Lubię różnorodność i zmiany. Szczególnie, jeżeli chodzi o jedzenie.
Nie doświadczając nowych smaków przez dłuższy czas,
zaczynam nerwowo przeglądać oferty biur podróży do miejsc,
do których jeszcze nie dotarłam, a które kuszą nieznanymi smakami.
Szukam inspiracji w książkach lub programach kulinarnych.
Wyszukuję produkty, z którymi nigdy nie miałam do czynienia.
Nic na to nie mogę poradzić. To jest jak uzależnienie.
Ostatnio uległam pokusie i kupiłam mrożonego homara.
Nie miałam na niego pomysłu do momentu, kiedy zobaczyłam jak Laura Calder
przygotowuje sałatkę z tego właśnie skorupiaka. Ona oczywiście kupiła żywe homary.
Nie miałabym chyba odwagi włożyć żywego stworzenia do wrzątku
więc w duchu cieszyłam się, że mój homar został już ugotowany:)
Sałatka wyszła całkiem smaczna, choć z pewnością świeży homar to zupełnie inna bajka:)
Sałatka z homara
na podstawie przepisu Laury Calder
1 homar
1 grejpfrut
1 awokado
1 dymka
1 łyżka natki pietruszki
sok z cytryny
1 łyżka oleju z orzechów włoskich
1 łyżeczka oliwy
pieprz
sól
Jeżeli używacie żywego homara, należy go wrzucić do wrzątku
i gotować w osolonej wodzie, aż stanie się czerwony, około 12 minut.
Mrożonego, wystarczy rozmrozić i opłukać w zimnej wodzie.
Aby wyjąć mięso, należy oderwać szczypce i rozgnieść je delikatnie tępą stroną noża.
Następnie oderwać ogon i rozgnieść go, naciskając na na niego ręką lub płaską strona noża.
Po wyjęciu mięsa, pancerz można wykorzystać do zrobienia wywaru.
Mięso homara pokroić w kostkę.
Grejpfruta obrać i wyciąć z niego cząstki pozbawione białej błonki.
Cząstki pokroić w kostkę. Z pozostałej części wycisnąć sok.
Awokado pokroić w kostkę i skropić sokiem z cytryny.
Dymkę i natkę pietruszki posiekać.
Wszystko wymieszać, dodać olej, oliwę i doprawić pieprzem oraz solą.
Mam tak samo,wiesz?
OdpowiedzUsuńUwielbiam nowości w każdej dziedzinie,a w kuchni już szczególnie.
I chyba czytasz w moich myślach,bo od kilku dni myślę,żeby kupić homara.
Sałatka pychota!
Częstuję się jednym pucharkiem...
Amber, jak miło:) Jestem bardzo ciekawa przyrządzisz tego skorupiaka!
OdpowiedzUsuńCzęstuj się, smacznego!
Przyznam sie bez bicia, ze przy calym tutejszym bogactwie owocow morza jeszcze nigdy nie probowalam homara! A ta twoja salatka wyglada baaaardzo zachecajaco...chyba sie skusze!;-) A na razie porywam drugi pucharek:-P
OdpowiedzUsuńWow homar! nigdy nie jadłam, a chciałabym :) Ciakwe jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńŁadnie napisałaś, czuję podobnie!
OdpowiedzUsuńDanie wspaniałe. Zachwycam się konwaliami w nagłówku - uwielbiam je!
Też lubię szukać i bawić się nowymi smakami, ale do homara nie miałabym odwagi. Super Ci wyszedł!
OdpowiedzUsuńKachno, jak ja Tobie zazdroszczę tego bogactwa!
OdpowiedzUsuńUwielbiam owoce morza wszelakie, a za świeże to bym się dała pokroić:)
Pucharek porywaj, smacznego!
Katie, ja też nigdy wcześniej go nie jadłam. Jest słodkawy i delikatny.
Bardzo chciałabym spróbować takiego świeżego, w miejscu gdzie jest poławiany:)
Anno-Mario, dziękuję! Ja też uwielbiam konwalie i już nie mogę się ich doczekać!
Anko Wrocławianko, nie taki diabeł straszny! Oczywiście pod warunkiem, że jest już ugotowany. Żywy, pewnie pływałby do tej pory w miednicy;)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Podobnie jak Ty,też wciąż szukam nowych inspiracji i pociąga mnie nieznane. Nie wiem czy miałabym odwagę dobrać się do tego "czerwonego potwora" :) ale gotową sałatkę z chęcią bym zjadła
OdpowiedzUsuńKombinacja smaków i składników gwarantuje doskonały efekt! Tego homara to w życiu nigdy na żywca do gara nie dałabym rady wsadzić. Chciałabym takiego mrożonego, bo pysznie go przygotowałaś :)
OdpowiedzUsuńIvko, skoro lubisz nowości to wyzwania pewnie też, więc z pewnością, sprawiłoby Ci satysfakcję dobranie się do czerwonego potwora;) Gwarantuję!
OdpowiedzUsuńKamilo, to nie pierwszy udany przepis Laury, który wypróbowałam, więc polecam.
Mrożonego dostaniesz w tym sklepie, w którym mają od czasu do czasu "luksusowy tydzień";)
Bardzo dziękuję za podpowiedź, teraz już sobie leży w moim zamrażalniku :)
OdpowiedzUsuńKamilo, ciekawa jestem co z niego wyczarujesz:)
OdpowiedzUsuń