Kilka stron kolorowego pisma, przerzuconych w poszukiwaniu inspiracji.
Dzień bez pośpiechu, szczególnych planów, pomysłów na kolejne godziny.
Zmieniam pościel...taki mój niedzielny rytuał.
Ignoruję górę rzeczy do prasowania.
Wychodzę na taras, powietrze pachnie jeszcze wczorajszym deszczem.
Czekając na słońce w ogrodzie, oglądam Pannę z Mokra Głową.
Lubiłam będąc małą dziewczynką i nie mogę sobie odmówić dziś.
Marian Opania w roli doktora Zenobiusza...uwielbiam!
Myślę, że nie chciałabym być małą dziewczynką w dzisiejszych czasach.
Podobało mi się moje dzieciństwo, bez nadmiaru elektronicznych zabawek.
Spędzone na podwórku, wśród rówieśników, z głową pełną pomysłów na zabawę.
Dziś ulubiony plac zabaw świeci pustkami, na boisku nikt nie gra w klasy,
a labirynt osiedlowych krzaków nie służy już nikomu za dom, sklep, szpital...
Słońce zbyt nieśmiało wkracza do ogrodu, więc nici z opalania bladych nóg.
Wyrywam chwasty, gotuję obiad, poznaję smak nowego wina, trochę czytam.
Potem piszę, przygotowując się na wieczorne spotkanie z Amber.
I tak mija kolejny majowy dzień.
Jak zwykle zbyt szybko, ale niezmiennie ze szparagami na talerzu.
Czy ktoś wyobraża sobie maj bez szparagów?
Dla Amber i mnie to nie do przyjęcia!
1 pęczek zielonych szparagów
1 pęczek białych szparagów, obranych
2 ziemniaki
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
3 szalotki
1 ząbek czosnku
1/2 szklanki białego wytrawnego wina
4 szklanki bulionu warzywnego
pieprz
sól
do podania
olej truflowy, nie rezygnujcie z niego!
jaka przepiórcze
Oliwę i masło rozgrzać w garnku, dodać posiekaną szalotkę i zmiażdżony czosnek.
Ziemniaki pokroić w drobną kostkę i włożyć do garnka.
Główki zielonych szparagów odciąć i odłożyć do dekoracji.
Resztę szparagów pokroić w plastry i również dodać do garnka.
Zalać białym winem, doprowadzić do wrzenia, dolać gorący bulion.
Gotować 15-20 minut, aż warzywa zmiękną.
W tym czasie główki zielonych szparagów zanurzyć na 2-3 minuty w osolonym wrzątku,
następnie przełożyć je do zimnej wody, aby zachowały soczyście zielony kolor.
Jajka przepiórcze smażyć na oliwie przez 2-3 minuty.
Zupę zmiksować blenderem na gładką masę.
Doprawić do smaku pieprzem i solą,
Przed podaniem udekorować główkami zielonych szparagów,
smażonym jajkiem przepiórczym i skropić olejem truflowym.
Pyszności u Ciebie. Piękne pyszności. Wyobrażam sobie maj bez szparagów, bo dopóki nie zamieszkałam w Wielkopolsce nie znałam. TERAZ nie wyobrażam sobie.
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo było łąka, trawą, powietrzem rowerem i banda dzieciaków z którymi nie zawsze byliśmy zgodni... Ale było pełne życia i tęsknoty za następnymi spotkaniami! GADŻETEM BYŁY SANKI I ROWER:):):):):)
Ja już nie pamiętam maja bez szparagów:)
UsuńLata mijają...
Sanki, rower i wrotki to najpiękniejsze wspomnienia:)
I kłótnie z dzieciakami, które nie były takie złe;)
Zupy szparagowe są przepyszne ,a tak mieszane to już musi być delicja nad delicje
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia
W tym roku to moje uzależnienie:)
UsuńMam wrażenie, że kubek z zupą szparagową nie opuszcza mojej ręki:)
Margot, dziękuję:)
Jak pięknie Droga Magdo!
OdpowiedzUsuńMaj bez Ciebie i szparagów nie byłby nic wart.
Jestem szczęśliwa,że mogłyśmy je razem przygotować.
Dziękuję za każde słowo i wspólny czas.
Smakuję!
I ja sobie nie wyobrażam maja bez szparagów i Ciebie Anno:)
UsuńChciałabym smakować je z Tobą w moim ogrodzie.
Może kiedyś...
Przez Kuchenne Drzwi wchodzę do Twej kuchni i również u Ciebie maj smakuje cudnie, soczystość kolorów i wyobrażenie smaku sprawia, że mam ochotę zostać na dłużej:-)
OdpowiedzUsuńZostań...:)
UsuńAbsolutnie sobie nie wyobrażam!
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że w tym tygodniu skorzystam z Twojego przepisu :))
Też doceniam "tamto" dzieciństwo. Nie zamieniłabym na to współczesne! Gra w gumę, klasy, podchody, w skakankę i bawitkę do zmroku...
Ehh... to były czasy...
UsuńCudownie, że mogłyśmy w tym uczestniczyć!:)
Maj bez szparagów jest nie do pomyślenia, obowiązkowo na stole, muszą gościć, u mnie to chyba nawet codziennie, nigdy mi się nie znudzą :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie też codziennie:)
UsuńDobrze, że jest tyle możliwości na ich podanie,
bo gdyby nie różnorodność,
Pomocnik Kuchenny zacząłby strajkować;))
Dopiero od kilku lat znam się ze szparagiem, to miła znajomość. Biały bardziej mi przychylny w zupie, gotuję ją dzięki Babci, zielony natomiast wygrywa w pojedynkę, oprószony jedynie niewielką ilością pecorino lub parmezanu. Nigdy ich nie łączyłam ale wierzę, że się lubią. Szparagowe pole mam na wyciągnięcie ręki, zawsze kupuję, zrywane z rana - jutro jadę po pęczek zielonych i białych - krem będzie, na dobry początek tygodnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Szparagowe pole na wyciągnięcie ręki, cudownie!
UsuńUwielbiam je i też chciałabym takie mieć niedaleko:)
Wolę białe, choć w tym roku bardziej ciągnie mnie do zielonych.
A krem szparagowy można tylko z białych, będzie równie smaczny:)
Pozdrowienia ślę!
Pysznie wygląda Twój krem i piękne są Wasze spotkania, bo obie czarujecie wspaniałościami :-) Czekam z utęsknieniem na kolejne...
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe:)))
UsuńDziękuję!
Zupka jak marzenie, takie jak Twój opisany przez Ciebie miły, majowy dzień..
OdpowiedzUsuńMajowe dni są najmilsze,
Usuńa szparagi na talerzu podczas takich dni,
to jak wisienka na torcie:)
O! I znowu pyszna zupka! Do tego z moimi ulubionymi szparagami, mniammmm...:)
OdpowiedzUsuńNa sniadanko to moze nie, ale na obiad chetnie bym sie wprosila, szkoda tylko, ze Ty tak "wysoko" mieszkasz;)
Udanego tygodnia!:*
A widzisz, jakbyś mnie zatrudniła, to bym Ci taką ugotowała;)
UsuńMoja oferta wciąż aktualna!;))
Miłego!
Co to byłby za maj bez szparagów? Bez bzów? I bez konwalii?
OdpowiedzUsuńŻaluję, że już powoli sie kończy.....
Zupka przefantastyczna! Raczyłabym się z rozkoszą. :-)
Maj powinien trwać dwa, albo nawet trzy miesiące!:)
UsuńCiekawe czy wtedy znudziłyby nam się szparagi, bzy i konwalie?
Nie...to chyba niemożliwe...
szkoda, że wino u mnie teraz odpada.. bo wygląda absolutnie pysznie!
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Olu, nie dodawaj więc wina.
UsuńTu bardziej chodzi o połączenie szparagi-trufle.
To olej truflowy nadaje charakter tej zupie:)
No proszę, tak podanej, ze smazonym jajkiem, zupy jeszcze nie jadłem. Wygląda wyśmienicie :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam!
UsuńDaj znać jak będziesz w okolicy.
Przygotuję ją po raz kolejny z wielką przyjemnością:)
Wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńDziękuję:))
UsuńOczywiście, że maj bez szparagów jest nie do przyjęcia! Całe szczęście, że i w czerwcu być powinny :-)
OdpowiedzUsuńRównież mam taka nadzieję!:)
UsuńOgłaszam szparagi najsmaczniejszym symbolem maja :) Przepyszny krem!
OdpowiedzUsuńA ja się pod tym podpisuję obiema rękami!
UsuńDziękuję:)
Krem szparagowy wygląda przepysznie...
OdpowiedzUsuńno i zgadzam się maj maj bez szparagów majem straconym :)
Dziękuję i pozdrawiam majowo:)
UsuńMaja bez szparagów nie ma, racja. A co do dzieciństwa na podwórku, to były piękne czasy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co by zrobiło dzisiejsze pokolenie dzieciaków, gdyby je przenieść w tamte czasy;))
UsuńOoooo, jaki masz piękny nagłówek!!!! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:D
Usuń