Moja wyobraźnia czasem zastyga w bezruchu.
Zbyt wiele struktur, kolorów i warstw,
które nie tak łatwo ze sobą połączyć.
Zbyt wiele szczegółów, które do siebie nie pasują.
Tymczasem wszystko dookoła żyje swoim rytmem,
bez pośpiechu, bez zbędnych dylematów.
Słońce rzadziej do nas zagląda, drzewa tracą liście,
na wyschniętych trawach przysiada mróz.
Wszystko zgodnie z planem, jak po sznurku,
bez żadnych tłumaczeń i przeprosin,
bez konieczności rezygnacji z czegokolwiek.
Zakładam ulubiony golf, narzucam puchową kurtkę
i z gorącym kubkiem, pełnym wiśniowego smaku,
wychodzę do ogrodu, aby przyjrzeć się tej lekko już uśpionej harmonii.
Domowy kisiel wiśniowy z wanilią
do picia
2 szklanki domowego soku wiśniowego
1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej
pół laski wanilii
1,5 szklanki soku wlać do garnka, dodać ziarenka wanilii i zagotować.
Do pozostałego soku wsypać mąkę i dokładnie wymieszać.
Kiedy sok w garnku zaczyna wrzeć,
wlać do niego, ciągle mieszając, sok z mąką.
Zagotować, przelać do kubka i pić, kiedy jest jeszcze gorący.
smaki dzieciństwa:) achhh
OdpowiedzUsuńWarto czasem do nich wrócić:)
UsuńZazdroszczę ogrodu, to pierwsza myśl, jaka mi się nasunęła :) To takie moje małe marzenie, może kiedyś się spełni :) A domowy kisiel to smaczny deser na zimne dni.
OdpowiedzUsuńO tej porze roku już niewiele z niego korzystamy,
Usuńale jeszcze wczoraj zrywałam miętę i natkę pietruszki,
a berberys wciąż lśni czerwienią w słońcu:)
Myślę, że kiedy Twoje marzenie się spełni,
a spełni się na pewno:)
Lola i Ryszard będą wniebowzięci!;)
Wiesz co dobre! Kisiel jest dobry na wszystko i smakuje o każdej porze roku, zmieniają się tylko owoce. Z tym deserem mam dużo miłych wspomnień w dzieciństwa :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńDobrze, że kisiel miło Ci się kojarzy:)
UsuńZnam takich, co nawet patrzeć na niego nie mogą;))
Buziaki!
A skąd ja wezmę domowy sok wiśniowy;-))?? Ale bym teraz sobie zapodała, jestem taka zmęczona, byłby w sam raz...:-) A ja Ci powiem, że ciągle krótki rękaw noszę pod kurtkę, co najwyżej wsuwam mitenki, które sięgają za łokieć;-)
OdpowiedzUsuńZamiast iść do łóżka po tym zumbowaniu, to łazi po blogach!;)
UsuńTy gorąca dziewczyna jesteś, to krótkie rękawki Ci nie straszne:)
Ja już wszystkie wełniane sweterki powyciągałam, czapki, rękawiczki...
A soczek wysłać?:)
Może będzie okazja na to spotkanie:-)
UsuńBardzo, bardzo bym chciała....
UsuńMagdo coś fantastycznego. To jak powrót do dzieciństwa. Jutro koniecznie sobie zrobię.
OdpowiedzUsuńNiektórym kisiel nie kojarzy się zbyt dobrze,
Usuńa dla mnie to ulubiony deser:)
Smacznego!
Kisiel domowy , mniam, dam się posiekać i zmielić za garnuszek takiego rarytasu
OdpowiedzUsuńNie trzeba się uciekać do takich drastycznych zabiegów;)
UsuńWystarczy kilka razy zamieszać łyżką w garnku:))
co prawda to prawda i alcia polazła po sok do piwnicy i za 5 minut będzie miała garnuszek kisielu , mniam
UsuńChociaż jedna nie marudzi, że domowego soku nie ma;)
UsuńO jaaaa, pycha! No, ale właśnie - skąd ten sok? :P
OdpowiedzUsuńJa teraz wróciłam do domowego budyniu, a i kaszę manną zdarza mi się jeść. :))
Przyjeżdżaj, to sok dostaniesz!:)
OdpowiedzUsuńBudyń też niedawno robiłam i jadłam z Kamili malinkami:))
Ostatnie zdjęcie najbardziej zachęcające:)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńlubię domowe kisiele - fajny deser po np. kalorycznym obiedzie
OdpowiedzUsuńU mnie raczej na podwieczorek;)
UsuńJeju Magdo, przypomniało mi to moją Babcię która robiła często taki kisiel do obiadu , aż mi się ciepło na serduszku zrobiło :) dziękuje za przywołanie tego wspomnienia :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo cudownie, kiedy dzięki smakom pojawiają się miłe wspomnienia o bliskich:)
UsuńJa też często tak mam:)
Pozdrowienia!
Pięknie to ujęłaś i ten kisiel. Domowy, pyszny:)
OdpowiedzUsuńDomowy najlepszy!
UsuńDziękuję:)
O mamuśku ten czerwony kolor zniewala:-) a kontrast z błękitem jest idealny:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak Ci się podoba:))
Usuńcudowny kubas czerwonej rozkoszy! choć miłośniczkom kisielu nie jestem to taki zjadłabym z pewnością :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam do mnie na ten kubek wiśniowej rozkoszy:)
Usuńdomowy kisiel i budyń to dla mnie czarna magia. Ciągle myślę, że powinnam spróbować, ale jakoś nie po drodze. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu się uda.
OdpowiedzUsuńTofko, chleby pieczesz, a kisielu się boisz?
UsuńTu żadnego zagrożenia nie ma, że nie wyjdzie;)
Z budyniem już trochę gorzej, ze względu na żółtka, ale kisiel, to prościzna.
Daj się skusić:)
Moja mama zawsze robiłą domowy kisiel i budyń. Ja dla Córci też. Teraz czasem robię dla siostrzeńców... Ale oni wola bez owoców :-( Piękny wstęp. Wszystkie bardzo lubię czytać.
OdpowiedzUsuńJa też chyba wolę ten bez owoców:)
UsuńDziękuję!
Bardzo się cieszę, że lubisz...:)
deser niepozorny, ale tym poetyckim wstępem to ty potrafisz zachęcić:))) skąd ja teraz wezmę domowy sok? :)
OdpowiedzUsuńSok do odebrania 14 grudnia na Gendarmenmarkt ;))
OdpowiedzUsuń