Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby odkryć jego imię.
Antoni, zwany Antkiem, Tuśkiem lub Tuniolem.
Najcudowniejszy i najmądrzejszy Kot na świecie:)
Nigdy nie zrozumiem, jak ktoś mógł chcieć się go pozbyć.
Zupełnie inaczej było z małym nicponiem,
który pojawił się u nas któregoś wrześniowego popołudnia.
Wszędobylski, żarłoczny i przesłodki.
Nie miał imienia.
Wołaliśmy na niego Mały.
Mijały miesiące, Mały rósł jak na drożdżach,
rozrabiał i powoli zaskarbiał sobie naszą sympatię.
Imię się jednak nie pojawiało.
Dopiero całkiem niedawno przyszło olśnienie.
Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć?!
Proszę państwa oto DYZIO we własnej, kociej osobie!
Miłością Dyzia jest chleb na różnych etapach przygotowania.
Nie pogardzi ciastem na zakwasie ani tym drożdżowym.
Zajada ze smakiem awokado i rukolę.
Ostatnio odkrył daktyle i codziennie się ich domaga.
Uwielbia również lody na bazie mleka lub śmietanki.
Z okazji tego wielkiego odkrycia zapraszam Was na jego ulubione lody waniliowe.
Niestety Ty Kocie będziesz musiał obejść się smakiem ;)
Lody waniliowe
500 ml tłustego mleka
50 g cukru
1 laska wanilii
5 żółtek
Mleko wlać do rondla, dodać połowę cukru i ziarenka wanilii, doprowadzić do wrzenia.
Żółtka roztrzepać z resztą cukru na jasną, niezbyt gęstą masę.
Gorące mleko wlewać stopniowo do ubitych żółtek, ciągle mieszając.
Masę wlać z powrotem do garnka i podgrzewać na małym ogniu.
Kiedy masa zgęstnieje i zacznie oblepiać łyżkę, którą ją mieszamy, zdjąć z ognia.
Masę przełożyć do miski, przykryć, ostudzić i schłodzić w lodówce.
Zimną masę przelać do maszynki do lodów i postępować zgodnie z instrukcją obsługi.
Kto nie posiada maszynki do lodów, może przelać masę lodową do płaskiego pojemnika,
włożyć do zamrażalnika i co pół godziny, przy użyciu miksera, mieszać masę,
aż do uzyskania kremowej konsystencji.
czy warto poświęcić trochę czasu na robienie lodów w domu,
zachęcam do przeczytania składu tych ze sklepu ;))
Na lody jak na lody, ale na Antka i Dyzia bardzo wielką mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńale słodziaczkowe zdjęcia:))))
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
ooo ja mam Figę i też ją uwielbiam, ale czy lody lubi to jeszcze nie wiem, ale pewnie tak :)
OdpowiedzUsuńWolę nie czytać składu tych kupnych, po co mam sobie humor psuć, znam już od dawna zaletę tych domowych.
OdpowiedzUsuńTwoje są cudowne – lody i kociaki oczywiście :-)
I lody i kociak są przecudowni :)
OdpowiedzUsuńLubi lody? Jak ich nie lubić takie pyszne są przecież. Mój psiak to słodka dupka.
OdpowiedzUsuńDyzio, fajnie, że ma już imię, ładnie mu z nim :) Ściskam!
Antek i Dyzio...
OdpowiedzUsuńTo jest Was cała gromadka!
Piękne koty, a lody także samo.
Poproszę pucharek,bo sklepowych nie jadam.
Całusy!
wspaniałe! koty i lody :) domowe najlepsze :)
OdpowiedzUsuńDomowe ponad wszystko:-). Kocury urocze:-)
OdpowiedzUsuńWszystko dziś wspaniałe, i koty, i imię, które się objawiło, i lody! Wyglądają bardzo smacznie, muszę chyba zainwestować w maszynkę do ich robienia.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Zainwestowałam (kupiłam na urodziny mężowi, he he) i jutro robię :-)
UsuńMężowi na urodziny:D
UsuńMam nadzieję,że się pysznie udały:)
Kocurry super! Kocham te psotne stworzenia chyba miłością bezwarunkową. A i lodami nie pogardzę. Takie domowe muszą być zupełnie inne... mmmm!
OdpowiedzUsuńlodziki bosko podane:) aż ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńa kiciuś cudny!:D
Awokado? Rukolę? Daktyle? Toż to prawdziwy smakosz!! :D
OdpowiedzUsuńDyzio kojarzy mi się z kaczorem Donaldem :)), czyli dobrze się kojarzy :)
Lody zrobię na pewno! Nawet skład sklepowy może pozostać dla mnie obcy ;))
Basiu,
OdpowiedzUsuńwcale się nie dziwię;D
Olu,
bo ich bohaterowie to sama słodycz:)
Siankoo,
a ja muszę sprawdzić czy Dyziowi figi posmakują;)
Dowiedziałam się o tej skłonności do lodów zupełnie przypadkiem,
zostawiając pucharek po nich na kuchennym blacie.
Kiedy wróciłam do kuchni, pucharek wyglądał tak,
jakby nigdy lodów w nim nie było,
a Dyzio tylko się oblizywał;))
Veggie,
i słusznie!
Dziękuję:)
Quchenne-inspiracje, Małgosiu,
dziękuję:)
Kamilo,
no właśnie, trzeba je przed nim ukrywać;)
Dyzio też chyba lubi swoje imię:)
Pozdrowienia!
Amber,
zupełnie nieplanowana gromadka!
Nie wiem dlaczego, ale akurat Ciebie o kupowanie lodów nie podejrzewałam;)
Uściski:)
Wiewióro,
ma się rozumieć, że domowe lody najlepsze!
O kotach nie wspomnę;D
Olimpio,
cieszę się, że podzielasz ten pogląd:)
A kocurom komplement przekażę;)
Anko Wrocławianko,
a ja myślałam, że taka fanka lodów już ową maszynkę posiada!:)
Dziękuję:*
Tofko,
z kotami mam tak samo, a lody to jedne z moich ulubionych słodyczy:)
Domowe na pewno zdrowsze, no i smaki można tworzyć, jakie tylko się chce;)
Antenko,
dziękuję:D
Alucho,
żarłok, a nie smakosz!
Nie wspomniałam o tym, że jak był zupełnie malutki,
to i gąbkę do naczyń potrafił zjeść;)
O ile dobrze pamiętam, ten siostrzeniec Donalda też był niezłym rozrabiaką.
Zupełnie jak mój Dyzio:D
Zrobisz? Bo przy lodach więcej miksowania niż przy majonezie;))
Najwyraźniej Dyzio ma wysublimowane kubki smakowe hihihi. A takie lody waniliowe mi się zamarzyły do domowej ciepłej szarlotki :-)
OdpowiedzUsuńCzy wysublimowane to nie wiem,
Usuńale nastawione na jedzenie wszystkiego,
co w zasięgu wzroku to na pewno!;)
A ja na kawę z ich dodatkiem mam ochotę:)
Wstyd przyznać, ale nie pamiętam jaki był Dyzio, a jaki Zyzio i Hyzio. A tak zaczytywałam się w komiksach!
OdpowiedzUsuńMadziu, miksowanie to ja zniesem ;)) ale nie zagniatanie :(
I zrobię lody i to bez maszynki! Ot co :D
Gąbkę do naczyń.... dżizasie...
No to czyli on jest... smakosz :P musiał skosztować wszystkiego! :)))
Bużka
Alutko,
Usuńoni wszyscy rozrabiali jednakowo!
Ja namiętnie kreskówki oglądałam, ale nigdy ich nie rozróżniałam;)
W takim razie miksuj i niech Ci pyszne lody wyjdą:)
Jakbym Ci tu wymieniła jeszcze dwie rzeczy,
które Dyzio zjadł, to zmieniłabyś zdanie
i nie nazywała go więcej smakoszem:P
Przy jedzeniu jednak nie wypada o takich rzeczach...;)))
Koty to cudowne stworzenia i tyle można się przy Nich nauczyć :)
OdpowiedzUsuńMoja Niteczka też lubi lody w sumie to wszędzie tego małego pysiaka wsadzi aby tylko spróbować ;)
co do lodów jedno słowo : OBŁĘDNE ! :)
pozdrawiam ciepło.
Koty przecudne. Sama ma 2:-)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że lubi takie lody, sama bym z chęcią zjadła choć 1 kuleczkę;-)
Jestem do nich jak najbardziej przekonana, jednak nie zawsze wychodzą należycie. Skorzystam z tego przepisu z miłą chęcią, bo na fotkach lody wygladają idealnie kremowo - ja zawsze walczę z kryształkami :)
OdpowiedzUsuńMoniko W,
OdpowiedzUsuńnajcudowniejsze!:)
Dyzio też wszystkiego chce zawsze spróbować,
ale nie wszystko chyba powinien;)
Dziękuję!
Marzeno,
pokazałabyś je kiedyś:)
Dyzio zjadłby pewnie i dwie, gdybym mu pozwoliła!;)
Ago,
są kremowe i kryształków brak, ale nie wiem,
czy to zasługa proporcji, czy dość długiego kręcenia:)
A może to dlatego, że baza do nich miała gładką i kremową konsystencję?
W każdym razie polecam i koniecznie daj znać jak się udały:)
ja zupełnie nie rozumiem, jako można CHCIEĆ się pozbyć zwierzaka... i pewnie nigdy nie zrozumiem. tymczasem Tramaluch pozdrawia Antoniego i Dyzia :) spokrewnieni są, toż to rasa szaro-bura! ;)
OdpowiedzUsuńZa pozdrowienia dziękuję w imieniu dwóch powyższych:)
UsuńTramalucha również pozdrawiamy!
A rasa najlepsza na świecie!:D
Mały wygląda troche jak mój Ryś, tylko białego pod szyjką nie ma. Ten sam wzrok pod tytułem gdzie jest mucha do złapania, hahaha. Lody - nie mogę się doczekać ich kręcenia :)
OdpowiedzUsuńGdzie jest mucha i gdzie można coś zbroić:D
UsuńJa nie mogę się doczekać tych wszystkich lodowych smaków,
które jeszcze do wypróbowania przede mną:)