Dziś rano stałam przy oknie z kubkiem kawy, patrząc na kota,
który był zdziwiony zaistniałą w ogródku sytuacją i zachowywał się dość komicznie :)Płatki śniegu spadały mu na nos, a on je próbował łapać wszystkie na raz,
robiąc przy tym naprawdę dziwne figury.
Tak, od rana pada u nas śnieg :) W końcu!
Jedna z pogodynek twierdziła jakiś czas temu, że na zachodzie śniegu nie będzie. Nie ma szans!
Może i nie będzie, ale teraz jest!
Jedynie w Trójce czują ducha świąt i zapewniają, że będą białe. Kochana Trójka :)
Płatek-leciutkie nic.
Płatek-bielutki puch.
Opada coraz niżej,
już jest na mojej ręce.
Znikł
Zabieram się za pieczenie pasztecików z kapustą i grzybami oraz pierniczków (rychło w czas!),
a dla Was mam kolejną propozycję dania, którego nigdy wcześniej nie gotowałam i nie jadłam.
Bażant. Mimo, że przygotowywałam go po raz pierwszy, nie oparłam się na jednym konkretnym przepisie.
Moje danie to wypadkowa kilku różnych wytycznych, z przewagą tych z przepisu Macieja Kuronia.
Do bażanta podałam polentę z masłem i parmezanem. Ten pomysł zaczerpnęłam od Jamiego Olivera.
Muszę przyznać, że jest to połączenie genialne. Następnym razem zrobię co najmniej dwa razy więcej sosu, bo ten sos z polentą mogłabym jeść w nieskończoność. Zachęcam do spróbowania :)
Bażant duszony
bażant
1 marchewka
1 cebula
2 plastry boczku
pieprz
sól
marynata
3 gałązki świeżego rozmarynu
5-6 rozgniecionych ziaren jałowca
2 listki laurowe
1 łyżeczka suszonego majeranku
1/2 szklanki czerwonego wytrawnego wina
Składniki marynaty połączyć i zalać nią bażanta. Wstawić do lodówki na co najmniej 8 godzin.
Po tym czasie bażanta wyjąc z marynaty, osuszyć, posypać pieprzem i solą na zewnątrz i wewnątrz.
Owinąć piersi boczkiem i związać sznurkiem. W żaroodpornym naczyniu obsmażyć bażanta, dodać pokrojone w małe kawałki marchew i cebulę oraz marynatę. Tuszka powinna być przykryta do połowy.
Tak przygotowanego bażanta można dusić pod przykryciem na małym ogniu lub w piekarniku
w temperaturze 175°C przez około 60-70 minut. Ja wybrałam piekarnik.
Przed podaniem zdjąć boczek, a sos przetrzeć przez sito.
Ależ u Ciebie na bogato - ukrokliwy ten bażancik.
OdpowiedzUsuńI tam wierzyć pogodynką. Ja też na zachodzi i biało jak nic! I to nie od dziś ;) Dziś to od rana dosypuje.
-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
bażant, przepiórki - no no pyszności!
OdpowiedzUsuńSame rarytasy, bardzo wykwintnie :)
OdpowiedzUsuńTofko, wcale im nie wierzę i mam nadzieję na białe święta:)
OdpowiedzUsuńCony, pyszności, pyszności a Wy tak daleko :(
Kamilo, nie tak do końca wykwintnie, bo to proste włoskie jedzenie, ale dla mnie rarytas bo po raz pierwszy:)
Wesołych Świąt!
Aleś smaka narobiła. Bażant wygląda bosko.
OdpowiedzUsuń