Pierwszy kilogram czereśni zjedzonych prosto z drzewa.
Cudowna słodycz ulubionych owoców.
Lekko zachmurzone popołudnie.
Chwila oddechu od upałów.
Miękka bluza z kapturem.
Parę stron przeczytanych na leżaku.
Kilka myśli ulotnych.
Pierwsze krople deszczu, na które czekał ogród.
Słonecznik od A. zwinął płatki, nie wiedząc,
w którą stronę zwrócić żółte spojrzenie.
Koty zajęły taras i wylizują mokre futra.
Pomocnik Kuchenny wybiera film na deszczowy wieczór.
A ja obserwuję świat przez kuchenne okno
i żegnam się ze szparagami.
Rurki z borowikami i szparagami
20 g suszonych borowików
200 g makaronu rurki
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 suszona papryczka chilli
pęczek zielonych szparagów
garść posiekanej natki pietruszki
garść świeżo tartego pecorino
150 ml śmietanki 30%
oliwa
pieprz
sól
Grzyby zalać gorącą woda i odstawić na 15 minut.
Szparagi pozbawić zdrewniałych końców i pokroić na mniejsze kawałki.
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie.
Na dużej patelni rozgrzać oliwę, dodać posiekaną cebulę,
czosnek pokrojony w cienkie plasterki oraz rozgniecioną papryczkę chilli.
Borowiki osączyć, zachowując wodę i wrzucić na patelnię.
Smażyć minutę, dodać szparagi i 3-4 łyżki wody pozostałej po moczeniu grzybów.
Dusić 3-4 minuty, aż szparagi zmiękną.
Wlać śmietankę, doprawić pieprzem i solą,
gotować kilka minut, aż sos lekko zgęstnieje.
Ugotowany makaron wymieszać z sosem, pecorino i natką pietruszki.
Przełożyć na podgrzane talerze i podawać natychmiast.
Mniam, jakie to pyszne! Tylko gdzie to słońce? Miłego!
OdpowiedzUsuńU mnie jest słońce.
UsuńPodesłać Ci trochę?:)
oj nieee, ja się jeszcze nie żegnam, jeszcze troszkę :)
OdpowiedzUsuńW tym roku wyjątkowo dużo ich zjadłam
Usuńi pożegnanie nie było zbyt bolesne;)
zachwycające danie :)
OdpowiedzUsuńmmm i te czereśnie, uwielbiam !
Dziękuję:)
UsuńCzereśnie mogłabym jeść tonami;)
Alez pyszny makaron! :) Zjadlabym porcyjke. A czeresnie i ja uwielbiam. Moglabym jesc je kilogramami :))
OdpowiedzUsuńCzereśnie to najpyszniejsze owoce na świecie!:D
UsuńMakaron istotnie pyszny, częstuj się:)
U mnie dzisiaj również rurki i również szparagi:-) lecz bez borowików, a szkoda bo Twój talerz wygląda bardzo smacznie:-). Sezon czereśniowy będzie jedynie z czereśniami kupnymi bo te swojskie nie dały rady późnemu atakowi przymrozków. Wszystkie kwiaty zmarzły(((. Podziwiam Twoje soczyste zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńSpróbuj kiedyś z borowikami, to smakowite połączenie.
UsuńPrzykro mi z powodu Twoich czereśni.
Na szczęście w sklepie też można dostać pyszne,
w przeciwieństwie do truskawek, w niektórych rejonach;)
Szparagi z borowikami... brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńa tych czereśni prosto z drzewa tak trochę zazdroszczę ...
I dobrze smakuje;)
UsuńTych czereśni to nawet ja sobie zazdroszczę;)
Z dnia na dzień coraz smaczniejsze:)
Mówisz pożegnanie, ja jeszcze mam w lodówce pęczek...Pyszne Twoje penne:-)
OdpowiedzUsuńMadziu, tłumaczyłam się u Alutki, choć nie wiem, czy dobre argumenty miałam;-) Pozdrowionka przesyłam:-)
O, Marzenka też Cię zaalarmowała ;)))
UsuńMarzeno,
Usuńjuż najwyższy czas zamienić szparagi na kurki,
które widziałam u co niektórych;)
Zaraz pędzę poczytać, jak to się wytłumaczyłaś!;)
Alutko,
zaalarmowała i za chwilkę będę u Ciebie z wizytą;)
Pyszne połączenie. I moje ulubione kolory. Przysiadam się (-:
OdpowiedzUsuńPS
U mnie są już prawdziwki w lesie, niestety mocno zasiedlone. Przyznam, że nie pamiętam takiego lata żeby "zachodziły na siebie" szparagi z borowikami.
Cudownie!:)
UsuńNo właśnie, ja nawet nie pomyślałam, że już są prawdziwki!
Nie miałam czasu jeszcze wybrać się do lasu,
a pan 'na rogu' tylko kurki miał ostatnio;)
Piękne kolory, cudne te Twoje zachwyty :)
OdpowiedzUsuńLubię się czasami tak pozachwycać światem dookoła:)
UsuńChciałabym zaprosić się na talerz ,Pożegnanie ze szparagami'.
OdpowiedzUsuńPysznie!
Ale u mnie jeszcze ich tyle,że można się chwilę podelektować.
Borowiki widziałam na targu.
Czereśnie prosto z drzewa już zaliczyłam,więc dołączam się do zachwytów.
A ten deszcz ożywczo wpływa na przyrodę.
Lada moment będzie znowu słonecznie!
Słońce nieśmiało przebija się przez chmury,
Usuńczereśnie coraz słodsze,
a borowików jeszcze ani śladu u mnie.
Tylko te suszone w słoiku;)
Na talerz 'pożegnania ze szparagami' zapraszam serdecznie!
Czarujesz zdjęciami, słowami i smakami :) pięknie u Ciebie! dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńDziękuję!:)
UsuńCzereśnie prosto z drzewa, wspaniale. Cudowne zdjęcia i genialne pożegnanie szparagów.
OdpowiedzUsuńTe słowa spod Twojej ręki...dziękuję:)
UsuńO nom, nom. Pycha. Ależ bym dziś takie cudo wciągnęła na obiadek.
OdpowiedzUsuńPonoć gdzieniegdzie jeszcze szparagi całkiem przyzwoite, więc nic straconego;)
Usuńładne te zdjecia!
OdpowiedzUsuńBlog about life and travelling
Blog about cooking
Dziękuję Olu!:)
UsuńMadziu!!! Jak ja Ci dziękuję za te RURKI! A nie penne :))))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie czereśni wyłażących ze słoiczka :)
U mnie na działce też zaraz będą. Zwykle są z robakami, ale wolę nie zaglądać, po prostu jem :). To jeszcze czereśnia po dziadku :).
Alarmuję, że Marzena tłumaczy się u mnie z braku siatki ;)
Buziaki :)
O ile spaghetti jakoś tak mi pasuje,
Usuńto stanowczo wolę nasze rurki, świderki, kokardki...:)
A wiesz, że ja jeszcze do niedawna, nie wiedziałam,
że robaki są w czereśniach.
Nigdy nie patrzę co w środku, od razu do buzi!
Z malinami mam tak samo;)
Takie stare odmiany drzew owocowych to skarb, dbaj o nią.
Potwierdzam, że zostałam zaalarmowana dość skutecznie
i zaraz na te Wasze alarmy odpowiem;)
Pozdrawiam!:)
Ja też spaghetti toleruję - reszty nie ;).
UsuńKiedyś pisałam o tym post :).
Nawet wolę nasze pulchne placuszki śniadaniowe niż pancake ;)
I nie zaglądajmy! Po co się denerwować ;)
Odzew widziałam :)
Buziaki!
Piękne to Twoje pożegnanie, w tym roku sezon szparagowy poprzez wiosenny poślizg trochę nam się wydłużył w stronę lipca. Ja się już najadłam zielonymi, czerpałam z urodzaju ile się da - wytrzymam do przyszłego roku. Ciekawi mnie połączenie suszonych prawdziwków i szparagów, wygląda i wyobraża mi się jako pyszne ;) Mam nadzieję, swoją drogą, że kapryśna aura będzie sparwczynią grzybowego wysypu w polskich lasach - mam niedosyt po ubiegłej jesieni. uściski!!
OdpowiedzUsuńJa też się najadłam w tym roku:)
UsuńWyjątkowo, bo zwykle czuję niedosyt.
Najwyższy czas na letnie przysmaki.
Kurki widziałam, a i borowiki ponoć się już pojawiły.
Ja również mam nadzieję, na udane, grzybowe zbiory.
Uwielbiam te suszone za intensywność smaku,
a w połączeniu ze szparagami są naprawdę przepyszne:)
Pozdrowienia!
ojej jaki fajny ten makaron , u mnie jeszcze chyba będą szparagi , w niedziele jeszcze było multum
OdpowiedzUsuńU mnie już się skończyły, ale przecież za rok znowu będą:)
UsuńNie lubię pożegnań, ale tak to już jest, coś się kończy i coś się zaczyna. Mogłabym w takim włoskim stylu pożegnać szparagi, by cieszyć się dorodnymi czereśniami :)
OdpowiedzUsuńGdyby szparagi były dostępne przez cały rok,
Usuńpewnie nie byłyby już tak atrakcyjne.
Cały urok tkwi w sezonowości:)
Choć czereśnie mogłabym jeść chyba przez okrągły rok;)