Martwisz się kolejną zmarszczką wokół oczu.
Regularnie odwiedzasz kosmetyczkę.
Starasz się bywać w miejscach, w których bywać trzeba.
Z błyskiem w oku mówisz o butach, które zamierzasz kupić.
Patrzysz na mnie dziwnie, kiedy mówię, że nie wiem co się teraz nosi,
z oburzeniem, kiedy dodaję, że zupełnie się tym nie przejmuję.
Podczas gdy Ty wspominasz o zbyt dużym domu na kredyt
i o psie z rodowodem z hodowli, o której nic nie wiesz,
ja zastanawiam się, jak wysoki byłby stos książek, kupionych za cenę tych butów
i ile osób musi przeżyć cały miesiąc za tę kwotę.
Ze znudzeniem wpatrujesz się w swoje nowe paznokcie,
kiedy opowiadam Ci o moich ostatnich wyczynach w kuchni.
Niezrozumiałe jest dla Ciebie moje uwielbienie do książek kucharskich.
Nie pojmujesz po co tracę czas na pieczenie chleba, skoro w sklepach taki wybór.
Uśmiecham się i myślę o dniu, w którym piekłam dyniowe bułki,
o cieple roznoszącym się z kuchni i o uwodzącym zapachu.
Uśmiecham się i cieszę, że choć jesteśmy tak zupełnie inne,
nie próbujemy udawać przed sobą, że jest inaczej.
ciasto
280 g mąki orkiszowej typ 700
200 g mąki pszennej 1850
4 g drożdży instant
2 łyżki oliwy
220-230 g wody
1 łyżeczka soli
dodatki
150 g puree z pieczonej dyni
1 cebula, około 100 g
100 g białej części pora
1 łyżka klarowanego masła
10 listków szałwii, plus 10 do dekoracji
pieprz
sól
Cebulę i por pokroić w drobną kostkę i zeszklić na maśle.
Dodać posiekane listki szałwii, szczyptę pieprzu i soli.
Składniki ciasta połączyć i wyrabiać 5 minut, do uzyskania gładkiej konsystencji.
Dodać puree z dyni i cebulę z porem, wyrabiać do połączenia składników.
Przykryć i odstawić do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 1 godzinę.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 10 równych części i z każdej uformować bułkę.
Przykryć i zostawić do ponownego wyrośnięcia na około 30 minut.
Przed pieczeniem zrobić nacięcie na środku każdej bułki.
Na środku można ułożyć listek świeżej szałwii zanurzony wcześniej w oliwie.
Piekarnik rozgrzać do 230°C, włożyć blachę z bułkami,
zmniejszyć temperaturę do 210°C i piec 35 minut.
Studzić na kratce.
Ja lubię te bułki z dodatkiem szprotkowego masła:)
Masło z wędzonymi szprotkami
miękkie masło
wędzone szprotki w oleju
sól, opcjonalnie
Proporcje w tym wypadku zależą od osobistych upodobań.
Na początek można wymieszać 3 czubate łyżki masła z 3 szprotkami.
Jeżeli smak będzie zbyt mało intensywny, należy dodać kolejną szprotkę.
Masło doprawić szczyptą soli, jeżeli to konieczne.
wędzone szprotki w oleju
sól, opcjonalnie
Proporcje w tym wypadku zależą od osobistych upodobań.
Na początek można wymieszać 3 czubate łyżki masła z 3 szprotkami.
Jeżeli smak będzie zbyt mało intensywny, należy dodać kolejną szprotkę.
Masło doprawić szczyptą soli, jeżeli to konieczne.
Na bułeczki nawet nie patrzę, ale szproteczki są śliczne :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBasiu, trzymam kciuki, żebyś już niedługo mogła i na bułeczki patrzeć, i nie tylko:)
znowu czuje sie zaczarowana! bułeczki maja wspaniały kolor a takie smakowe masła uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWszystkie dyniowe wypieki czarują kolorem, przynajmniej mnie:)
UsuńMniam, czarujesz tymi pięknymi bułeczkami! Czarodziejka jesteś :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńMusze różdżkę chyba sobie zorganizować;)
UsuńUściski!:)
Nie chciałabym być na miejscu adresatki Twoich słów prawdziwych najprawdziwszych. Też od czasu do czasu oprócz podziwu dla moich kulinarnych słabości widzę w oczach niektórych niewypowiedziane : "kobieto na czym Ci życie umyka " itp.
OdpowiedzUsuńJesteś cudna w tej swojej obserwacji.
A bułeczki, szproteczki, listek szałwii, to Twoje czarowanie zdjęciami...mmm...nie masz sobie równych.
Bożenko, nie chciałabyś, bo w Twoim życiu ważniejsze są inne rzeczy:)
UsuńJednak to, że się od siebie różnimy sprawia, że świat jest ciekawszy,
a ktoś z kim niewiele mamy wspólnego, może okazać się dobrym materiałem na post;)
Dziękuję Ci za ciepłe słowa i pozdrawiam!
Zakochałam się w tym poście:-), nic więcej nie dodam:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio, co na to mąż?;))
UsuńJestem krytyczna dla Twojej rozmówczyni, czy ona kiedyś się obudzi? Paznokcie, zmarszczki... nuuuudaaaa! Twoje bułeczki, niezwykła pasta, te wspaniałe zdjęcia i cały ten post są milion razy ciekawsze, bo opowiadają o chwilach dla których warto żyć, a nie o strachu przed przemijaniem...
OdpowiedzUsuńOd kiedy przyłapałam siebie na tym, że godzinami mogę rozmawiać o jedzeniu i kotach, niekoniecznie ku uciesze mojego rozmówcy, jestem nieco mniej krytyczna, bo przecież moda i uroda mogą kogoś pasjonować tak, jak mnie gotowanie. Jednak zamartwiania się kolejną zmarszczką chyba nie zrozumiem nigdy. Po co przejmować się czymś co nieuniknione? Czy nie prościej jest cieszyć się tymi drobnymi momentami, które czynią nasze życie wartościowym?:)
UsuńMagdo :) Bułki mnie zachwycają , zdjęcia również...refleksje też :) pozdrawiam bratnią duszę M.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że na świecie są osoby, które czują podobnie:)
UsuńDo zainteresowania paznokciami, zmarszczkami, modą... jest mi daleko, ale to jest to post, który idealnie opisuje jak bardzo ludzie są różni. Najważniejsze to czuć się dobrze we własnej skórze. :)
OdpowiedzUsuńBułeczki są przepiękne, okrąglutkie w kolorze jesieni :), a masło bardzo mnie zaciekawiło. Zrobię za jakiś czas ;)
Zauważam, że coraz więcej osób niezbyt dobrze czuje się we własnej skórze, dosłownie i w przenośni. Chcą być młodsi, ładniejsi, inni... i nie potrafią cieszyć się tym co mają;)
UsuńWiadomo, masło musi nabrać mocy urzędowej;))
To prawda. Dążą do jakiegoś ideału, często wymyślonego przez media. A ideałów przecież nie ma, więc po co się spinać? ;) Lepiej skupić się na tym co tu i teraz. :)
UsuńTak jest :)
Dokładnie!:)
Usuńbułeczki piękne, ale najbardziej przemawia do mnie to masło szprotkowe-muszę wypróbować! dopisuję szprotki na listę weekendowych zakupów
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak smakowało:)
Usuńcudne dyniowe bułeczki - ach ten pomarańcz. Za szrotami nie przepadam, ale takie masełko to kto wie :)
OdpowiedzUsuńps. U mnie na weekend zaplanowany strudel z dynią. :) Zobaczymy czy się uda.
:))
UsuńEeee, jak szprotek nie lubisz, to masełka pewnie też nie polubisz;)
Poważna sprawa z tym strudlem, będę wypatrywać:)
I dobrze, że tak się różnimy. O ile świat jest bardziej kolorowy:-)
OdpowiedzUsuńNo tak my kulinarnie zakręceni potrafimy głównie o jedzeniu myśleć;-))
Bułeczki i masełko porywam. Boskie!:-)
Pewnie, że tak, różnorodność jest inspirująca:)
UsuńNo właśnie zastanawiam się, ile osób w życiu zanudziłam,
ekscytując się nowymi odkryciami kulinarnymi;)
Porywaj na zdrowie!
pomysły apetyczne, kupuję :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńBułki marzenie! Szprotki, masło, kolory, zapachy. Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńPewnie gdyby były na zakwasie, byłyby dla Ciebie bardziej kuszące;)
UsuńMagda,
OdpowiedzUsuńno i dobrze,że nie udajecie.
Każdy ma prawo żyć jak chce.
Bułeczki cudnie ze szprotkami musiały smakować!
Dokładnie:)
UsuńOj cudnie.
Już niedługo będzie chyba powtórka:)
Bosko... trafiłam przez blog Bei, a zostaję na wieki:)) Zdjęcia takie, że stajesz, patrzysz i słów brak z zauroczenia:)
OdpowiedzUsuńJest mi baaardzo miło:))))
UsuńDziękuję!
Magda, niezwykłe rarytasy serwujesz, w słowie i smakowitym czynie - aromaterapia i chromoterapia zarazem oraz ta mądra opowieść o Was Dwóch. Dzięki za miłe wrażenia! pa :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie Agato:))
Usuńale świetny pomysł na masło!
OdpowiedzUsuńo bułkach nie wspomnę, prezentuja się idealnie :)
..... ja akurat zawsze wolałam piec chleb niż malować paznokcie :)
Usuń:))
UsuńDziękuję Marto!
To tak jak ja;)