Okna wciąż do umycia.
Nasiona do posadzenia.
Puchate bazie w wazonie.
Ziarenka gorczycy na podłodze.
Kot zwinięty w kłębek.
Kot przemoczony do suchej nitki.
Chłodne światło monitora.
Niezbyt wiele myśli w głowie.
Jasno, ciemno.
Sucho, mokro.
Ciepło, zimno.
Słodko, ostro.
Kwiecień plecień...
Nie wiadomo czego się spodziewać...
Musztarda z miodem i chili
60 g czarnej gorczycy w ziarnach
50 ml gorącej wody
90 ml octu jabłkowego
90 ml białego octu balsamico
1 łyżka miodu
spora szczypta soli
chili drobno posiekane, świeże lub suszone, ilość według uznania
Gorczycę zalać gorącą wodą i octem odstawić pod przykryciem na 1-2 dni.
Po tym czasie dodać sól, miód i chili lub inne dodatki jak chrzan, czy ulubione zioła.
Wszystko dokładnie wymieszać, przełożyć do słoików i przechowywać w chłodnym miejscu.
Najlepiej smakuje po dwóch tygodniach, ale kto by tyle czekał ;)
*ziarna gorczycy można zmielić w młynku do kawy lub kupić już zmielone
Ojej, prawdziwa musztarda!
OdpowiedzUsuńPrawdziwa i jaka smaczna!:)
UsuńDomowa musztarda to jest to:-)
OdpowiedzUsuńTak jest!:)
UsuńJak to? Kotecek zmókł? I jak pilnujesz?? :)))
OdpowiedzUsuńMusztarda boska!
Upilnować kotecka powiadasz, żeby to było takie proste;)
UsuńPowsinoga, łachudra... najukochańsza na świecie;))
A musztarda boska i jaka prosta do zrobienia:)
Ach ten kwiecien ;) Musztarda strrrrasznie mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
W tym roku kwiecień wyjątkowo wpisuje się w to przysłowie;)
UsuńA co do musztardy, wpadłam po uszy i kupować więcej nie będę:)
Ziarnka gorczycy czekają na wykorzystanie... od winobrania!!! Masakra...
OdpowiedzUsuńOkna u mnie też nie umyte.
Wczoraj było pięknie na dworze (od weekendu rower w użyciu!:D), a dziś pada. :/
Ta musztarda jest również z gorczycy kupionej na winobraniu;))
UsuńMam nadzieję, że Twoje ziarenka też wkrótce skończą jako musztarda:)
Wyjątkowo niewiele przy niej pracy, a taka pyszna, że już nigdy nie kupię w sklepie.
Mój rower też doczekał się przejażdżki w weekend, ale na tym się skończyło;)
E to nie tak źle ze mną. :)
UsuńTylko najpierw muszę zanabyć drogą kupna młynek do kawy ;)))
Wierzę, że jest przepyszna!
A muszę Ci się pochwalić, że w sobotę byłam na policji i oznaczyli mi rower. :)
Poza tym od jakiegoś czasu piję gotowaną kawę (taką jak u Was, z przyprawami) i chyba zacznę taką do pracy sobie robić w termosie, bo już mi coraz mniej smakuje zwykła... A jak fajnie działa na brzuch. :) No i W. się rozsmakował bardzo, mam nadzieję, że po rozpuszczalną nie będzie już sięgał. ;)
No. Się nagadałam. :))
Który to tak zmókł? Dyziosław? A jak Trzeci????
Pewnie, że nie;))
UsuńAlbo drogą kupna nabyć już zmieloną gorczycę, tak ja ja to zrobiłam:)
Czyli koniec z piractwem drogowym, teraz znajdą Cię wszędzie;P
Tak gotowana kawa ponoć jest łagodniejsza dla żołądka
i nie zakwasza organizmu, więc chyba warto ją pić:)
Ja bym wprowadziła kategoryczny szlaban na rozpuszczalną!;))
Jak na gadułę przystało:)))
Gdzie tam Dyziowaty, on pielesze domowe okupuje w taką pogodę
i patrzy na wychodzącego Antka jak na wariata;)
A Trzeci wciąż nieufny, nie daje podejść do siebie,
ale po jedzonko regularnie przychodzi:)
No własnie... Idę dziś do "przypraw" po czarny sezam :) i chyba zanabędę tę gorczycę...
UsuńNa pewno warto! Sama to czuję po sobie. :)
U mnie już tylko gotowana, ale wiesz, nie wszędzie taką serwują. Na szczęście on nie jest kawoszem.
Dyzio to jednak cwaniak. :D
Czyli Trzeci nadal u Was jest... Ciekawe czy się oswoi i czy wejdzie na salony. :)
No i czy będzie Ci towarzyszył podczas robienia zdjęć blogowych w ogrodzie. :)
nigdy sama nie robiłam, choć musztarda często gości u nas w domu!
OdpowiedzUsuńOlu spróbuj, to naprawdę proste, a smakuje jak 'prawdziwa' :)
UsuńIdealna, lubię musztardę!
OdpowiedzUsuńU mnie po deszczu wyszło słonko, świeci, choć zimno na dworze.
A okna znów do mycia :)
Buźka!
Ja też lubię bardzo!
UsuńDlatego okien nie myłam właśnie;))
U nas pada i zimno, brrr...
Robię majonez ale nigdy nie pomyślałam o musztardzie:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za przepis:)
To moja pierwsza musztarda, ale już wiem, że to kolejny produkt,
Usuńz którego zrezygnuję następnym razem na zakupach;)
I już nie mogę doczekać się innych wersji smakowych:)
Mam nadzieję, że przepis wykorzystasz, a efekt końcowy pozytywnie Cię zaskoczy:)
Nigdy nie robiłam w domu musztardy, ale jak widać to żadna filozofia tylko trzeba się zabrać za robotę ;) Wygłaszcz oba koteczki!!!
OdpowiedzUsuńProścizna!:)
UsuńA koteczki wygłaszczę zaraz po dotarciu do domu:)
Musztarda domowa, wspaniały przepis, uwielbiam takie smarowidło .Jestem pod wrażeniem, pewnie wkrótce zrobię.
OdpowiedzUsuńZachęcam:)
Usuńehhh jak ja kocham musztardę! nie robiłam nigdy :(
OdpowiedzUsuńZrób, to nic trudnego:)
UsuńNawet nie przypominaj o nieumytych oknach...Ja ciągle mam bałągan, bo czekam na skończenie tarasu...;-(( Normalnie trafia mnie na samą myśl;-(
OdpowiedzUsuńA musztarda zaiste wyglada extra:-) Już dawno się przymierzam do niej i na tym się kończy;-)
Koty moje w ogóle nie chcą wychodzić, drzwi od tarasu otwarte, a ich ani widu ani słychu;-)
Ale Ty się masz z tym tarasem:(
OdpowiedzUsuńMusztardę polecam bardzo:)
Grzeczne kociska, nie to co moje powsinogi;)