W ciągu jednej nocy zniknęła zima.
Rozpłynęła się, odeszła.
Zrobiło się cieplej, ale od rana leje.
Wskazówka barometru jest coraz niżej.
Nie mogę opanować senności.
Z koncentracją też nie najlepiej.
Błądzę po stronach.
Dziś głównie oglądam.
Podziwiam i zachwycam się obrazami.
Tyle ich jest, pięknych i smakowitych.
Dzięki nim ten szary dzień nabiera blasku,
a ja nabieram chęci do działania.
Pójdę teraz wykorzystać te chęci,
a Was zapraszam na kawałek tarty,
którą bardzo lubię:)
Tarta Porto z sardynkami z puszki
na podstawie przepisu z książki Kocham Gotować, Magdy Gessler
ciasto
100 g mąki pszennej typ 500
100 g mąki żytniej typ 2000
125 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
1 łyżka wody
sól
farsz
330 ml jogurtu naturalnego
100 g sera feta
3 łyżki tartego sera gruyere lub 1 jajko
2 pieczone zielone papryki
115 g sardynek w oleju
kilka zielonych oliwek
mała cebula
pół cytryny
brązowy cukier
biały pieprz
sól
dodatkowo
forma na tartę 24 cm.
Składniki na ciasto połączyć i szybko zagnieść.
Ciastem wyłożyć formę na tartę i włożyć ją do lodówki na 20 minut.
Kiedy ciasto stwardnieje, nakłuć je widelcem
i włożyć do piekarnika rozgrzanego do 180°C.
Piec 20 minut.
Wymieszać jogurt z pokruszoną fetą, tartym gruyerem lub jajkiem,
pokrojoną w paski pieczoną papryką oraz szczyptą pieprzu i soli.
Wylać na podpieczone ciasto.
Na wierzchu ułożyć sardynki, cebulę pokrojoną w grube plastry,
cienkie plasterki cytryny obsypane cukrem i oliwki.
Piec 20-25 minut w temperaturze 180°C, aż zacznie pachnieć.
o kurcze, ta tarta jest po prostu jak malowana!
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Hiszpania na talerzu:-). Tarta jest wspaniała i gdy na nia patrzę to ciepło mi się na duszy robi, bo u mnie też szarość i po bieli tylko wspomnienie pozostało.
OdpowiedzUsuńCiekawy i nietypowy sposób na wykorzystanie sardynek z puszki. z przyjemnościa zjadłabym więcej niż kawałek takiej tarty:-).
OdpowiedzUsuńPo takiej tarcie i deszcz niestraszny! Miłego działania :)
OdpowiedzUsuńMagda,
OdpowiedzUsuńczy mogę jeszcze wpaść na tę znakomitą tartę?
Wynagradza każdą niedoskonałość deszczowego dnia.
Ciepłe pozdrowienia przesyłam!
ach jakie piękne zdjecia!
OdpowiedzUsuńTarta sam styl i szyk:)
OdpowiedzUsuńNasza zima tez gdzieś poszła - gupia zima.... teraz będzie brudno i brzydko...:(
Wygląda zjawiskowo:-) Coś pięknego przy tym paskudnym, deszczowym dniu:-)
OdpowiedzUsuńWizualnie piękna. Poukładana, ze hoho! Smak musi się ciakwie komponować.
OdpowiedzUsuńDziwnie mi tak mówić o tarcie, ale naprawdę ślicznie wygląda:) Z chęcią skosztowałabym kawałek
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie. Piękny blog!! :)
OdpowiedzUsuńOlu,
OdpowiedzUsuńcóż się dziwić, wymyśliła ją osoba, która ukończyła malarstwo;)
Olimpio Davies,
dziękuję:)
Bardzo miło to czytać.
Droczilko,
zapraszam więc, częstuj się do woli:)
Kamilo,
dziękuję:))
Amber,
z przyjemnością będę Cię gościć!
Dobre jedzenie i towarzystwo zawsze umilą pochmurne dni:)
Antenko,
miło mi, że Ci się podoba:)
Ewelajno,
styl i szyk, a produkty zupełnie zwyczajne:)
Chciałabym, żeby wróciła zima, albo żeby przyszła już wiosna.
Nie lubię tych szaro burych przejściowych klimatów:(
Marzeno,
odrobina słońca w pochmurny dzień:)
Tofko,
można jednak zauważyć pewne niedociągnięcia;)
Kiedy pierwszy raz ją zrobiłam,
byłam pozytywnie zaskoczona smakiem.
Ivko,
a ja z przyjemnością bym Cię nią poczęstowała:)
Cooking??Cooking!!
dziękuję bardzo!:)
I brzmi i wygląda bardzo ładnie :-)
OdpowiedzUsuńJeśli los pozwoli, w tym roku w październiku wybieram się do Porto właśnie.
Pozdrawiam Tadeusz
Wow powalająca :))) muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co przyszło mi do głowy to "wow". Poprzedniczka a na dodatek sąsiadka moja, czyli Siankoo była pierwsza:)))
OdpowiedzUsuńPiękna tarta... Sardynki piękne. Dawno takich nie widziałam.
Moje smaki! Morsko, serowo i slono, bardzo slono...:) Do takiej tarty to az sie prosi buteleczka dobrze schlodzonego bielucha;)
OdpowiedzUsuńSlonecznej niedzieli Ci zycze!:*
Coś pięknego! wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńTo ciekawe jak w jedną noc, tak wiele może się zmienić.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana tartą i pragnę jej skosztować!
wygląda obłednie:))
OdpowiedzUsuńAlpenstrudel,
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo!
Trzymam kciuki i będę wyglądać relacji z tego wyjazdu:)
Siankoo,
mam nadzieję, że będzie smakowała:)
Magdo,
dziękuję za komplement na temat tarty:))
Sardynki to już niestety nie moja zasługa;)
Hiszpanom należą się pochwały za nie.
Kachno,
no popatrz, a ponoć we Włoszech to grzech łączyć ryby z serem!
Mnie też bardzo odpowiada ten smak, szczególnie z białym winkiem;)
Słońce nieśmiało się przebijało, ale chmurzyska wygrały w niedzielę:(
Pozdrowionka!
Katie,
dzięki:)
Burczymiwbrzuchu,
to prawda, przyroda jest niesamowita pod tym względem.
Ja nie mogłam się oprzeć tej tarcie,
kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłam:)
Qro,
dziękuję:))
Zapachniało mi Marsylią, może dlatego, że smaku Porto nie poznałam jak do tej pory ~(miasta, nie napitku, bo ten znam doskonale ;)). Zdjęcia przepyszne!
OdpowiedzUsuńJa też niestety nie, choć byłam już bardzo blisko;)
UsuńNazwa zapożyczona od autorki przepisu więc nie wiem, ile ma z Porto wspólnego.
Skoro jednak są sardynki, to można uznać ją za smak Portugalii:)
Dziękuję!