Znowu mamy zimę, jaką lubię.
Siedzę w pracy, zerkając co jakiś czas przez okno,
a świat staje się coraz bardziej biały.
Osiem godzin szybko mija, czas do domu.
Nie słuchałam wiadomości więc nie wiem,
że zamarzły drogi, stanęły tramwaje i autobusy.
Na ulicach kilometrowe korki, wypadki, totalny paraliż.
Droga, która zwykle zajmuje pół godziny, trwa prawie trzy.
Kiedy docieram do domu, nie mam ochoty na gotowanie.
Kroję chleb, otwieram słoik ze smalcem i kiszone ogórki.
Za oknem zasypane dachy, płoty, drzewa i krzewy.
W świetle latarni tworzą bajeczną scenerię.
Płatki śniegu wciąż wirują w powietrzu.
Otulona kocem piję grzańca i cieszę się,
że jestem już w domu, a przede mną weekend.
Smalec
500 g słoniny
250 g łopatki wieprzowej
1 jabłko
1 duża cebula
pół główki czosnku
3 łyżki majeranku
pieprz
sól
Mięso i słoninę pokroić w drobną kostkę lub zmielić maszynką do mięsa.
Słoninę włożyć do garnka i wytapiać przez kilkanaście minut, dodać mięso.
Smażyć na niewielkim ogniu przez około godzinę.
Pod koniec dodać posiekaną cebulę i tarte na grubych oczkach jabłko.
Kiedy cebula będzie złota, zestawić garnek z ognia,
dodać rozgnieciony czosnek, majeranek, doprawić pieprzem i solą.
Przelać do szklanego lub kamionkowego naczynia i wystudzić.
Taki paraliż dziś u mnie. I cieszyłam się, że wystarczy tylko odgrzać kaszę z sosem od mamy :))
OdpowiedzUsuńA takiego kanapsona poproszę na kolację!:) Lubię!
Taki domowy smalec to prawdziwy rarytasik. Oj, narobiłas mi apetytu! :-)
OdpowiedzUsuńAlucho,
OdpowiedzUsuńw takie dni, dobrze mieć gotowca:)
U mnie wciąż sypie, więc przezornie przygotowałam sobie kilka takich.
W końcu ile można jeść chleb ze smalcem?!
Nawet jeżeli się go bardzo lubi;)
Droczilko,
mam słabość do pajdy z domowym smalcem,
dlatego nie robię go zbyt często;)
mam resztki smalcyku...idę do piwnicy po ogóry....
OdpowiedzUsuńQro,
OdpowiedzUsuńsmacznego!
Tylko nie jedz za dużo na noc;)
Domowy smalczyk zimą (i nie tylko) to wspaniała wyżerka a jak towarzyszy mu kiszony ogórek to już nic do szczęścia nie potrzeba
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, trudno się oprzeć takiej kanapce. Regularnie co jakiś czas miseczkę tego specjału dostaję od mamci :)
OdpowiedzUsuńA w taką pogodę to cieszę się, że do pracy mam na piechotę 10 minut :)
Ściskam ja i ośnieżony pies co właśnie na kocyku się roztapia :)
Stawiam na Szczecin. :) Prawobrzeże jak nic. ;)
OdpowiedzUsuńSmalec z ogórkiem imponujący. Narobiłaś mi takiego apetytu,
że pędzę pałaszować woje wiktuały.:)
Miłego dnia. Pozdrawiam serdecznie. :)
A ja tak się broniłam przed smalcem tej zimy! Już żałuję!
OdpowiedzUsuńTaki pyszny smalec z ogórkiem to dla mnie pełnia domowego szczęścia.
OdpowiedzUsuńPycha, tez lubie jeść i topic w słoiczki:)
OdpowiedzUsuńZe wszystkich tych powodów,które wymieniłaś nie znoszę zimy!
OdpowiedzUsuńDla mnie to udręka,bo brak mi ciepła i słońca.
Teraz u mnie tak sypie,że nie wiem,czy jutro zdołam odśnieżyć samochód i czy miasto nie będzie sparaliżowane.
A kromką z domowym smalcem się częstuję.
Koniecznie biorę ogórek!
Smalec z kawałeczkami mięsa to jest to, co tygrysy lubia najbardziej. A z chlebem razowym i kiszonym ogórekiem to juz doskonałość :-)
OdpowiedzUsuńAz tutaj czuje zapach tego smalczyku...mmm...:)
OdpowiedzUsuńAle ale...jaki piekny chlebek...Twoj wypiek czy od pani sklepniczki?;)
Lapie krome i zmykam w moje gazety! A herbatke z cytrynka zrobie sobie juz sama;)
Milego dzionka!:*
ojoj uwielbiam! mój tata zawsze robi mi słoiczek, taki, co w ogóle nie ma ani centymetra czystego smalcu, taki nafaszerowany, mięskiem, cebulką i przyprawami! Twój wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym samym składzie jest u mnie smalec:-) Pycha:-)
OdpowiedzUsuńU nas wreszcie zaczelo sypac :) Maly wniebowziety, my zreszta tez. Nie ma to jak spacer w padajacym sniegu i sanki :) Taka kanapke ze smalcem zjadlabym chetnie po powrocie ze spaceru. Koniecznie z ogorkiem i sola :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
U mnie nie było paraliżu o dziwo, a wracałam w godzinie szczytowej. Smalec kojarzy mi się z wypadami w góry, pysznym chlebem i właśnie ogórkami.
OdpowiedzUsuńDawny_basik,
OdpowiedzUsuńtrudno się z Tobą nie zgodzić:)
Kamilo,
10 minut! Szczęściara!!
Piesa poproszę wytarmosić ode mnie:)
Wiewiórko,
na szczęście w przeciwną stronę!
Gdybym jechała na prawobrzeże, to zajęłoby znacznie dłużej;)
Myszo Baranowska,
ja nie potrafię się przed nim bronić;)
Ivko,
wiesz co dobre:)
Urszulo
cieszy mnie to ogromnie:)
Amber,
na szczęście takie dni nie zdarzają się często:)
Mam nadzieję, że nie miałaś problemów z odśnieżaniem.
Życzę Ci, żeby zima szybko się skończyła!
Bee,
to prawda!:)
Kachno,
mój, mój...nie pamiętam już kiedy kupowałam pieczywo w sklepie.
Na tę herbatkę z cytrynką uważaj!
Wczoraj słyszałam, że cytrynę trzeba do herbaty wkładać dopiero po wyjęciu torebki lub usunięciu fusów, bo inaczej jakieś straszliwe reakcje chemiczne tam zachodzą;))
Miłego!
Olgo,
taki lubię najbardziej:)
Dziękuję!
Marzeno,
bo to chyba najlepsza wersja tego przysmaku:)
Majko,
dla dzieci, taka zima, to frajda:)
Pod warunkiem, że nie utknęły w szkole, czy przedszkolu z powodu paraliżu miasta;)
Cudownych, zimowych spacerów!
Marto,
widocznie służby drogowe w Twojej okolicy są bardziej zorganizowane;)
W górach, zimą, smalec smakuje najlepiej:)
taka prosta przyjemność! chlebek, smaluszek i ogóreczek na przegryzkę - to lubię:)
OdpowiedzUsuńZwykle tak jest, że to co najprostsze,
Usuńsprawia największą przyjemność:)
znowu jest mi dane rozkoszować się twoim smalcem. Dziękuję za wspaniały prezent :)
OdpowiedzUsuńNa zdrówko!:*
Usuń