Czasami słowa nie chcą wychodzić spod
W głowie pustka, a dookoła pozornie nic się nie dzieje.
Tylko deszcz, który maluje wzory na szybach...
Obserwuję wtedy świat jakby bardziej łapczywie,
chwytam każdy szczegół, który można by opisać.
Czasem znajduję drobiazg, który porusza moją wyobraźnię,
innym razem zupełnie nic nie przykuwa mojej uwagi.
Rozkładam książkę i chłonę słowa, których tak bardzo mi brak.
Chciałabym tak zgrabnie opisywać rzeczywistość,
niepozorną chwilę, zwykłych ludzi, codzienne życie.
Tymczasem kursor milcząco mruga wciąż w tym samym miejscu.
A ja nie mam już więcej czasu.
Jestem umówiona na makaronową ucztę
z Marzeną, Małgosią, Alą i Kamilą.
Idziecie ze mną?
Makaron z porem i anchois
makaron
140 g maki pszennej typ 500
140 g maki pszennej typ 500
60 g semoliny
2 jajka
szczypta soli
Składniki ciasta połączyć i wyrabiać do uzyskania gładkiej, elastycznej konsystencji.
Jeżeli ciasto jest zbyt suche, dolać odrobinę wody.
Przykryć i odłożyć na 30 minut.
Cienko rozwałkować i pokroić w niezbyt szerokie wstążki.
Gotować w osolonym wrzątku około minuty.
dodatkowo
6 solonych filetów anchois w oleju
1 łyżka oleju z anchois
1 łyżka masła
500 g pora, biała i jasnozielona część
3 gałązki świeżego tymianku
500 g pora, biała i jasnozielona część
3 gałązki świeżego tymianku
1/2 szklanki białego wina
1/2 szklanki śmietanki
pieprz
sól
pecorino lub parmezan
Pory pokroić wzdłuż na pół a następnie w plastry.
Na głęboką patelnię wrzucić anchois z łyżką oleju,
dodać masło i smażyć minutę, aż filety się rozpadną.
Dodać pory, tymianek i smażyć kolejną minutę,
dolać wino, odparować i dusić, aż pory zmiękną.
Dodać śmietankę i podgrzewać, aż sos zgęstnieje.
Doprawić pieprzem i solą, wymieszać z ugotowanym makaronem.
Przełożyć na ogrzane talerze, posypać tartym serem pecorino lub parmezanem.
Na głęboką patelnię wrzucić anchois z łyżką oleju,
dodać masło i smażyć minutę, aż filety się rozpadną.
Dodać pory, tymianek i smażyć kolejną minutę,
dolać wino, odparować i dusić, aż pory zmiękną.
Dodać śmietankę i podgrzewać, aż sos zgęstnieje.
Doprawić pieprzem i solą, wymieszać z ugotowanym makaronem.
Przełożyć na ogrzane talerze, posypać tartym serem pecorino lub parmezanem.
Nie idziesz na skróty, wysoko podnosisz poprzeczkę :) Lubię te nasze wspólne akcje! Pycha makaron zimowy, przy słonku dzisiejszym :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńWiesz, maszynka do makaronu zobowiązuję.;))
UsuńU nas dziś też słonko, pewnie z okazji naszej uczty.:)
I ja lubię te nasze wspólne, kuchenne spotkania.:)
Hm, no kto jak kto, ale Ty bardzo zgrabnie opisujesz rzeczywistość :)) u na wiele szczegółów zwracasz uwagę. :) Ja czasem siadam przed pustą stroną blogera, w głowie pustka i myślę, że przecież chyba mam coś w głowie co moge napisać. I nagle strzał, jest jakiś pomysł. :)
OdpowiedzUsuńMakaron z porem, to musiało być pyszne! :) No i domowy makaron... ach!
Przyjmuję ten komplement z rozkoszą, ale do Modiano, w którym teraz się zaczytuję, jeszcze mi trochę brakuje.;)) Zawsze znajdzie się coś do opowiedzenia, ale ubranie tego w odpowiednie słowa to już zupełnie inna historia.:)
UsuńByło pyszne, choć proste, a domowy makaron u nas bardzo często, bo Pomocnik Kuchenny lubi robić.;)
Właśnie zjedliśmy. Pycha! :) Przekonuję W., że można bez mięsa ;))
UsuńA jutro (chyba) będzie to ciacho z migdałami i białą czekoladą :)
Jestem ciekawa czy W. podziela Twój entuzjazm co do tego dania.;))
UsuńTak :)
UsuńW. jest bardzo szczęśliwy po detoksie, przyznaje, że lubi mięso, ale nie musi go jeść często. Zauważył jak dobrze się czuł w czasie tamtych 7 dni i dobre nawyki nam zostały :)))
Super! I ja muszę tego detoksu spróbować.:)
UsuńAch, gdybym miała taką maszynkę...Zdjęciami zwiększasz apetyt. Musiał smakować wyśmienicie, tak czuję:-) I zgadzam się z Alutką, słowa wychodzą Ci bardzo obrazowo, tak jak zdjęcia:-) Pycha! Do kolejnego makaronowego spotkania:-)
OdpowiedzUsuńMarzenko, zajączka poproś o maszynkę.;))
UsuńA makaron bardzo polecam, niby nic takiego, a smakuje pysznie.:)
Dziękuję za te miłe słowa i z niecierpliwością czekam na kolejny raz!:)
Jest i przepis na domowy makaron:) i super dodatki - uwielbiam anchois, w przeciwienstwie do Micha, więc taki makaron byłby caaaaałyy dla mnie:D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że anchois w tym daniu jest tylko subtelnym tłem, więc nie byłabym taka pewna, że Michu zostawiłby całą porcję tylko dla Ciebie.;))
Usuńon jest przeczulony na punkcie anchois, jak wie że są w lodówce, to potem dokładnie analizuje danie ;)
UsuńW takim razie Jego strata.;)
UsuńUwielbiam domowy makaron! Kojarzy mi sie z dziecinstwem i pobytem u babci na wsi. Wszystkie ciocie i moj tata zajmowaly sie przygotowaniem makaronu do niedzielnego obiadu:) Pamietam te platy makaronu suszace sie na czystych sciereczkach rozlozonych na kanapie w pokoju... Ach te wspomnienia :) Ide z Toba na makaronowa uczte!
OdpowiedzUsuńP.S. Przystawki do makaronu do mojego Kiciusia zazyczylam sobie przed kilkoma dniami na urodziny. Wkrotce i ja bede szalala z domowym makaronem :)
Takie wspomnienia to skarb, cudownie, że chcesz je pielęgnować przygotowując domowy makaron.:)
UsuńP.S. Ja zastanawiam się nad przystawką do rurek i świderków. Zamówiłaś?
Czekam na Twoje makaronowe szaleństwa!;)
Jeszcze nie zamowilam ale w komplecie, ktory chce zamowic sa trzy przystawki: do lazanii, spaghetti i tagliatelle (do swiderkow nie widzialam). Kusi mnie jeszcze przystawka do ravioli :)
UsuńTo te przystawki mogę polecić, bo używam ich już od dłuższego czasu i to nie tylko do makaronu.
UsuńDo świderków i rurek jest osobna przystawka i zastanawiam się, czy taki makaron trzyma kształt.
Przystawka do ravioli też jest kusząca;)
ale sobie narobiłam apetytu, to musi być niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńMoje kubki smakowe mogą to potwierdzić.:)
Usuńojej , trzymajcie mię, Magda czy ty oszalałaś z tymi zdjęciami , ja chyba to 2 , albo nie trzecie , albo nie drugie , w każdym bądź razie za pirata się zabawię i na tapetę dam komputera :)
OdpowiedzUsuńAle one są fajne , takie piękne , ach
A makaron lubię , oj lubię
:D
UsuńTy to naprawdę potrafisz wywołać uśmiech na mojej twarzy.:)
W razie czego masz ode mnie zgodę na piractwo.;)
Nie ma lepszego makaronu niż ten domowy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszystko co domowe jest najlepsze.:)
UsuńPozdrowienia!
Makaron to ja zawsze i to dosłownie zawsze. Uwielbiam - jestem chyba makaronoholikiem (choć lubię wszystkie węglowodany niestety). Piękny, domowy i pewnie pyszny - brakuje mi tylko lampki wina :D
OdpowiedzUsuńJa też lubię węglowodany, bardzo, a najbardziej wszelkie ziemniaczane kluchy i pierogi ruskie.:)
UsuńLampka wina była, wiadomo.;)
Nono no, jakie fajne zimowe dodatki do pysznego, domowego makaronu :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNajlepszy jaki może być o jak wygląda super;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że się podoba.:)
UsuńZazdroszczę maszynki! Taki domowy makaron to ja mogę jeść nawet bez dodatków :)
OdpowiedzUsuńBez maszynki też można, ale jak się ją już ma... ;))
UsuńDomowy makaron to najlepszy makaron :) U Ciebie z pysznymi dodatkami...ach :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! A ile do tego frajdy.:)
UsuńWłasnoręcznie robiony makaron to tak samo jak pieczenie chleba jest dla mnie magią i ulubionym zajęciem w kuchni.
OdpowiedzUsuńTwoja pasta z porem i anchovies musi smakować cudownie!
Czyli mamy podobne zamiłowania.:)
UsuńBył przepyszny!
domowy makaron - marzy mi się :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo razem z mamą zaczniemy robić - czekamy aż przydzie zamówiony robot :)
Marzenia się spełniają, a Twoje pewnie już całkiem niedługo.;))
UsuńTo danie jest niezwykłe...proste, pełne aromatów, ale też minimalistyczne....Tak lubię!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię minimalizm, nie tylko w daniach.;)
UsuńMoje smaki...ale czy kiedyś uda mi się zrobić taki makaron? Spod wałka nie wychodzi taki cienki...
OdpowiedzUsuńMniam, zazdroszczę...
Aniu, trzeba wałek przekazać silnemu mężczyźnie i z pewnością wyjdzie wtedy cienki.:)
UsuńNie wiem, ile razy już tu zaglądałam ostatnio i stale coś mi przeszkadza i się nie odzywam. Ale ciągnie wilka do lasu i znów wróciłam. Zwłaszcza że dziś jest akurat odpowiedni dzień - deszczowy.
OdpowiedzUsuńSmakowicie wygląda i makaron, i sos. Nigdy nie robiłam niczego z anchois, chyba więc spróbuję, bo przepis prosty. Nie wiem, czy zdobędę się na dłubanie przy makaronie, ale na wszelki wypadek wytyczne sobie przepisałam. Pochwalę się, kiedy zrobię i opowiem o wrażeniach. :)
PS. Magdo, bardzo, bardzo lubię Twoje zdjęcia i teksty. Dla nich też tu wracam. :)
Ciepłe, przedwiosenne uściski z deszczem w tle. ♥
:)
UsuńAnchois ponoć albo się kocha, albo nienawidzi. To drugie uczucie jest mi kompletnie nieznane,ponieważ pokochałam te małe fileciki od pierwszego kęsa. Mam nadzieję, że i Tobie posmakują, tym bardziej, że w tym daniu są tak naprawdę tylko tłem.
Z niecierpliwością czekam na relację.:)
PS. Jest mi niezwykle miło.:)
Chciałabym napisać, że słoneczne uściski przesyłam, ale jakoś tak dzisiaj u nas szaro...
Pozdrowienia serdeczne!