Niebo spowite szarością, deszcz bębni o parapet.
Koty zwinięte w kłębek okupują fotele.
Ja wciąż w piżamie, choć minęło południe.
Po raz kolejny wyjmuję ciasto i delikatnie je zagniatam.
Niedługo cały dom będzie wypełniony jego zapachem.
Już nie potrafię się bez niego obejść.
Poprawia nastrój w pochmurny dzień.
Wypełnia dom ciepłem i przytulnością.
Zapach domowego chleba.
Vermont Sourdough
na podstawie wskazówek Tatter
zaczyn
150 g maki pszennej typ 850
188 g wody
2 łyżki zakwasu żytniego
Składniki wymieszać, przykryć szczelnie folią i zostawić na 16 godzin
(autor przepisu Hamelman proponuje 12-16 godzinną fermentację).
ciasto właściwe
750 g maki pszennej typ 850
100 g maki żytniej 720
462 g wody
1 łyżka soli
cały zaczyn
Wszystkie składniki poza solą wymieszać w dużej misce.
Całość przykryć folią i zostawić na godzinę fermentacji.
Następnie ciasto posypać solą, ponownie wymieszać i krótko zagnieść (2-3 min).
Zostawić do wyrośnięcia na 2,5 godz.
W trakcie wyrastania, co 50 minut, delikatnie zagnieść/złożyć ciasto.
Podzielić na 2 równe części i uformować bochenki.
Przykryć i zostawić w temperaturze pokojowej na 2 godziny.
Włożyć do piekarnika rozgrzanego do 240°C i piec 30-35 min.
Ależ cudny i pachnący:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńPiękny! A wiesz, że piekłam go przed tygodniem? I już znów mam ochotę:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Wcale się nie dziwię!
UsuńU nas zostało już tylko kilka kromek, choć upieczony dwa dni temu;)
Ciepło Cię pozdrawiam:)
Co za chleb! Mistrzostwo świata. Cudownie wygląda.
OdpowiedzUsuńDziękuję:D
UsuńTrochę przy nim roboty, ale piętka z masłem wszystko wynagrodzi:)
Jak fajnie przypieczony , takie lubię chleby , bardzo smakowity ,a że pyszny to wiem , bo Tatter upiekłam większość chlebów i Mirabbelki też :)))
OdpowiedzUsuńJa też lubię przypieczona skórkę:)
UsuńA na Tatter i Mirabbelkę zawsze można liczyć!;)
Jaki piękny bochenek, cudownie pachnie! A wiesz, że w mojej kuchni właśnie on wyrasta :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCóż za zbieg okoliczności:)
UsuńSmacznego życzę i przesyłam pozdrowienia!
No właśnie, ja też już nie potrafię się obejść bez domowego chleba :-) Ten na zakwasie jest najlepszy z najlepszych :-) Twój wygląda pięknie :-)
OdpowiedzUsuńPieczenie chleba jest uzależniające, nieprawdaż?:)
UsuńDziękuję!:)
To jest kolejny na mojej liście chleb do zrobienia. Kusi mnie od dawna.
OdpowiedzUsuńChrupiąca skórka, cudownie dziurawy środek,
Usuńnieziemski zapach podczas pieczenia i zawsze wychodzi!
Czy o czymś jeszcze zapomniałam wspomnieć?
Mam nadzieję, że już przeskoczył na pierwsze miejsce na liście;)
Zapachniało mi tu świeżym chlebem i to bardzo :-)
OdpowiedzUsuńI tak właśnie miało być!:)
UsuńŁadny. I dalej nie mogę wyjść z podziwu tym koszykowym cudom. Mi za diabła takie ładne nie wychodzą. Ale zawsze mogę podziwiać :) A od tego podziwiania to aż sie zapach w powietrzu roznosi.
OdpowiedzUsuńTofko, ten chleb koło koszyka nawet nie leżał;))
UsuńNa blasze, przykryty ściereczką, wyrastał.
Przestań podziwiać i zabieraj się do pieczenia!:)
pięknie się prezentuje:) pyszności:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńPieknie Ci sie upiekl :) Tak na marginesie to moj ulubiony chleb. Pieke go co tydzien. Najbardziej lubie to cale czekanie i skladanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
A ja jestem niecierpliwa i najbardziej lubię,
Usuńkiedy już jest upieczony i mogę dobrać się do niego;)
piękny klasyczny bochen :) wspaniały!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNaprawdę cudny , jutro się za niego zabieram ..cudenko
OdpowiedzUsuńW takim razie niech Ci się cudnie upiecze i smacznego!:)
UsuńPiękny widok!
OdpowiedzUsuńChleb idealny na każdy czas, a na mokry weekend wręcz konieczny.
Uwielbiam go.
Słonecznego weekendu!
Dziękuję:)
UsuńMam nadzieję, że weekend będzie słoneczny,
a przynajmniej mniej mokry niż ostatni;)
Miłego!
Ech...jak ja kocham Twój blog... :)
OdpowiedzUsuńprzepis na pewno wypróbuję...może jutro? :)
Tak otwarcie wyznane uczucie...rumienię się:)
UsuńSmacznego!