W ogrodzie coraz więcej kolorowych liści i coraz mniej światła.
Kot podgryza trawę cytrynową, po której zupełnie nie widać oznak jesieni.
Wciąż dojrzewają ostre papryczki, a zioła cieszą oczy przygaszoną zielenią.
Z donicy wyciągam szczypior na późne niedzielne śniadanie.
Zauważam, zaplątane w pożółkłych liściach, ostatnie grono słodkich winogron.
Na tle szarobłękitnego nieba dostrzegam perfekcyjny ptasi klucz.
Zastanawiam się dokąd lecą i skąd wiedzą, w którym kierunku podążać.
W choinkach na przeciwko zamieszkała rozwrzeszczana gromada wróbli.
Taras zapełnia się dyniami, które będą królować w kuchni przez najbliższe miesiące.
Na parapecie wciąż czerwienią się pomidory, za którymi niedługo będę tęsknić.
Zrywam kilka listków mięty i zaparzam je w ulubionej filiżance.
Oczyszczam kolby kukurydzy i wypełniam miskę żółtymi ziarnami.
Przynoszę z ogrodu bukiet pachnącej szałwii i gotuję zupę.
Zastanawiam się co tym razem wyczaruje w swojej kuchni Amber.
3 szklanki ziaren kukurydzy
100 g wędzonego boczku
300 g pora
10 listków świeżej szałwii, plus kilka do podania
1 l bulionu z kurczaka
300 g ziemniaków
100 ml tłustej, gęstej śmietany
pieprz
sól
suszone chili habanero, ilość według uznania, ale zupa powinna być pikantna
masło klarowane
Boczek pokroić w kostkę i smażyć na małym ogniu około 5 minut.
Dodać pokrojony w drobną kostkę por i szałwię pokrojoną w cienkie paseczki.
Kiedy por zmięknie, dodać kukurydzę i bulion z kurczaka.
Doprowadzić do wrzenia i dodać pokrojone w kostkę ziemniaki.
Zmniejszyć ogień i gotować około 15 minut, aż ziemniaki zmiękną.
Doprawić pieprzem i solą, dodać pokruszoną papryczkę habanero.
Wymieszać ze śmietaną.
Kilka dodatkowych listków szałwii, pokroić w cienkie paseczki
i wrzucić na chwilę na patelnię z rozgrzanym masłem.
Posypać nimi zupę przed podaniem.
Fantastyczna!
OdpowiedzUsuńTeż miała być u mnie zupa,ale ugotowałam ją później.
Dziękuję za kolejne pyszne tête-à-tête w kuchni!
U mnie później była sałatka, ale jakże odmienna od Twojej!
UsuńGdyby nie Twoja propozycja kukurydzianego spotkania,
pewnie wszystkie kolby zjadłabym z masłem i solą;)
Dziękuję!:)
Mam słabość do kukurydzy, chętnie spróbuje Twojej zupy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Super!:)
UsuńJak u mnie :), tylko bez trawy, kota i wróbli. Do tego zupa była bez boczku... Ale jest cudnie :) A Twoje zdjęcia sam smak :)
OdpowiedzUsuńJak chcesz, mogę Ci podrzucić i trawę, i kota, ale z wróblami może być ciężko;)
UsuńDziękuję:))
Brzmi prosto, a mimo tego niezwykle intrygujaco! Piekne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zwykle prosto znaczy smacznie:)
UsuńDziękuję Beo i pozdrawiam serdecznie!
U mnie za oknem, szaro, buro i ponuro, chętnie przygarnęłabym zupkę na rozgrzewkę :)
OdpowiedzUsuńWysyłać?;)
UsuńKarmię się Twoją chwilą i świetnym przepisem.
OdpowiedzUsuńKomentarzy do zdjęć nie piszę, bo nie chcę psuć nastroju jaki wyczarowałaś
obiektywem i myślą.
Bożenko, dziękuję za niesamowicie miły komentarz:)
UsuńZupka cudowna :))) nabrałam ochoty, bo bardzo lubię kukurydzę.
OdpowiedzUsuńA uskuteczniasz jeszcze jesienne przejażdżki rowerowe? :) Ja tak, ale podobno idzie zimno. W końcu! Kozaki czekają :D
Idealna na pochmurny dzień:)
UsuńU nas ciepło, ale codziennie rano siąpi deszcz, więc rower od jakiegoś czasu zostaje w domu. Tylko po południu, kiedy słońce świeci, żałuję, że go nie mam, ale uskuteczniam wtedy piesze powroty z pracy:)
Kozaki i sukienki;)
świetna zupa! bardzo lubie kukurydzę i Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńFantastycznie wygląda ta zupka, takiej jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj! Ja bardzo lubię to słodkawo pikantne połączenie:)
UsuńPyszne są te Wasze spotkania:-)
OdpowiedzUsuńWprosiłabym się na taki talerz zupki:-)
Marzenko, dwie godzinki i jesteś, więc zapraszam serdecznie:))
UsuńDwa tygodnie temu robiłam bardzo podobną zupę, więc wiem, że taka wersja jest bardzo pyszna :) i piękna u Ciebie dodatkowo
OdpowiedzUsuńCieszę się, że lubimy podobne smaki:)
UsuńDziękuję!
Pycha! Takie zupki to ja i owszem...
OdpowiedzUsuń:)))
Usuńza zupami nie przepadam, ale tą zjadłabym do ostatniej łyżki:) bajeczna!
OdpowiedzUsuńJa bez zup nie mogłabym żyć;)
UsuńMam nadzieję, że z pierwszą łyżką nie zmieniłabyś zdania:)
Bardzo lubię czytać to co piszesz. Zawsze tak obrazowo i nastrojowo :) Do tego pysznie wyglądająca zupa i piękne zdjęcia :) Jak miło tu zajrzeć :) Pozdrawiam serdecznie M.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, dziękuję, jest mi bardzo miło:)
UsuńPozdrowienia!
wygląda pysznie! smakowita miseczka:)
OdpowiedzUsuńI smakuje też całkiem nieźle;)
UsuńW Twojej kuchni taki spokój, a zapach szałwi i mięty czuję aż tutaj...
OdpowiedzUsuńChoć najbardziej lubię kolbę kukurydzy z wody,chętnie poczęstowałabym się Twoją zupą:-)
Aniu, ja też najbardziej lubię kukurydzę z wody, z masłem i solą:)
UsuńA takie spokojne gotowanie, bez pośpiechu, to dla mnie najulubieńsza część dnia:))
Pozdrawiam!
Rzeczywiście prawie takie same, następnym razem dodam też ziemniaki :) Normalnie telepatia :_ Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńWygląda przepysznie, z chęcią bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nic nie stoi na przeszkodzie;)
UsuńPozdrowienia!