Kot, z każdego spaceru, wraca przemoczony do suchej nitki.
Siedząc na parapecie, tęsknie spogląda w niebo, jakby też czekał na słońce.
Przytulam się do miękkiego futra, patrząc na skąpany w deszczu ogród.
Liście dyni przytulone do ziemi,
młoda jabłonka tańczy w takt wiatru,
poziomki nie przestają się czerwienić,
a winorośl pnie się w górę, choć nie ma już po czym.
Wielkie krople spływają po szybie...
Z kuchni dobiega znajomy dźwięk.
Pora wyjąć bułki z piekarnika.
Bułki orkiszowe
300g mąki orkiszowej typ 700
100g otrębów żytnich
300g wody
1 łyżeczka soli
2g drożdży suszonych
Wszystkie składniki wymieszać, przykryć i zostawić na kuchennym blacie na 8-12 godzin.
Następnie wyjąć ciasto na stolnicę oprószoną mąką i delikatnie zagnieść.
Uformować bułeczki, wielkości i kształtu jaki Wam się podoba.
(Ja zwykle zwijam ciasto w rulon i odcinam od niego kawałki mniej więcej
tej samej wielkości, nie zwracając zbytniej uwagi na kształt).
Bułki ułożyć na blasze, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 30-40 minut.
Piec 25-30 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 °C .
Ładnie...:) Tylko kota tęskniącego przy oknie brakuje na zdjęciu...
OdpowiedzUsuńBułeczki z masłem.. Wieczorem stawiam zaczyn na swoje, ale może zrobię je z orkiszową... Tak, przynajmniej połowę:)
Pogody, tej na zewnątrz przede wszystkim, bo w sercu już masz - czuję to:)
Magda,
OdpowiedzUsuńprzyjdzie słońce!
U mnie po dwudniowym deszczu już się wypogadza.
Najważniejsza jest pogoda w Tobie.
A widać,że Cię nie opuszcza,bo takie niedbałe bułeczki można upiec będąc wyłącznie w dobrym nastroju.
Upiekę je sobie!
Podrap kocura.
O ja cię kręcę! jak one są niedbałe, to jak muszą wyglądać te dopracowane? Wyglądają na przepyszne, a słońce w końcu przyjdzie!
OdpowiedzUsuńEwelajno,
OdpowiedzUsuńkiedy Kot się wierci cały czas i zdjęcia rozmazane wychodzą,
a poza tym okna są niezbyt czyste, od deszczu i kociego nosa;))
Niech i u Ciebie słonko wyjdzie zza chmur:)
Amber,
wiem, że przyjdzie, nie ma innego wyjścia!
Piecz z uśmiechem na twarzy:)
Kocura podrapię, będzie zadowolony:)
Anko Wrocławianko,
nie wiem jak wyglądają te dopracowane,
bo jeszcze mi się nie zdarzyły;)
Przyjdzie i jeszcze będziemy narzekać na upały;)
Pyszne bułeczki na poprawę nastroju, chętnie bym zjadła. Moja psinka po każdym spacerze nadaje się tylko do kąpieli. Pozdrawiam i słonecznego weekendu życzę!
OdpowiedzUsuńaz tutaj u siebie czuje, jak te buleczki pieknie pachna! :-)
OdpowiedzUsuńBułeczki wyglądają zachwycająco! jeszcze nigdy nie robiłam wypieków z mąki orkiszowej, ale jutro wybieram się na zakupy i zamierzam ją kupić :) trzeba próbować wszystkiego!
OdpowiedzUsuńniedbałe powiadasz?yhmmm...no to ja poproszę..z masełkiem i pomidorkiem...ale świetny ,prosty przepis...może się skuszę...mmmmm..a skąd ta slina na mym laptopku??????
OdpowiedzUsuńJak na "niedbale" to te buleczki wygladaja zachwycajaco! Ciekawa jestem jak w takim razie wyglada wersja bardziej "dbala"? :)))
OdpowiedzUsuńPogodnego weekendu!:*
p.s. posmyraj ode mnie kocurka za uszkiem!;)
Wyglądają superfajnie :) Uwielbiam bułeczki. Tak, jak przy chlebie udało mi się już opanować popędy jedzenia na ciepło, tak przy bułkach mi to nie wychodzi. A Twoje wyglądają na takie, które szybko bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńniedbałe i bułeczki napisane w jednej linijce, toż to nie przystoi! piękne są :)
OdpowiedzUsuńNo, no. To pieczywo zdecydowanie w moim guście :) Nic tylko szamać. Zimne masło i sól i nic więcej do szczęścia nie potrzeba.
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Kamilo,
OdpowiedzUsuńna szczęście Kot 'kąpie' się sam;)
Mam nadzieję, że i Ty i psina wygrzaliście się w słońcu, podczas weekendu:)
U mnie świeciło i świeci!
Magdo,
:D
Beatrice,
pewnie, że trzeba próbować!
Mam nadzieję, że posmakują Ci orkiszowe wypieki:)
Qro,
:D
Masełkiem i pysznym pomidorkiem mogę poczęstować,
ale niestety bułeczki już się skończyły:(
Teraz nie masz innego wyjścia, jak się skusić i upiec;D
Kachno,
Ja też jestem bardzo ciekawa;))
Kot posmyrany, mruczy z zadowoleniem:)
Katie,
dzięki!
Też nie mogę się powstrzymać przed jedzeniem ciepłego pieczywa!
To chyba przez ten uwodzicielski zapach podczas pieczenia;)
Olgo,
dziękuję:)
Tofko,
no może jeszcze tylko plaster pysznego pomidora;)
Wierzę, że nadejdzie taki dzień, w którym zobaczę upieczone przez siebie bułeczki. Na Twoim zdjęciu wyglądają przepysznie:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAkwamaryno,
OdpowiedzUsuńzachęcam! To naprawdę nic trudnego;)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam!:)
Słońce już jest, przynajmniej u mnie za oknem. Piękny chleb, okrąglutki, z chrupiącą skórką. Prawie czuję zapach.
OdpowiedzUsuńMarto,
OdpowiedzUsuńu mnie też, na szczęście, już się pojawiło:)
Dziękuję!