Lato.
Okolica cichnie.
Nie od razu.
Powoli.
Z dnia na dzień jest coraz spokojniej.
Mniej samochodów z zaspanymi kierowcami o poranku.
Mniej dziecięcych hałasów za oknem.
Delektuję się nieobecnością innych.
Rozkładam na trawie koc i ulubione książki.
Nie boję się 'marnować' czasu.
Nie mam wyrzutów sumienia.
Robię kilka zdjęć chmurom.
Obserwuję koty polujące na muchy i motyle.
Przez chwilę próbuję się opalać.
Szukam ochłody w cieniu drzew.
Znajduję orzeźwienie w wazie pełnej różowego chłodniku.
Chłodnik z botwinki
1 pęczek botwinki z buraczkami
3-4 ogórki
1/2 szklanki posiekanego szczypiorku
1/2 szklanki posiekanego koperku
1 ząbek czosnku
3-4 szklanki zsiadłego mleka
1/4 szklanki zakwasu z buraków
cukier
pieprz
sól
sok z cytryny
Listki botwinki posiekać i odłożyć na bok.
Buraczki i łodyżki pokroić na drobne kawałki
włożyć do garnka i zalać gorącą wodą tak,
aby warzywa znalazły się 1 cm pod jej powierzchnią.
Dodać sporą szczyptę cukru i soli oraz łyżkę soku z cytryny.
Gotować na małym ogniu około 10 minut, aż warzywa zmiękną.
Do garnka wrzucić posiekane listki botwinki,
zdjąć z gazu, przykryć, odstawić do wystudzenia.
Ogórki obrać i pokroić w drobną kostkę lub zetrzeć na tarce.
Dodać do nich ostudzoną botwinkę, szczypiorek, koperek,
roztarty z odrobiną soli czosnek, zsiadłe mleko oraz zakwas.
Całość doprawić według uznania cukrem, pieprzem, solą i sokiem z cytryny.
Podawać z ugotowanym na twardo jajkiem
i młodymi ziemniakami z masłem i koperkiem.
Piękne chwile!
OdpowiedzUsuńps. bardzo podoba mi się ta waza:)
:)
Usuńps. mnie też;)
Co za piękna wizja! Dostanę talerzyk chłodnej zupy w ten upalny dzień?
OdpowiedzUsuń:)
No nie wiem, nie wiem...
UsuńZa te podwójne posty nie powinnam, ale co tam,
częstuj się i niech ochłodę Ci przyniesie;)
I juz sama nie wiem, czego bardziej pożądać: wazy, czy zawartości? :-))))
OdpowiedzUsuńJeżeli o mnie chodzi, to możesz pożądać obu:)
UsuńWydaje mi się jednak, że z osiągnięciem celu,
w przypadku zawartości, będzie znacznie łatwiej;)
Magdo! Cudowny! Robisz go zupełnie podobnie, jak ja:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Wiele osób robi go podobnie,
Usuńa jednak każdy smakuje trochę inaczej:)
To magia, którą tak bardzo lubimy.
Pozdrawiam Cię!
Chcę na tę Twoja łąkę, chcę razem z Tobą nie marnować czasu...!
OdpowiedzUsuńZawartość wazy prześliczna:) Uwielbiam chłodnik:), ale zakwas z buraków robiłam daaawno temu..., teraz tak trochę "na skróty", ale trzeba będzie znów sobie przypomnieć zakwasowy smak:)
p.s. U mnie botwinka też w takim ładnym kolorze:)
Ewelajno, mojemu trawnikowi do łąki daleko,
Usuńale zapraszam serdecznie.
Czasami robię chłodnik bez zakwasu,
doprawiam mocno cytrynowym sokiem i też jest pyszny:)
p.s. U Ciebie zawsze, wszystko ma piękne kolory:))
zupy czy zimne czy ciepłe na zakwasie buraczkowym uwielbiam! piękny ten Twój chłodnik ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!:)
UsuńCudowny kolor, cudowny chłodnik :-) Następnym razem i ja dodam do swojego chłodnika zakwas buraczany :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joanno:)
UsuńZakwas dodaje zarówno smaku, jak i koloru.
Spróbuj, może i Tobie ta wersja posmakuje:)
Piękny i smakowity chłodnik!!!!
OdpowiedzUsuńW tym roku już kilka razy robiłam taki klasyczny chłodnik, ale nie mam własnych buraczków, więc nie jest to tak często jak bym chciała. Pogoda chłodnikowa, więc jakiś muszę też popełnić. Moja osobista łąka dziś została wykoszona :)
A u mnie coś się chmurzy od wczoraj,
Usuńwięc chyba odstawię na jakiś czas chłodniki.
Mam jednak nadzieję,
że już niedługo znowu będzie okazja,
do zrobienia zimnej zupy:)
Rozumiem, że łąkę wykosili za Twoim pozwoleniem;)
Chłodnik, koc, książką, pakuję się i przyjeżdżam :) Miłego leniuchowania
OdpowiedzUsuńMiejsce na kocu już gotowe!:)
UsuńBotwinko, miłości Ty moja:-), taki chłodnik litrami jeść bym mogła. Przepis na mój chłodnik czeka na publikację:-) a tymczasem podziwiam piękno Twojego:-)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojej wersji tej pysznej zupy:)
UsuńCzekam z niecierpliwością!
To ja dodaję ogórki małosolne:-) Ale nigdy jajek i ziemniaków. Chętnie Twojej wersji skosztuję :-)
OdpowiedzUsuńZ kiszonymi ogórkami wersję znam,
Usuńale z małosolnymi jeszcze nie miałam okazji próbować.
Jak tylko wyjrzy słonko, zrobię Twój chłodnik:)
Przepis już znalazłam;)
Takie lato to ja rozumiem: slonce, kocyk i micha chlodnku z botwinki :) Ale mi narobilas apetytu kochana :))
OdpowiedzUsuńUsciski.
A na deser czereśnie!:D
Usuńfenomenalny na upał taki jak dziś:) a i kolorek obłędny!
OdpowiedzUsuńNa upał najlepszy!:)
UsuńTylko gdzie podział się ten upał?;)
Pysznie wygląda, i jak tu nie pokochać różowego koloru :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, różowy na talerzu wydaje się jakby bardziej zjadliwy;)
UsuńCudowne zdjęcia Madziu :))
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zimnymi zupami, tak jak nie lubię owocowych.
Biorę więc ciepłe jajo i młode ziemniaczki i koperek ;)))
Dziękuję:)
UsuńChłodniczku nie lubisz?
A on nie słodki jest.
I taki ładnie różowy;))
Do jaja i ziemniaczków mogę kubek zsiadłego mleka dorzucić:)
Chcesz?
Ostatnio jadłam chłodnik u koleżanki - dobry był ;). Tylko, że ja taka nie zimnozupowa jestem ;)), ale dla koloru właśnie się skusiłam! Haha ;)))
UsuńMleka zsiadłego to ja chyba też nie lubię :( ewentualnie kefir z Kościana :P
Tak, temu kolorowi trudno się oprzeć;D
Usuńidealny kolor :) i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Chantel:)
Usuń