Amber rzuciła hasło-gotujemy z ziemniakami!
Fantastycznie, bo ziemniaki uwielbiam w każdej postaci.
Pomyślałam o kilku ulubionych daniach.
Wiedziałam, że trudno będzie mi się zdecydować na jedno.
Babka ziemniaczana, kartacze, pyzy, kopytka...
Najchętniej zrobiłabym je wszystkie na raz,
ale wtedy musiałybyśmy urządzić kilkudniowy maraton ;)
Starałam się przypomnieć sobie danie z ziemniaków, które mi nie smakowało.
Jeżeli takie istnieje, ja na nie jeszcze nie trafiłam.
Istnieją natomiast ziemniaki, które nie zachwyciły mnie, kiedy jadłam je po raz pierwszy.
Było to bardzo dawno temu i postanowiłam dać im kolejną szansę.
Słodkie ziemniaki, bo każdy zasługuje na drugą szansę ;)
Słodkie ziemniaki, bo każdy zasługuje na drugą szansę ;)
Zupa ze słodkich ziemniaków, quinoa i boczku
na podstawie przepisu Donny Hay
200 g quinoa
1 łyżka oliwy
200 g wędzonego boczku
1 cebula
2 ząbki czosnku
800 g słodkich ziemniaków
1 łyżeczka płatków chili
1.5-2 l bulionu warzywnego
2 szklanki liści szpinaku
liście świeżej kolendry
Quinoa namoczyć w 375 ml wody na 15 minut i odcedzić.
W garnku rozgrzać oliwę i dodać boczek pokrojony w kostkę.
Smażyć kilka minut, aż boczek się zrumieni.
Następnie dodać posiekaną cebulę i zmiażdżony czosnek.
Kiedy cebula się zeszkli, dodać pokrojone w kostkę słodkie ziemniaki, chili i bulion.
Doprowadzić do wrzenia, dodać quinoa i gotować 15 minut.
Zdjąć z ognia, dodać liście szpinaku i wymieszać.
Przed podaniem posypać listkami kolendry.
A Wy lubicie słodkie ziemniaki?
Dajecie drugą szansę, czy zniechęcacie się na zawsze?
Magda,
OdpowiedzUsuńwszystko co w tej zupie bardzo lubię- słodkie ziemniaki tak!,kolendra tak!,Quinoa tak!
Czy gotowałaś ją specjalnie dla mnie?
A drugą, a nawet trzecią szansę daję zawsze.
Ziemniaczane spotkanie z Tobą było super.
Dziękuję!
Gotowałam z myślą o Tobie:)
UsuńCieszę się, że Ci się spodobała.
Czasami warto dać kolejną szansę,
żeby przekonać się, że nie taki diabeł straszny;)
Dziękuję!
Lubię słodkie ziemniaki w formie pieczonej z ziołami i oliwą z oliwek :)
OdpowiedzUsuńKatie,
Usuńw takiej formie też z pewnością u mnie zagoszczą:)
Pyszna szansa dla batatów, chętnie spróbowałabym choć troszeczkę. Fantastyczne ziemniaczane spotkanie!
OdpowiedzUsuńMuszę się z Tobą zgodzić, pyszna!
UsuńChoć na początku wcale nie byłam tego taka pewna;)
Magda! Pyszna zupa! Dla mnie poproszę z dokładką:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że mam takie same miseczki, tylko niestety takiej zupy brak!
Pozdrowienia!
Słodkich ziemniaków jeszcze nie jadłam. A czy daję drugą szansę - oczywiście, że daję. Ostatnio jednak zrobiłam drugie podejście do kasztanów i znowu poniosłam klęskę, już obiecałam sobie, że trzeciej próby nie będzie. Zupka Twoja pierwsza klasa:-)
OdpowiedzUsuńjaka świetna zupa! ja uwielbiam quinoa, więc muszę spróbować Twojej zupy.
OdpowiedzUsuńoj tak! ja poproszę taką zupkę:)
OdpowiedzUsuńCudowna zupa! Ja ostatnio oszalałam na punkcie słodkich ziemniaków polanych po prostu oliwą z czosnkiem i cytryną. Muszę koniecznie spróbować takie zupy! Co to jest na wierzchu, takie pesteczki?
OdpowiedzUsuńSłodkie ziemniaki są fantastyczne. Bardzo zdrowe... Jestem w nich zakochana. Lubię je pieczone ale w zupie koniecznie musze spróbowac. Kolendra doskonale uzupełnia ich smak!
OdpowiedzUsuńAnno-Mario,
OdpowiedzUsuńczęstuj się:)
Przesyłam wirtualną porcję z dokładką oczywiście!
Marzeno,
do trzech razy sztuka, nie poddawaj się!
Kasztany są pyszne:)
Matyldo,
mam nadzieję, że lubisz też słodkie ziemniaki,
bo to one grają tu pierwsze skrzypce:)
Antenko,
wysyłam do Ciebie miseczkę:)
Anko Wrocławianko,
dziękuję:)
Teraz, kiedy polubiłam słodkie ziemniaki,
będę częściej je przygotowywać.
A te pesteczki to quinoa, inaczej komosa ryżowa.
Magdo,
muszę spędzić z nimi więcej czasu w kuchni
i pewnie też się zakocham;)
Póki co polubiliśmy się na tyle,
żeby zacząć eksperymenty.
A kolendra rzeczywiście pasuje do nich doskonale:)
cudna! taka wiosenno jesienna :)
OdpowiedzUsuńja jakoś nie mogę przezwyciężyć się do ich smaku, ale zupa wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Słodkie ziemniaki jadam, ale szału miłości do nich nie odczuwam. Co do drugiej szansy różnie bywa, zazwyczaj zjadam coś co mi nie smakowało gdzieś daleko w ciekawym wydaniu i dopiero wtedy odkrywam niedoceniony wcześniej smak. Tak było na przykład ze świeżą kolendrą i Wietnamem.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że dałaś im drugą szansę, bo wyszło z tego bardzo interesujące danie :) Lubię słodkie ziemniaki i widzę w nich duży potencjał, chociaż zazwyczaj łączy się je w egzotyczny sposób.
OdpowiedzUsuńPolskie ziemniaki jem pod wieloma postaciami, a jutro akurat planuję zrobić coś klasycznego - pyzy ziemniaczane.
A ja raczej na nie mówię bataty, bo jakoś ziemniaków w smaku kompletnie mi nie przypominają i nie pasuje mi nazwa ;-D
OdpowiedzUsuńJakby je nie nazywać posmakowały mi za drugim razem :-) Nie pamiętam co robiłem z nich za pierwszym, ale pewnie dlatego, że nie warte było zapamiętania. Teraz mimo że lubię to i tak wolę nasze najzwyklejsze ziemniaki. Są zdecydowanie wszechstronniejsze :-)
A co do kolendry to posmakowała mi chyba za piątym razem, ale zakochania nie będzie nigdy. Do pewnych dań mi po prostu pasuje i jej używam, ale mogę bez niej żyć. A bez natki pietruszki już nie :-)
Wiewióro,
OdpowiedzUsuńrzeczywiście przez dodatek tej zieleniny wygląda wiosennie,
ale smak jesienny w stu procentach;)
Olu,
rozumiem i dziękuję:)
Dawny_basiku,
ja też ich jeszcze nie kocham,
ale przynajmniej zaczęłam je jadać.
A kolendrę w Wietnamie bardzo chciałabym zjeść,
choć w Polsce też bardzo mi smakuje;)
Burczymiwbrzuchu,
w bardziej egzotyczny sposób też je już wykorzystałam, o czym niedługo;)
A zwykłe ziemniaki mogę jeść codziennie
i chyba nigdy mi się nie znudzą.
Pyzy to jedno z najulubieńszych dań:)
Bartoldziku,
a wiesz, że ja też wyparłam ze świadomości pierwsze danie, które z nich przygotowałam;)
Co do kolendry, to w moim przypadku,
była to miłość od pierwszego zjedzenia:)