Jesień po lesie chodzi się spowiadać
Na ucho bukom szepcze coś po cichu
I łza się kręci w oku października
Gdy liść - za pokutę - opada po liściu
Dzień w noc przechodzi nie wiadomo kiedy
Powiązani ze sobą niewidzialnym mostem
I tyle smutku jest w pustych konarach
Gdy jesień daje swój deszczowy koncert
[...]
Adam Ziemianin
Nadszedł czas narzekań i dąsów.
Już można zrzucać wszystko na karb jesiennej aury.
Katar, ból głowy i łamanie w kościach.
Niechęć do coraz chłodniejszych poranków.
Senność spadającą na powieki w środku dnia.
Kawę, która wcale nie stawia na nogi.
Ciężar parasola, który na stałe zagościł w torebce.
Uśmiech, który coraz trudniej dostrzec na ulicach.
A ja nie potrafię się smucić, kiedy widzę, jak winobluszcz pnie się po płocie,
a jego czerwień tak bardzo pasuje do szarości deszczowego dnia.
Nie potrafię nie cieszyć się ciepłem kota, który latem nigdy nie śpi tak blisko.
Tak bardzo lubię poranki o smaku kawy zbożowej z przyprawami,
nowy, szary pled, którym otulam zmarznięte ramiona,
imbirówkę, która przegania katar w siną dal,
coraz dłuższe wieczory z szelestem kartek
i pełne melancholii jesienne wiersze.
Ogrzewam dłonie przy grillu, na którym czernieją oberżyny,
wystukuję do miski drewnianą łyżką ziarenka granatu,
i przywołuję ciepłe wspomnienia robiąc sałatkę z bakłażana.
Już można zrzucać wszystko na karb jesiennej aury.
Katar, ból głowy i łamanie w kościach.
Niechęć do coraz chłodniejszych poranków.
Senność spadającą na powieki w środku dnia.
Kawę, która wcale nie stawia na nogi.
Ciężar parasola, który na stałe zagościł w torebce.
Uśmiech, który coraz trudniej dostrzec na ulicach.
A ja nie potrafię się smucić, kiedy widzę, jak winobluszcz pnie się po płocie,
a jego czerwień tak bardzo pasuje do szarości deszczowego dnia.
Nie potrafię nie cieszyć się ciepłem kota, który latem nigdy nie śpi tak blisko.
Tak bardzo lubię poranki o smaku kawy zbożowej z przyprawami,
nowy, szary pled, którym otulam zmarznięte ramiona,
imbirówkę, która przegania katar w siną dal,
coraz dłuższe wieczory z szelestem kartek
i pełne melancholii jesienne wiersze.
Ogrzewam dłonie przy grillu, na którym czernieją oberżyny,
wystukuję do miski drewnianą łyżką ziarenka granatu,
i przywołuję ciepłe wspomnienia robiąc sałatkę z bakłażana.
4 duże bakłażany
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
1 ząbek czosnku, opcjonalnie
sól
garść posiekanej drobno natki pietruszki
garść posiekanej drobno mięty
ziarna z połowy granatu
Bakłażany nakłuć czubkiem noża i położyć na grill.
Można je również upiec w piekarniku,
ale będą wtedy pozbawione charakterystycznego, dymnego posmaku.
Kiedy skórka jest prawie czarna a środek miękki, zdjąć bakłażany z grilla i wystudzić.
Wyjąć miąższ i przełożyć na sito, odczekać kilka godzin, aż odcieknie cały płyn,
następnie przełożyć bakłażana na drewnianą deskę i posiekać drewniana łyżką.
Zajmuje to trochę więcej czasu niż zmiksowanie blenderem, ale smak jest znacznie lepszy.
Do posiekanego bakłażana dodać oliwę, zmiażdżony czosnek, sól i sok z cytryny.
Przed samym podaniem wymieszać ze świeżymi ziołami, skropić oliwą
i posypać ziarenkami granatu.
garść posiekanej drobno natki pietruszki
garść posiekanej drobno mięty
ziarna z połowy granatu
Bakłażany nakłuć czubkiem noża i położyć na grill.
Można je również upiec w piekarniku,
ale będą wtedy pozbawione charakterystycznego, dymnego posmaku.
Kiedy skórka jest prawie czarna a środek miękki, zdjąć bakłażany z grilla i wystudzić.
Wyjąć miąższ i przełożyć na sito, odczekać kilka godzin, aż odcieknie cały płyn,
następnie przełożyć bakłażana na drewnianą deskę i posiekać drewniana łyżką.
Zajmuje to trochę więcej czasu niż zmiksowanie blenderem, ale smak jest znacznie lepszy.
Do posiekanego bakłażana dodać oliwę, zmiażdżony czosnek, sól i sok z cytryny.
Przed samym podaniem wymieszać ze świeżymi ziołami, skropić oliwą
i posypać ziarenkami granatu.
Pięknie opowiadasz siebie, z przyjemnością idę za Twoimi myślami...
OdpowiedzUsuńA bakłażan siekany na pewno lepiej smakuje i sałatka wygląda apetyczniej.
Pomysł bardzo smaczny. :)
Dziękuję Bożenko:)
UsuńNauczyłam się przygotowywać bakłażana według wskazówek pewnej starszej pani mieszkającej w Izraelu i nie do końca wierzyłam jej, że ta drewniana łyżka ma aż takie znaczenie, ale po kilku eksperymentach, wróciłam do pierwotnej wersji przygotowywania tego warzywa i unikam metalowych narzędzi, kiedy robię je w tej formie;)
Magda, Ty wiesz, że ja też jesień kocham. Czy te długie wieczory z kocem, książką i bębniącym o parapety deszczem nie są piękne? Czy to nie jest doskonały czas by zwolnić, uspokoić się, pouśmiechać do siebie i domowników? :)
OdpowiedzUsuńA ja troszeczkę uśmiecham się pod nosem gdy dąsy słyszę. :) Ostatnio przeczytałam krótki artykuł o wpływie pogody na nasze samopoczucie i zdrowia, a raczej... o braku takiego wpływu! Wpływ ma nasze narzekanie, a nie pogoda jako taka. :) Jak się nad tym zastanowić to rzeczywiście coś (a może i więcej) w tym jest.
W., jeśli potrzebuje upomina się o napar imbirowy. Mało tego! Poleca go kolegom z pracy :))))
Sałatka bardzo mi się podoba. Tak jak te talerzyki :)
Wiem, wiem i zgadzam się z Tobą, to czas potrzebny, aby trochę zwolnić,
Usuńzanurzyć się w swoich myślach, odpocząć od burzliwych, wakacyjnych dni:)
To chyba nasza mentalność każe nam od czasu pomarudzić,
a ponury deszczowy dzień jest idealnym do tego tłem;)
Bo imbirówka naprawdę działa, wystarczy się do niej tylko przekonać:))
Sałatka wygląda atrakcyjnie, tylko dzięki kulkom granatu, ale jest bardzo smaczna,
a talerzyki z second handu oczywiście;))
Oj tak, jesteśmy z natury marudni ;)
UsuńZgadza się, trzeba przekonać się na własnej skórze. :)
To fajne wyczaiłaś w lumpie! Muszę zajść do takiego, bo dawno nie byłam :)) tylko, że powoli nie mam gdzie trzymać tego wszystkiego...
;)
UsuńAle to taki lump ze skorupami i meblami, i wieloma innymi rzeczami:)
Na szczęście daleko od SZN, bo inaczej byłabym tam codziennie;)
Niestety trochę miejsca zajmują te wszystkie fotograficzne gadżety,
ale czego nie robi się dla sztuki;)))
Marzy mi się taki cały jeden kredens na gadżety blogerskie ;)))
UsuńMarzenie się spełniają:))))
UsuńŁadnie piszesz. Ładnie fotografujesz. Robisz pyszne salatki. Z przyjemnościa przeczytałam i zapisałam przepis do zrobienia. To mówisz, że jesień, dąsy i łamanie... Ja zawsze jestem do tyłu z aktualościami ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo po prostu ideał ze mnie;D
UsuńMam nadzieję, że sałatka będzie smakowała:)
Jesteś do tyłu, bo pewnie znów gdzieś Cię poniosło
i to pewnie tam, gdzie jesień jeszcze nie dotarła;))
Uściski!
Jak zawsze wprowadzasz nas w klimat Swoich myśli. Jesień kocham i to dzięki mojej Połowie. Kiedyś działała na mnie zbyt melancholijnie, a teraz czekam na ferie barw, których tu morze całe ;) Sałatka kolorowa , a z granaty bardzo lubię, musze popatrzeć na straganach. Miłego, ciepłego wieczoru :)M.
OdpowiedzUsuńTo miło, że dałaś się rozkochać w tej porze roku:)
UsuńJa lubię nawet tę melancholię, która przesyca jesienne powietrze,
a kolory jesienne są moimi ulubionymi od zawsze:)
U mnie granatów całe mnóstwo, więc znajdziesz na pewno.
Pozdrawiam ciepło!:)
Poproszę sałatkę i piękną złotą polską jesień :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńMówisz, masz!:)
UsuńBuziaki!
Pięknie w głowie, pięknie na zdjeciach pięknie na talerzu. A ja jesień traktuję jak przedsionek najgorszego czasu w roku i nie potrafię się tym czasem cieszyć, niestety
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałabym przekazać Ci choć trochę mojej miłości do jesieni...
UsuńMoże i polska jesień, ale smak mocno śródziemnomorski, jak lubię:)
OdpowiedzUsuńZ taką sałatką pełną słońca jeszcze trudniej narzekać na jesienną aurę;))
UsuńTak, bakłażan i granat kojarzy się z końcem lata, ale na odległym południu...
OdpowiedzUsuńTaką jesień jak jest teraz lubię: deszcz na przemian ze słońcem i jeszcze pięknie, złociście, kolorowo.
Czasem warto przenieść się w odległe rejony...
UsuńKażda pora roku ma swoje zalety, ale jesień jest taka... magiczna!:)
Ewidentnie - granatowo!
OdpowiedzUsuńOj Tofko, chyba mamy problem z rozróżnianiem kolorów, co?;))
UsuńZ second handu takiego z ciuchami? Czy specjalne macie z takiego typu rzeczami?;-) Piękne:-)
OdpowiedzUsuńA sałatka na pewno pycha, bo połączenie granatu i bakłażana jadłam w gruzińskich roladkach i bardzo mi pasowało:-)
Nie, takiego ze skorupami.
UsuńRaj dla bloggerów kulinarnych i poszukiwaczy staroci;)
Właśnie teraz sobie uświadomiłam, że ten sklep jest w lubuskim, w miejscowości Boczów:)
Bakłażan i granat to wyjątkowo dobrana para:)
Boczów k. Torzymia? Byłam tam kilka razy! Ale jeszcze przed blogowaniem ;)
UsuńMoja mama kupiła tam np. ratanowy stół okrągły rozkładany z 4 krzesłami za naprawdę nieduże pieniądze :)
Ten sam!:)
UsuńKiedy nie prowadziłam bloga, częściej zdarzało mi się tam bywać,
ale wtedy nie widziałam tam nic ciekawego, a kiedy zaczęłam blogować,
nagle wszystko potencjalnie nadawało się do włożenia do koszyka;))
ale ten granat fotogeniczny , bo jak rozumiem to jego zasługa ,że te zdjecia u ciebie Madziu w tym poście takie cudne przez wielkie ,,C"
OdpowiedzUsuńWiesz Magda , ja zauważyłam ,ze uwielbiam każda porę roku , bo każda ma takie coś co mi się bardzo widzi , a moje futrzaki , pierunki jedne , pchają się do łóżka całorocznie :D
a zapomniałam napisać ,że sałatka i ten tryk z drewnianą łyżką bardzo kusi, nooo i jeszcze nie upiekłam chlebków ,a jarzębina czeka i chyba w końcu dam radę je upiec wkrótce
UsuńNo oczywista oczywistość!:P
UsuńJa też w każdej porze roku potrafię znaleźć coś dla siebie
i nie wyobrażam sobie życia w kraju, w którym ich nie ma.
Moje futrzaki podczas ciepłych dni wybierają kanapę,
albo, co w ogóle mi się nie podoba, podwórko:(
A sałatka pyszna, ale ja kocham bakłażany, więc wszystko co z nimi będę chwalić.
Jarzębinie w zamrażalniku nic się nie stanie, więc nie ma pośpiechu:)
Sałatka taka to wspaniałe spotkanie z bakłażanem!
OdpowiedzUsuńŚwietnie nastraja.
A Ty i na jesień narzekasz?
No nie,ja widzę słońce i kolory!
Tylko cieplej mi się marzy.
Ja?
UsuńNarzekam?
Skąd!
To skargi na jesień zaczerpnięte z otoczenia;)
U mnie dziś jakoś pochmurnie, ale mam nadzieję, że to przejściowe:)
Ja za to na październik narzekam zawsze, listopad nawet mi milszy bo od niego bliżej do śniegu i ukochanych świąt o zapachu cynamonu. Nic mnie nie łamie w kościach i odporność niezła całkiem, ale od dziecka nie lubiłam gdy drzewa liście gubić zaczynały, tak mi zostało. Kota nie mam, a chomik najdroższy nic sobie z jesieni nie robi, nie tuli się bardziej niż zwykle. Są jednak metody na uprzyjemnianie sobie chwil - mają kolor bakłażana i dyni :) Praktykuję, więc większych wahań nastroju nie przewiduję.
OdpowiedzUsuńListopad milszy od października? No wiesz?!
UsuńMoże i bliżej, do również moich ukochanych świąt,
ale urodą to listopad października nigdy nie przebije.
Choć muszę przyznać, że parę razy mile mnie zaskoczył:)
Jako dziecko nie lubiłaś szeleścić liśćmi?
Ja do tej pory nie mogę się powstrzymać i w liściach buszuję, jak dziecko:)
Szkoda, że chomik nie chce się przytulać,
ale skoro pocieszenie znajdujesz w bakłażanach i dyni... :)
Odporność i pozytywne nastawienie to bardzo ważna rzecz, więc tak trzymaj!:)
Bardzo fajny pomysł na sałatkę :)
OdpowiedzUsuńJest pyszna, skuś się:)
Usuń