„Klon krwawy i żółta lipa
liście, listeczki sypią.
Zrzuca je ptak lecący,
strąca osa niechcący.
Wiatrowi na płacz się zbiera,
że liście się poniewiera;
chodzi dołem
i górą i zbiera je oburącz,
i płacze nad nimi deszczem,
po gałęziach je mokrych wiesza.
Nic z tego ... Oczywiście.
Potem mówią, że wiatr zrywa liście.”
Kazimiera Iłłakowiczówna
Przez okno autobusu oglądam nagie drzewa z resztkami jesieni na gałęziach.
Obserwuję jak świat powoli traci barwy i nabiera różnych odcieni szarości.
Mijam ludzi o ponurych spojrzeniach, zapatrzonych w wyświetlacze telefonów
i uśmiechniętą dziewczynę z dredami, ubraną w pomarańczowe trampki
i czapkę robioną na drutach z włóczek we wszystkich kolorach tęczy.
Uśmiecham się do swoich myśli i poprawiam niesforną od wilgoci fryzurę.
Wypatruję świątecznych akcentów w sklepowych witrynach
i przypominam sobie o pierniku, który powinnam już nastawić.
Przez chwilę zatracam się w marzeniach o mroźnych, białych świętach.
Żółty liść przykleja mi się do płaszcza, a ja wracam myślami do dnia,
w którym zrobiłam moje pierwsze w życiu orecchiette,
orecchiette
100 g maki pszennej typ 500
100 g semoliny
100 g wody
szczypta soli
nóż z małymi ząbkami
Wymieszać mąkę, semolinę i sól.
Stopniowo dodawać wodę i wyrabiać do uzyskania elastycznego ciasta.
Z ciasta uformować kulę, szczelnie przykryć i odstawić na pół godziny.
Po tym czasie ciasto podzielić na 3 części i z każdej uformować wałek o grubości około 1 cm.
Z wałka odcinać kawałki ciasta o długości około 1 cm, tak jak podczas robienia kopytek.
Przyłożyć nóż do odciętego kawałka i przeciągnąć nim wzdłuż ciasta.
Na palcu wskazującym lub kciuku drugiej ręki uformować charakterystyczny kształt orecchiette.
Część po której przeciąga się nożem powinna znaleźć się na wierzchu.
Jak formować orechiette można zobaczyć na przykład na tym filmie lub na tym.
Gotować w osolonej wodzie 2-3 minuty. Osączyć na sicie zachowując część wody.
dodatki
1 łyżka klarowanego masła
1 cebula
2 ząbki czosnku
500 g upieczonej dyni
1 łyżka tartej pigwy lub skórka otarta z 1 cytryny
gałka muszkatołowa
świeże chili, ilość według uznania
pieprz
sól
parmezan
Cebulę posiekać w kostkę lub pokroić w piórka.
Czosnek pokroić w cienkie plasterki.
Chili bardzo drobno posiekać.
Pieczoną dynię pokroić w kostkę o grubości około 1 cm.
Na dużej patelni rozgrzać klarowane masło, dodać cebulę
i smażyć na średnim ogniu, aż cebula się zeszkli.
Dodać czosnek oraz chili, wrzucić dynię, wymieszać.
doprawić szczyptą gałki muszkatołowej, pieprzem i solą.
Dodać pigwę lub skórkę z cytryny
i kilka łyżek wody pozostałej po gotowaniu makaronu.
Wymieszać z ugotowanym makaronem.
masło szławiowo-gorczycowe
2 łyżki masła
15 listków szałwii
1 łyżeczka nasion czarnej gorczycy
W garnku rozgrzać masło, wrzucić listki szałwii i gorczycę.
Podgrzewać chwilę na średnim ogniu, aż masło nabierze orzechowego aromatu,
listki szałwii staną się chrupiące, a gorczyca zacznie strzelać.
i posypać dużą ilością parmezanu.
Magda, jak zwykle postawiłaś poprzeczkę wysoko! Szara jesień nad talerzem Twojego makaronu - niestraszna!
OdpowiedzUsuńWspaniałe danie!
Jaką poprzeczkę, orecchiette wcale nie jest takie trudne.;)
UsuńDziękuję.:)
Pozdrowienia przesyłam ciepłe!
Magda, piękne danie, iście jesienne! I wyobrażam sobie ile pracy włożyłaś w jego przygotowanie.
OdpowiedzUsuńFajna musiała być ta kolorowa czapka, co? :D
:)))
UsuńNa pewno mniej niż W. w wałkowanie makaronu do rosołu.;)
Wbrew pozorom orecchiette robi się prosto i szybko, wystarczy tylko kilka godzin praktyki.;D
Cała ta dziewczyna była boska, a czapka najfajniejsza!:)))
Tylko kilka godzin praktyki! Magda! ;)))))
UsuńLubię takie kolorowe osoby, ale nawet u niektórych ubranych na szaro widać wewnętrzne kolory :D
Kilka godzin praktyki, jeżeli chcesz to robić tak sprawnie jak włoska Mamma.;))
UsuńNajwięcej piękna i kolorów zawsze jest w środku.;)
Kwintesencja jesieni w jednym talerzu! i jaki piękny wiersz do tego:)
OdpowiedzUsuńW końcu mamy jesień w pełni!:))
UsuńTy to masz talent do robienia makaronów:-) Ciekawe czy kiedyś się porwę na niego? ;-) Bardzo smakowite propozycja.
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie nastawiłam piernika, w sobotę mam zamiar to zrobić;-)
Pewnie, że się porwiesz.:)
UsuńDługo się do niego przymierzałam, a okazało się, że nie taki diabeł straszny.;)
Ja tez w weekend zabieram się za piernik.:)
Ten makaron to już wyższy poziom
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... ;)
UsuńPyszne, Włoszki by sie nie powstydziłyby takiego wykonawstwa
OdpowiedzUsuńWolałabym jednak, żeby mnie nie oceniały.
UsuńWolę myśleć, że mi się udał doskonale.;))
Pięknie. I z pewnością bardzo, bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, pychota!
UsuńA gdzie Ty się Myszo podziewasz?
Danie wygląda wspaniale, bardzo apetycznie. Makaron to wyzwanie, nigdy takiego nie robiliśmy ;) Kiedyś w jakimś programie kulinarnym włoskie mammy robiły taki i szło im jak z płatka ;D ale one robią to całe życie... Wymarzone danie na jesienne szarości :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńChciałabym pójść do takiej mammy na warsztaty.:)
UsuńDziękuje i pozdrawiam Was ciepło!
Mniam, włoskie pyszności - to lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper!:)
UsuńAle piękne... Oj jak ja bym dzisiaj jadła :D
OdpowiedzUsuńWysyłać porcyjkę?!;)
Usuń