czwartek, 30 czerwca 2016

VI Festiwal Kuchni Arabskiej i tradycyjne, piątkowe, syryjskie danie śniadaniowe





Tęsknię za podróżą.
Za nowym i nieodkrytym.
Wracam wspomnieniami do miejsc, które tak bardzo zapadły w pamięć.
Przeglądam stare zdjęcia...
Bosra i rzymski teatr, którego piękno i potęga zapierały dech.
Dziewczynka o przepięknych migdałowych oczach w Dolinie Grobów.
Zachód słońca nad zaklętą w kamieniu przeszłością Palmyry.
Burzowe chmury nad Krak des Chevaliers.
Malowniczo położona Malula i duch świętej Tekli krążący w wąwozie.
Samochód wypełniony po brzegi migdałami, figami i daktylami
Lokalne piwo i niezwykle aromatyczny manakish.
Słynne lody Bakdash, które nie skradły mojego podniebienia.
Zapach przypraw na suku Al-Hamidijja i przepyszny falafel.
Milczący Meczet Umajjadów i wieczorny spacer po najstarszych uliczkach Damaszku.
Wirujący derwisze i uczta utkana z niezliczonej ilości syryjskich przysmaków.
I żal, że niektóre z tych miejsc zniknęły bezpowrotnie...







Tysije ( Fatteh )
tradycyjne, piątkowe, syryjskie danie śniadaniowe
na podstawie przepisu ze strony Arabskie smaki i aromaty

300 g suchej ciecierzycy
5 łyżek tahini
2 ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny
1-2 chlebki pita
2- 3 łyżki masła klarowanego 

garść orzechów pinii

Ciecierzycę moczyć kilka godzin w zimnej wodzie.
Następnie ugotować ją w osolonej wodzie, osączyć na sicie i trzymać w cieple.
Zachować wodę z gotowania.

Chlebki pokroić w małe trójkąty i uprażyć w piekarniku na złocisty kolor. 

Na patelni rozpuścić masło, wsypać orzechy i smażyć na małym ogniu na złotobrązowy kolor.

1/3 ugotowanej ciecierzycy zmiksować na pastę, dodać utarty czosnek, sok z cytryny i tahini. 

Dolać tyle wody z gotowania ciecierzycy, aby uzyskać pastę o gęstości miodu.
Doprawić solą, jeżeli to konieczne.
Pozostałą ciecierzycę przełożyć na półmisek i zalać przygotowaną wcześniej pastą. 
Wierzch posypać grzankami i uprażonymi orzeszkami pinii. 
Polać gorącym masłem, w którym smażyły się orzechy. 
Można również danie zaaranżować w małych porcjach, na jedną osobę.
Podawać natychmiast, kiedy danie jest jeszcze gorące.







Kuchnia arabska przepisy




wtorek, 28 czerwca 2016

VI Festiwal Kuchni Arabskiej i syryjska zupa z soczewicy





Dopiero co obudzona przymykam znów oczy.
Wsłuchuję się w odgłosy poranka.
Niespokojny stukot łap biszkoptowego labradora na schodach.
Skrzypnięcie delikatnie zamykanych drzwi.
Tupot ciężkich, męskich stóp na piętrze.
Delikatny szum wody przepływającej przez rury.
Rozwrzeszczana ptasia sfora zamieszkująca okoliczne drzewa.
Pojedyncze, subtelne trele ptaków, których nie potrafię rozpoznać.
Przejeżdżający gdzieś w dali samochód.
Szelest pościeli, w której kot przewraca się na drugi bok.
Krople deszczu uderzające raz po raz o parapet.
Rześkie powietrze wpada przez uchylone okno.
Zapowiada się kolejny pochmurny dzień.
Z kuchni dociera zapach zupy z soczewicy...






Syryjska zupa z soczewicy
Na podstawie przepisu z książki J. Goldstein, Mediterranean the Beautiful Cookbook

3 łyżki klarowanego masła lub oliwy
1 duża cebula
1 marchewka
1 gałązka selera naciowego
8 szklanek bulionu z jagnięciny lub wody
440 g czerwonej soczewicy
1 łyżeczka mielonego kuminu
mielone ziele angielskie
2 łodygi rabarbaru
sok z cytryny
pieprz
sól

Cebulę pokroić w drobną kostkę.
Marchewkę i seler pokroić w plasterki.
W garnku rozgrzać masło lub oliwę i dodać pokrojone warzywa.
Dusić na małym ogniu, aż warzywa zmiękną i lekko się zrumienią.
Dodać kumin i szczyptę ziela angielskiego oraz soczewicę.
Wlać wodę lub bulion i zagotować.
Dodać pokrojony w plasterki rabarbar.
Zmniejszyć ogień i gotować 20 minut lub do momentu, aż soczewica będzie miękka.
Doprawić do smaku pieprzem solą i sokiem z cytryny.
Przed podaniem można zmiksować zupę na krem.






Kuchnia arabska przepisy


czwartek, 23 czerwca 2016

Sezonowo od A do M po arabsku z marchewką w roli głównej





Koniec czerwca. Lato.
Stragany uginają się pod ciężarem warzyw i owoców.
Kuszą zapachy, nęcą kolory.
A mnie nachodzi pewna refleksja.
Kiedy kobieta zachodzi w ciążę, jej rodzina, przyjaciele,
znajomi, a nawet obcy traktują ją z szacunkiem.
Ustępują miejsca w autobusie, przepuszczają w kolejce,
dbają o to, aby zdrowo się odżywiała i unikała stresu.
Wszyscy cierpliwie czekają na przyjście dziecka na świat
i mają tylko jedno życzenie, żeby było zdrowe.
Dlaczego więc zupełnie inaczej postępujemy w stosunku do Matki Natury?
Dlaczego w oczekiwaniu na jej plony nie kierujemy się cierpliwością?
Zanim nadejdzie wiosna zamykamy ją w olbrzymich szklarniach,
ogrzewamy sztucznym ciepłem, faszerujemy chemią.
Wszystko po to, aby rodziła wcześniej, szybciej i więcej.
Czy wymagamy od przyszłej matki, aby urodziła dziecko kilka miesięcy wcześniej?
Czy zmuszamy ją do przyjmowania chemii, aby dziecko było większe, ładniejsze, mądrzejsze... ?
Dlaczego więc traktujemy tak Matkę Naturę?
To od nas, konsumentów, zależy co będzie pojawiało się na sklepowych półkach.
Jeżeli będziemy sięgać po kalafiory w marcu i młode ziemniaki w kwietniu,
producenci tej żywności będą stawać na głowie, aby nam je zapewnić.
Zysk kosztem zdrowia i smaku.
Wystarczy uważnie rozejrzeć się dookoła, zajrzeć do ogródka dziadków czy rodziców,
odwiedzić gospodarstwa, które popierają sezonowość i naturalność,
przypomnieć sobie, jak to było dawniej, aby zorientować się, na co jest prawdziwy sezon.
Cieszmy się obfitością lata, korzystajmy z jego różnorodności,
ale kiedy nadejdzie czas, dajmy odpocząć ziemi.
Dbajmy o nią i nie zmuszajmy jej, aby karmiła nas przez okrągły rok pomidorami i sałatą.
Nie pozwólmy na zatarcie się granic między porami roku.
Kultywujmy sezonowość!





Tunezyjska sałatka marchewkowa
Na podstawie przepisu z książki J. Goldstein,  Mediterranean the Beautiful Cookbook

500 g młodej marchewki
3 łyżki oliwy z oliwek
3 ząbki młodego czosnku
1 łyżeczka harissy
6 łyżek wody
1 łyżeczka mielonego kminku
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka mielonego kuminu
4 łyżki octu winnego

do podania
posiekana natka pietruszki lub kolendry

Marchewkę pokroić w słupki lub talarki.
Na dużej patelni rozgrzać oliwę, dodać drobno posiekany czosnek 
oraz pozostałe składniki oprócz marchewki. 
Gotować na małym ogniu przez 2 minuty.
Dodać marchewkę i gotować kolejne 8-10 minut.
Przed podaniem posypać posiekaną natką pietruszki lub kolendry.






Kuchnia arabska przepisy



Tym odcinkiem Sezonowości przysporzyłam Amber nieco kłopotów,
ponieważ okazało się, że nie wszystko co już dojrzało w centrum kraju,
 jest gotowe do zbiorów na północy.
W końcu jednak Ania znalazła wspólnego dla nas bohatera.
Muszę jednak przyznać, że niektóre z okazów, które udało mi się zdobyć,
ze względu na wielkość nadawały się głównie do zdjęć. ;)

Aniu, dziękuję za wyrozumiałość. :)




wtorek, 21 czerwca 2016

VI Festiwal Kuchni Arabskiej i grillowany kurczak po egipsku według D. Henry





Pierwszy letni dzień.
Trochę słoneczny, trochę pochmurny.
Pachnący różami i młodym czosnkiem wyciągniętym niedawno z ziemi.
Kilka niezbyt dojrzałych czereśni zjedzonych prosto z drzewa.
Hamak rozciągnięty pomiędzy drzewami i słodycz poziomek.
Popołudniowe słońce tańczące po ogrodzie ciepłą barwą.
Grillowany kurczak i wspomnienie egipskich wakacji.





Farareej Mashri
Egipski kurczak grillowany
Na podstawie przepisu z książki D. Henry, A change of appetite.


1 kurczak, około 2 kg

marynata
6 ząbków młodego czosnku
sok z 1 cytryny
3 łyżek oliwy
1 łyżki posiekanej natki pietruszki
pieprz
sól

do podania
chlebki pita
gęsty jogurt lub labneh
sałatka tabbouleh


Kurczaka podzielić na części: piersi z kością, skrzydełka, udka, podudzia.

Czosnek drobno posiekać, wymieszać z oliwą i sokiem z cytryny
oraz natką pietruszki, doprawić pieprzem oraz solą.
Kurczaka wymieszać z marynatą i włożyć do lodówki na co najmniej 2 godziny.
Po tym czasie kurczaka wyjąć z marynaty (nie wylewać marynaty!)
i grillować przez około 15 minut z każdej strony.
Podczas grillowania smarować kurczaka pozostałą marynatą.

Można również kawałki kurczaka upiec w piekarniku w temperaturze 200stC.
Będzie równie smaczny, choć nie będzie miał charakterystycznego dymnego posmaku.

Podawać z chlebkami pita i gęstym jogurtem lub sałatką tabbouleh.






Kuchnia arabska przepisy



piątek, 17 czerwca 2016

Deszczowy dzień i sos jogurtowy z ogórecznikiem






Deszczowy dzień utkany z szarości.
Kocie łby lśnią wilgocią.
Krople deszczu kołyszą do snu.
Zaspane myśli krążą po głowie.
W kubku aromat różanej herbaty.
Niebieskie kwiaty ogórecznika
rozkwitają leniwie na kuchennym parapecie...






Sos (dip) jogurtowy z ogórecznikiem

10 średnich liści ogórecznika
1 szklanka jogurtu (1,5 szklanki)
50 g tłustej fety
1-2 ząbki czosnku
1 łyżka posiekanego koperku
pieprz
sól
sok z cytryny

Aby uzyskać konsystencję gęstego dipu, należy 1,5 szklanki jogurtu przełożyć na wyłożone gazą sito,
umieścić je nad miską, przykryć i włożyć do lodówki na około 8 godzin.

Jeżeli zależy nam na luźniejszej konsystencji sosu, należny pominąć ten etap i użyć 1 szklankę jogurtu.

Listki ogórecznika zmiksować z łyżką jogurtu i fetą.
Wymieszać z resztą jogurtu, dodać drobno posiekany czosnek i koperek.
Doprawić do smaku pieprzem, solą i kilkoma kroplami cytryny.
Przed podaniem udekorować pokruszoną feta, koperkiem i malutkimi listkami ogórecznika.






Pogodnego weekendu! :)


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Czerwcowa Piekarnia i najprostszy chleb z garnka






Znów niedokładnie przeczytałam przepis...
Lodówka zapchana do granic możliwości zieleniną kupioną rano.
Na próżno szukałam w niej miejsca na zbyt dużą miskę z ciastem chlebowym.
Zapowiadali zimną noc, więc zostawiłam ciasto na tarasie.
Następnego dnia zauważyłam, że nie wszystkie drożdże wzięły się do pracy.
Część z nich leżała na cieście w stanie uśpienia.
Zanurzyłam ręce w mące i porządnie zagniotłam ciasto.
Uformowałam kształtny bochenek i przykryłam go miską.
Zapomniałam nastawić czas.
Ciasto bardzo urosło i utknęło w misce.
Kiedy w końcu udało mi się ją zdjąć, okazało się,
że po kształtnym bochenku zostało tylko wspomnienie.
Delikatnie uformowałam go po raz kolejny i wrzuciłam do gorącego garnka.
Zapowiadało się na katastrofę, a zakończyło przepysznym
i całkiem ładnie popękanym chlebem.
Czyżby znowu zadziałała magia wspólnego pieczenia?






Najprostszy chleb z garnka
Na podstawie przepisu z bloga  Grunt to przepis!
Oryginalny przepis z bloga Malinowo w kuchni.


350g mąki pszennej typ 650
200g mąki żytniej typ 720
1 łyżeczka soli
1 i 1/2 łyżki oliwy
4g suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 i 1/2 szkl. ciepłej wody


garnek żeliwny lub okrągłe, średniej wielkości naczynie żaroodporne 

Do dużej miski wsypać mąkę, drożdże, cukier i sól, dolać oliwę oraz ciepłą wodę.
Mieszać tylko do momentu, aż składniki się połączą.
Gdyby masa była zbyt gęsta, można dolać dodatkowe 2-3 łyżki wody.
Miskę owinąć szczelnie folią spożywczą i wstawić na noc do wyrośnięcia do lodówki.
Rano, na podsypanym mąką blacie, wyrobić krótko ciasto, aż stanie się gładkie.
Uformować okrągły bochenek, przykryć ściereczką kuchenną i odstawić na 40 minut do wyrośnięcia.
Do zimnego piekarnika wstawić garnek/naczynie żaroodporne wraz z pokrywką i ustawić temperaturę na 220stC.
Kiedy piekarnik się rozgrzeje, przełożyć do naczynia wyrośnięte ciasto i przykryć gorącą pokrywką.
Zmniejszyć temperaturę do 200stC i piec przez 30 minut.
Po tym czasie zdjąć pokrywkę i piec kolejne 15-20 minut.
Wyjąć chleb z garnka i studzić na metalowej kratce.





ZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapiszZapisz

piątek, 10 czerwca 2016

Kilka powodów do radości i bardzo kremowy jogurt domowy






Dni bardziej i mniej pracowite.
Chwile tylko dla mnie i te poświęcone innym.
Głowa wolna od stresów.
Czyste myśli.
Słońce w ilości wystarczającej.
Coraz więcej smaków na talerzach.
W perspektywie spokojny weekend
i słodycz truskawek zanurzonych w kremowym jogurcie.
Tylko tyle, a może aż tyle powodów do radości.





Bardzo kremowy jogurt domowy
Na podstawie przepisu ze strony: Lawendowy Dom

1 litr świeżego mleka prosto od krowy
bakterie jogurtowe

Mleko zagotować, zmniejszyć ogień do minimum i podgrzewać przez 2 godziny.
W tym czasie część mleka odparuje, a na powierzchni utworzy się kożuch.
Następnie mleko ostudzić do temperatury 45stC, usunąć kożuch,
wsypać odpowiednią ilość bakterii i dokładnie wymieszać trzepaczką.
Informacja, jaką ilość bakterii należy dodać, powinna znajdować się w instrukcji, 
dołączonej przez sklep, w którym kupujemy bakterie.
Mleko z bakteriami przelać do ogrzanych słoików.
Słoiki zakręcić, owinąć szczelnie kołdrą lub wstawić do piekarnika nagrzanego do 40stC.
Trzymać w cieple 4-8 godzin, po czym przełożyć do lodówki, aby jogurt się ustabilizował.
Im dłuższy czas kwaszenia jogurtu, tym bardziej kwaśny smak jogurtu.
Ja trzymam jogurt w cieple przez całą noc, czyli około 8 godzin.






Słonecznego weekendu!