Bzy przekwitają, choć nie zdążyłam się nimi nacieszyć.
Kolejny bukiet konwalii więdnie w wazonie.Maj odchodzi i nie liczy się z tym,
że tak wiele mam jeszcze planów wobec niego.
Nie nasyciłam jeszcze wzroku jego widokiem.
Nie nakarmiłam do syta wszystkich zmysłów.
Bezpowrotnie przemijają chwile, aromaty i smaki.
Zatrzymuję je w kadrach, zapisuję we wspomnieniach,
wrzucam do garnka i gotuję zieloną, wiosenna zupę.
Gotuję ją wspólnie z Marzeną, Małgosią, Alą i Kamilą.
1-2 łyżki klarowanego masła
1 duża cebula
1 marchew
3 duże ziemniaki
6 szklanek bulionu warzywnego lub drobiowego
200 g szczawiu
35 g pokrzywy
pieprz w ziarnach
sól
kilka listków czosnku niedźwiedziego, opcjonalnie
do podania
kwaśna, tłusta śmietana
jaja ugotowane na twardo
Cebulę pokroić w drobną kostkę, marchew zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
W garnku rozgrzać masło, dodać cebulę i marchew, smażyć przez minutę.
Dodać pokrojone w kostkę ziemniaki i zalać bulionem.
Dodać kilka ziarenek pieprzu i sporą szczyptę soli.
Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować 10-15 minut, aż warzywa zmiękną.
W tym czasie posiekać listki pokrzywy i szczawiu
oraz czosnku niedźwiedziego, jeżeli używamy.
Kiedy warzywa są miękkie, dodać liście i gotować jeszcze przez 1-2 minuty.
Doprawić pieprzem i solą.
Przed podaniem wymieszać ze śmietaną i pokrojonymi w kostkę jajkami.
Pyszna zupa!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńTradycyjna szczawiowa też jest u mnie obowiązkowa w sezonie. :)
UsuńW Twoich kadrach to zawsze pięknie! Wrócę tu zimą, gdy będzie szaro i brrrr
OdpowiedzUsuńZupa genialna, bardzo mi przypadła do gustu!
Wspaniale jest razem gotować!
Ścikam!
Jeszcze lato się nie zaczęło, a Ty już o zimie myślisz?! ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa i wspólne gotowanie!
Oby trwało jak najdłużej! :)
Buziole!
Och, cudowna zupka! :) Jadłabym...
OdpowiedzUsuńMaj się kończy, ale przed nami kolejne piękne miesiące! I tego się trzymajmy :)
Na działce pojawiły się pąki piwonii, później zakwitną hortensje...
Kto nie skusiłby się na szczawiową? ;)
UsuńTaka kolej rzeczy, coś się kończy, coś zaczyna...
Jednak za majem zawsze tęsknię najbardziej.
Chociaż... gdyby nie czerwiec nie byłoby moich ukochanych czereśni. ;)
O widzisz, czyli jest plus dla czerwca ;))
UsuńPewnie, że jest!
UsuńDla lipca i sierpnia też się znajdzie, a jak będę miała dosyć upałów, to i wrzesień przywitam z uśmiechem na twarzy. :)
Lubię to przemijanie, tylko żeby tak można było je troszkę spowolnić. ;)
Magda dosłownie to samo pomyslałam o bzach!:) zupa szczawiowa to mój wiosenny klasyk, ale nie próbowałam jeszcze z dodatkiem pokrzywy!:)
OdpowiedzUsuńW tym roku wyjątkowo szybko przekwitły...
UsuńPokrzywy to taki majowy akcent, dodają zupie nieco słodyczy. :)
Madziu, pyszna zupka. Jak ja tęsknię za szczawiową:-) Dobrze, że przed latem zdążyłyśmy:-)
OdpowiedzUsuńMarzenko, przyjeżdżaj!
UsuńZabiorę Cię na moją szczawiową łąkę, a później ugotujemy zupę. :)
wspaniałości! jadam szczawiową bardzo rzadko ale ta wygląda tak, że słów mi brak!
OdpowiedzUsuńA ja w sezonie staram się jak najczęściej, do czego i Ciebie Wiewióro zachęcam. :)
UsuńZupa szczawiowa jak u mojej babci!
OdpowiedzUsuńZawsze dodawała do niej pokrzywę lub krwawnik.
Naprawdę?!
UsuńCiekawe, czy Twojej Babci smakowała by moja zupa? :)
Krwawnik, o ile dobrze go rozpoznałam, rośnie zawsze obok szczawiu na mojej łące.
Muszę go w końcu spróbować!
Szczawiowa z pokrzywą... Nie powiem - jadłabym :)
OdpowiedzUsuńW taki razie zapraszam, jeszcze trochę szczawiu jest na łące. ;)
UsuńZachęcona sprawiłam sobie podobną:-)A co do przemijania...dla mnie też o wiele za szybko...u mnie już piwonie przekwitają :-( pozdrawiam magnoliarozmaryn
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie pozostaje nam nic innego, jak pogodzić się z przemijaniem...