Ponoć jako dziecko byłam strasznym niejadkiem.
Nie pamiętam jednak wielu rzeczy, które wzbudzały we mnie niechęć.
Nie mam traumy związanej z rozgotowaną, szpinakową papką.
Wydaje mi się, że szpinak lubię od zawsze.
Wyjadam kożuch z mleka, co u niektórych budzi awersję.
Nie mam nic przeciwko zupom mlecznym.
Jadam wątróbkę i flaki, wprost uwielbiam kisiel.
Jako nastolatka zraziłam się do ciast z jabłkami,
ale powoli się do nich przekonuję.
Jest jednak coś, czego nie jadłam od wielu, wielu lat,
ale wciąż doskonale pamiętam nasze ostatnie spotkanie.
Przedstawiam Wam mojego demona przeszłości!
Pieczony, gotowany, w zupie, sosie, czy sałatce smakuje mi bardzo,
ale surowy do niedawna był koszmarem moich dziecięcych lat.
Parę dni temu, podczas wspólnego gotowania z Amber,
przekonałam się już po raz kolejny,
że niektóre rzeczy warto spróbować ponownie.
W starszym wieku, odmiennych okolicznościach,
czy nowym towarzystwie, smakują zupełnie inaczej.
Patrząc na coś w innym świetle, można dostrzec to,
czego wcześniej zauważyć się nie udawało.
Surówka z selera
przepis z czasopisma Sielskie Życie
400 g selera
200 g marchwi
2 jabłka
2 łyżki posiekanych orzechów włoskich
dressing
4 łyżki jogurtu
2 łyżki oleju z orzechów włoskich
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka octu z białego wina
ostra musztarda
pieprz biały
sól
Wymieszać jogurt z olejem, sokiem z cytryny i octem.
Doprawić musztardą, białym pieprzem i solą.
Seler, marchew i jabłka zetrzeć na tarce lub pokroić w cienkie słupki.
Wymieszać warzywa i jabłka z dressingiem i posiekanymi orzechami.
Odstawić na 10 minut, aby surówka nabrała smaku.
Demon przeszłosci...
OdpowiedzUsuńA ja tak lubię od zawsze...
Ale wspaniale się z nim pogodziłaś.
Przesmaczna surówka!
Dziękuję bardzo za selerowy wybór.
Demon, ale już odszedł do przeszłości.
OdpowiedzUsuńTen rozdział został zamknięty!
Surówka z selera jest pyszna i nic tego nie zmieni:)
Dziękuję za Twoje towarzystwo podczas jej oswajania!:)
a ja chyba nadal nie lubię... chyba bo dawno nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńale już, już prawie... bo mam 3 w lodówce
Do ostatniej niedzieli też byłam przekonana,
Usuńże nie ma takiej siły,
która by mnie do surowego selera przekonała!
Surówkę zrobiłam trochę na przekór
i okazało się, że jest pyszna,
a seler nie taki straszny:)
Ach, ja uwielbiam takie demony:-), może dlatego , że nie było mi dane jeść takich przysmaków w dzieciństwie:-). Surówka z selera w takiej wersji jest wspaniała:-). Bardzo ciepło pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio, ja surówkę z selera, jako dziecko, próbowałam tylko raz
Usuńi to wystarczyło, aby zapomnieć o niej na długie lata;).
Pozdrowienia!
Ja też nie lubiłam selera, ale już jako nastolatka zmieniłam zdanie. Surówkę muszę zrobić bo dawno nie jadłam w takiej postaci.
OdpowiedzUsuńSeler w każdej innej postaci jadłam zawsze,
Usuńale już jedna łyżka stołówkowej surówki z selera wystarczyła,
abym nie chciała o niej słyszeć aż do dzisiaj ;)
Ta mi tak smakowała, że w weekend planuję powtórkę:)
:)))
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jak byłam dzieckiem, to w czasie Wigilii jadłam tylko sałatkę jarzynową. ;) Teraz jem wszystko.
Selera też nigdy nie lubiłam, nawet nie daję go do jarzynowej. Powooooli się do niego przekonuję.
I masz rację - do pewnych smaków trzeba dojrzeć. :)
A szpinak tak jak Ty, (bardzo) lubię od zawsze!
No i wymodziłam;))
UsuńDla mnie gotowany seler to była zupełnie inna bajka,
pyszne warzywo, ale ta surówka...brr.
Na samą myśl dostawałam gęsiej skórki:)
Lubię i zdecydowanie mówię tak, Twojej surówce! A wiesz tak sobie teraz myślę, że demonów dzieciństwa to nie mam, szpinak uwielbiam, zupy mleczne też, z selerem lubię się zawsze :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa też już nie mam!:)
UsuńOstatniego przegoniłam w niedzielę,
ale trochę stracha miałam:)
Buziaki!:)
Uwielbiam seler surowy i gotowany od zawsze, To moje warzywo. A taka surówke zrobie sobie już jutro. Bardzo apetycznie wygląda.
OdpowiedzUsuńTeraz i ja tak mogę powiedzieć, wykreślając tylko 'od zawsze':)
UsuńA surówkę też sobie zrobię ponownie, bo jest bardzo smaczna:)
Tyle lat straconych...
Seler, to jedno z niewielu popularnych warzyw o bardzo silnym smaku i aromacie.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że nie jestem na niego uczulona,bo podobno ma silny czynnik alergizujący.
Lubisz wszystko, to co lubię ja, jedynie kisiel wywołuje u mnie gęsią skórkę.
Taka retrospekcja kulinarna bardzo mi się podoba.
Ja przekonałam się do selera,
Usuńto może Ty polubisz kiedyś kisiel:)
Nie zwlekaj zbyt długo.
Ja już żałuję tych wszystkich straconych surówek selerowych;)
ta surówka,to zmora mojego dzieciństwa;);) hihihi
OdpowiedzUsuńa ta twoja, tak pięknie podana, tak pięknie wygląda, że z całą pewnością bym się do niej przekonała:)
Ha, czyli nie jestem jedyna!
UsuńWyglądem moja surówka Cię przekonuje,
ale czy smak przypadł by Ci do gustu?:)
A ja seler uwielbiam. Surówkę taką robię nieco inaczej, dodaję dodatkowo rodzynki namoczone i mandarynkę lub pomarańczę, a nie dodaję jabłka ani marchewki:-) Pyszna Twoja:-) A wczoraj robiłam na kolację śledzie z selerem właśnie:-)
OdpowiedzUsuńJa już teraz też!
UsuńNie mogę niestety tego samego powiedzieć o rodzynkach;)
Wygrzebuję je, jak tylko pojawiają się na mojej drodze:))
Zamiast nich do Twojej surówki mogłabym suszoną żurawinę wrzucić.
Myślisz, że by pasowało?
Jasne, że tak. Ja nie lubię pieczonych rodzynek, zwłaszcza w sernikach, brrrr...;-)
UsuńO matko! To on! Surowy to też mój demon;)
OdpowiedzUsuńZ demonami trzeba walczyć!
UsuńWierzę, że i Ty kiedyś odeślesz go do przeszłości
i zapomnisz, że demonem był:)
Surówka jest pyszna, naprawdę!:)
mi jakoś niespecjalnie przeszkadzał, poza faktem, że za młodu to ja w ogóle antysurówkowa byłam:)
OdpowiedzUsuńCzyli nie ma z czym walczyć:)
UsuńI bardzo dobrze!
Świetny pomysł na surówkę, jak czasem nie wiem jaką dodać do obiadu sięgam bo tą z selera ponieważ rzadko gości u mnie w domu, a jest na prawdę smaczna :)
OdpowiedzUsuńBardzo smaczna i od teraz będzie z pewnością często u mnie gościć:)
UsuńEeee taka surówka to nie demon :D to po prostu taka pycha:D
OdpowiedzUsuńTeraz to i ja tak mogę powiedzieć, ale jeszcze do niedawna...brrr!;)
UsuńTaka surówkę lubiłam i lubię od zawsze jak pamiętam, ale znam osoby które nie cierpią zapachu surowego selera i dlatego jestem w stanie zrozumieć Twoje dawne awersje.
OdpowiedzUsuńMnie w pamięci utkwił tylko smak, z zapachem nigdy nie miałam problemu:)
Usuńuwielbiam tą surówkę:) mniam mniam:)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńJa jakoś entuzjazmu do surowego selera wciąż nie mam, choć z orzechem włoskim i złamany słodyczą jabłka smakuje mi najbardziej. U Ciebie wygląda bardzo apetycznie więc jem oczami :)
OdpowiedzUsuńJa muszę jeszcze trochę poeksperymentować,
Usuńżeby wybrać te najbardziej ulubiona wersję.
Póki co jest nią jedyna, którą przygotowałam:)
Dodatek orzechów i jabłka z pewnością pomógł przełamać strach przed pierwszym kęsem;))
:) Ja nie przypominam sobie żadnych demonów przeszłości, do dziś dobrze wyglądam :(( Musiałam jeść wszystko jak leci. Moja mama bardzo dobrze gotowała i gotuje, więc w sumie się nie dziwie. :)
OdpowiedzUsuńU mnie też wszyscy dobrze gotowali, szczególnie Prababcia,
Usuńale to nie przeszkadzało mi w byciu niejadkiem;)
A ta surówka, która lekki uraz po sobie pozostawiła, to stołówkowa była;))