Prosto, najprościej jak tylko można.
Odrywam listek po listku i zanurzam je w sosie.
Aromatyczne masło spływa po palcach.
To nie jest wytworna kolacja, lecz posiłek dla bliskich sobie osób.
Delektujemy się niespiesznie, odkrywając powoli to, co kryje się w środku.
Karczochy z sosem szalotkowo-czosnkowym
4 karczochy
1/2 kostki masła
2 szalotki
2 ząbki czosnku
sok z połowy cytryny
pieprz
sól
Karczochy opłukać i pozbawić najbardziej zewnętrznych, dolnych listków.
Pozostałe liście przyciąć, pozbywając się ostrych końców.
Moje karczochy nie miały ostrych końcówek, więc zostawiłam liście w całości.
Karczochy włożyć do osolonego wrzątku lub gotować na parze przez około 30-40 minut.
sos szalotkowo-czosnkowy
Szalotki i czosnek bardzo drobno posiekać.
Do rozgrzanego garnka włożyć 1 łyżkę masła,
dodać szalotki i dusić 5 minut na małym ogniu.
Następnie dodać czosnek i resztę masła.
Kiedy masło się roztopi, doprawić pieprzem i solą oraz sokiem z cytryny.
Zarówno karczochy, jak i sos należy podawać na ciepło.
A jak zjeść to mało popularne u nas warzywo?
Wystarczy oderwać listek, zanurzyć go w sosie i wyssać miękki miąższ z dolnej części.
I tak listek, po listku...
Najcieńsze listki i włoski z samego środka należy usunąć.
Pod nimi znajduje się serce karczocha, najsmaczniejsza część, nagroda dla wytrwałych ;)
Smacznego!
Nie jadłam karczochów nigdy. A szkoda, często widzę w przepisach i mam ochotę to zmienić :) Twoje zdjęcia wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńMagda, wybornie podkreśliłaś smak karczocha. Jak dobrze cieszyć się ze swoich zbiorów :)
OdpowiedzUsuńPo prostu pysznie!
OdpowiedzUsuńKarczochy uwielbiam.
Na szczęście można je teraz bez trudu kupić.
uwielbiam karczochy. :) z sosem musztardowym najbardziej! :)al ten czosnkowy też muszę kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńPysznosci! ale bym sobie coś takiego teraz zjadła! marzenie...:)
OdpowiedzUsuńWyższa szkoła jazdy, mimo, że taki prosty przepis. Karczochy jadłam tylko w restauracji, jak zobaczę to na pewni sie teraz już skuszę:)
OdpowiedzUsuńmmmmmm wspaniałości:)
OdpowiedzUsuńPamiętam moje pierwsze spotkanie z karczochem-rośliną i zachwyt, że taka piękna i okazała. Karczochy jako jedzenie lubię także, własnie tak, im pościej zrobione, tym lepiej.
OdpowiedzUsuńnigdy świeżych nie jadłam, zawsze ze słoika...
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Katie,
OdpowiedzUsuńzmień to koniecznie, karczochy są pyszne!:)
Niestety nie zawsze te, które są w sklepach,
można określić jako świeże!
Dziękuję:)
Kamilo,
dziękuję!
Kto mógłby rozumieć to lepiej niż Ty:)
Amber,
bez trudu powiadasz?
U mnie ze świecą ich szukać;)
Wierzę, że kiedyś i to się zmieni.
Pozdrawiam serdecznie:)
Matyldo,
o tak, z musztardowym też są pyszne!:)
Goh,
nie będę pisać, że nic prostszego jak iść do sklepu,
kupić i ugotować, bo u mnie nie tak łatwo je dostać,
ale marzenia się spełniają, więc kto wie, kto wie...:)
Anko Wrocławianko,
to najprostszy sposób na karczochy,
wystarczy tylko wiedzieć czego nie jeść;)
Antenko,
dziękuję:)
Bee,
tak, to niezwykle atrakcyjna roślina,
ale najbardziej podoba mi się fakt,
że można ją zjeść;)
Olu,
na świeże z pewnością przyjdzie jeszcze pora:)
Porywam talerzyk wraz z zawartoscia :)) Takich gotowanych karczochow jeszcze nie probowalam. Do tej pory jadlam tylko te marynowane (z makaronem i na pizzy) i zakochalam sie w nich :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
Wpraszam się do Ciebie na takie cudowne karczochy. Ooooooj tak:-)
OdpowiedzUsuńPo prostu, ale za to jak pysznie!
OdpowiedzUsuńMajko,
OdpowiedzUsuńa ja się zastanawiałam gdzie mi się talerzyk podział!;)
Zwykle też korzystam z marynowanych,
bo do świeżych niestety mam ograniczony dostęp.
Joanno,
zapraszam serdecznie!:)
Bartoldziku,
o tak, było pysznie:)
O! To juz sa karczochy ? U nas sezon tak od konca pazdziernika sie rozpocznie :) Uwielbiamy karczochy pod kazda postacia! O dziwo, nawet dzieci je chetnie jedza ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie proste a takie pyszne!:) Jak tylko karczochy pojawia sie w sklepach, musze koniecznie je wyprobowac z takim sosikiem;)
OdpowiedzUsuńAlizea,
OdpowiedzUsuńu nas, pod koniec października,
to sezon na wszystko będzie się kończył!
Czekam z niecierpliwością na Twoje propozycje podania karczochów, bo też je uwielbiam:)
Kachno,
jak ja bym chciała móc powiedzieć
'jak tylko karczochy pojawią się w sklepach...'.
A może w tym roku ktoś mnie zaskoczy;)