.
Po powrocie do domu jemy orzeźwiający chłodnik
i wcześniej przygotowaną sałatkę z ziemniaków.
Na nic więcej nie pozwala upał.
Nadchodzący weekend zapowiada się u nas znacznie mniej upalny,
ze względu na temperatury oraz brak tak emocjonujących wydarzeń;)
Planujemy grillowanie, a Wy, jakie macie plany na weekend?:)




Karkówka grillowana na drewnie dębowym 

1 kg karkówki
1 łyżka sosu worcestershire
sok z 1 cytryny
3 łyżki oliwy
kilka gałązek tymianku
kilka gałązek rozmarynu
1 czubata łyżeczka musztardy francuskiej
szczypta grubo mielonego pieprzu
3 łyżki sosu sojowego tamari

suche drewno dębowe

Wszystkie składniki oprócz karkówki połączyć i dokładnie wymieszać tworząc marynatę.
Karkówkę pokroić w grube plastry i włożyć do marynaty na kilka godzin.
W grillu rozpalić (bez podpałki!) drewno.
Plastry mięsa kłaść na ruszcie, piec po kilka minut z każdej strony.
Od czasu do czasu nakryć grilla pokrywą, aby wytworzyć nieco dymu,
dzięki temu karkówka będzie miała lekko wędzony posmak.




Sałatka z kaszy i ogrodowej zieleniny

2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej lub burgul
duża garść posiekanej mięty
duża garść posiekanej natki pietruszki
1/2 szklanki pokruszonego sera feta
zielenina: roszponka, musztardowiec, młoda sałata, rukola
sok z połowy cytryny
3-4 łyżki oliwy z oliwek
pieprz
sól

Kaszę wymieszać z miętą, natką pietruszki i fetą.
Skropić oliwą i sokiem z cytryny, doprawić do smaku pieprzem i solą.
Na wierzchu ułożyć zieleninę, wymieszać przed samym podaniem.






wtorek, 8 lipca 2014

Lipcowa piekarnia i bajgle w wersji fast





Piątek 9:30.
Zapowiada się upalny dzień.
Mimo tego postanawiam je upiec.
Później nie znajdę dla nich już czasu.
Zaglądam do Amber, studiuję przepis.
Od dawna chciałam je zrobić, ale..
Wiadomo, wymówki!
Nic tak nie mobilizuje jak wspólne pieczenie!
Ciasto pięknie rośnie, ale wciąż klei się do blatu.
Dosypuję mąkę, formuję i już wiem, że nie będzie łatwo.
Kładę każdy krążek na osobnym kawałku pergaminu.
Czekam, aż wyrosną.
Nadchodzi najciekawszy etap.
Woda w garnku wrze, piekarnik się rozgrzewa.
Pierwsza bułka ląduje w kąpieli.
Pilnuję czasu, odwracam po minucie,
po kolejnej wyjmuję i układam krążki na kratce.
Nie wyglądają najlepiej, a po chwili zaczynają marszczyć się i opadać.
Co mnie podkusiło, żeby zrobić całą porcję?
Smaruję jajkiem, obsypuję ziarnem, wsadzam do piekarnika.
Po dwudziestu minutach, zgodnie z oczekiwaniami,
wyjmuję z niego blachę pełną upiornych placków,
które z bajglami wiele wspólnego nie mają.
Jak się okazuje nie tylko ja mam ten problem.
Porównuję kilka różnych przepisów, czytam uwagi,
w końcu decyduję się na powtórkę.
Tym razem dodaję mniej wody.
Ciasto ma zupełnie inną konsystencję,
daje się zakręcić na palcu i nie opada po ugotowaniu.
Wyjmuję z piekarnika prawdziwe bajgle!
Nie są jeszcze idealne, trzeba nad nimi popracować,
ale kiedy wypiekom poświęca się niezbyt wiele czasu,
nie można oczekiwać, że będą perfekcyjne.
Kolejnym razem na pewno wybiorę wersję slow!




Bajgle w wersji fast
na podstawie przepisu Moniki 

750 g mąki pszennej typ 850
440 g letniej wody
7 g drożdży instant
1 łyżka soli
2 łyżki miodu
1 jajko
sezam, mak

Z mąki, wody, drożdży i soli wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. 
Przełożyć je do lekko naoliwionego naczynia 
i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na godzinę. 
Wyrośnięte ciasto podziel na 12 – 15 części. 
Uformować z każdej kulkę i pozostawić na 20 minut. 
Po tym czasie w każdej z kulek zrobić palcem dziurkę. 
Aby ją powiększyć można zakręcić ciastem dookoła palca. 
Tak przygotowane ciasto pozostawić do wyrośnięcia na 40 minut.

W dużym garnku zagotować wodę. 
Nie musi być jej dużo, ważne żeby bajgle nie dotykały dna i swobodnie mogły się gotować. 
Do wody dodać miód. 
Delikatnie wrzucać wyrośnięte bajgle na wrzącą wodę. 
Gotować z każdej strony po minucie. 
Następnie wyjąć bajgle za pomocą łyżki cedzakowej 
i przełożyć na kratkę, aby obciekły i lekko ostygły. 

Posmarować obgotowane bajgle roztrzepanym jajkiem, 
zanurzyć z jednej strony w sezamie lub/i maku. 
Ułożyć na blaszce i piec w piekarniku nagrzanym do 200°C przez od 20-25 minut, 
aż nabiorą złotego koloru. 








Pasta jajeczna

4 jajka ugotowane na twardo
1 czubata łyżeczka majonezu
1 łyżeczka gęstego jogurtu naturalnego
musztarda
czarny pieprz
sól
szczypior

Jajka pokroić w kostkę, wymieszać z majonezem i jogurtem.
Doprawić musztardą, pieprzem i solą.
Przed podaniem posypać drobno pokrojonym szczypiorkiem.