Czy ktoś ma ochotę przetrzeć nowe szlaki
i podążyć ze mną w nieznane,
nie wiedząc, co nas czeka u kresu podróży?
Może to będzie pucharek lodów, a może Kir Royal?
Nie mogę zapewnić, że wszystko pójdzie dobrze.
Nie powiem, że efekt przerośnie Wasze najśmielsze oczekiwania.
Mogę tylko zdradzić, że to podróż dla cierpliwych,
jednocześnie nie wymagająca wielkich przygotowań.
przepis ze strony allrecipes.co.uk
czarne porzeczki prosto z krzaka
wódka
cukier
Porzeczki umyć, osuszyć, włożyć do wyparzonego słoika
i zalać wódką tak, aby całkowicie przykryła owoce.
Słoik zakręcić i przechowywać w ciemnym,
chłodnym miejscu, aż do połowy grudnia;)
W połowie grudnia przelać wszystko do dużego naczynia.
Owoce rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków,
żeby wydobyć z nich jak najwięcej soku.
Przefiltrować, tak aby uzyskać klarowny płyn.
Na każde 500 ml płynu dodać 500 g cukru i dodatkowe 125 g wódki.
Przełożyć do dużego garnka i powoli gotować,
zbierając z powierzchni tworzącą się pianę.
Cukier powinien się całkowicie rozpuścić,
a płyn powinien uzyskać konsystencję syropu.
Nie można zbyt długo gotować, aby nie zrobiła się galaretka.
Po ostudzeniu likier jeszcze zgęstnieje.
Gorący likier przelać do wysterylizowanej butelki.
Przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu do świąt Bożego Narodzenia.
Ponoć smakuje wybornie, kiedy poleje się nim lody waniliowe:)
Lekko znudzony pomocnik fotografa;)
Zachęcam Was do wykorzystania sezonu na czarne porzeczki i nastawienia likieru,
a sama udaję się w nieznane, w dosłownym tego słowa znaczeniu,
aby uciec od tłumów, które już dziś zaczynają nawiedzać moje miasto;)
Tym, którzy zamierzają obejrzeć najpiękniejsze na świecie żaglowce,
życzę niezwykłych przeżyć i choć odrobiny cienia:)
Pozostałym, równie udanego weekendu!:)
Przepis wielce obiecujący. Tylko jak tu doczekać do grudnia. ;)
OdpowiedzUsuńNasze wspólne miasto ;) jutro nieprzejezdne będzie. Wizyta głowy państwa wpływa korzystnie na porządek i "malowanie trawy na zielono". Zapowiada się masę atrakcji. Mam nadzieję, że uda mi się ten najazd spokojnie przeczekać w ogródku. ;)
Serdecznie pozdrawiam.
Również tak uważam, ale zobaczymy w grudniu;)
UsuńPoczątkowo też miałam plan przeczekać w ogródku,
ale nadarzyła się możliwość wyjazdu,
więc z radością z niej skorzystam, już dziś:)
Niech Cię upały i tłumy nie zmęczą!;)
Na podroz w nieznane za bardzo ochoty nie mam (przez te nieznosne upaly;) ale na ten likier zawsze :) Jeszcze sama nie robilam, zawsze wykorzystuje gotowy. Udanej zabawy :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
Zapomnialam napisac, ze "znudzony pomocnik fotografa"jest zachwycajacy :))
UsuńMajko, ja też jeszcze nigdy, więc może skusisz się
Usuńi zrobisz go ze mną po raz pierwszy?:)
W imieniu pomocnika, dziękuję!:)
Kamila nastawiła jakiś czas temu nalewki na wspólną degustację.
OdpowiedzUsuńCoś mnie się zdaje, że Twój napitek doskonale by pasował ;)))
Wspaniałej podróży w nieznane Madziu! :*
Zazdraszczam troszeczkę ;))
Ja bardzo chętnie dołączę do tej wspólnej degustacji:)
UsuńSama podróż będzie dość krótka,
ale ponoć miejsce bardzo urokliwe.
Przekonam się już za parę godzin;)
Miło by było spotkać się razem :))))
UsuńTo może jakiś termin ustalimy? :))
UsuńNo ja mogę nie wcześniej niż koniec grudnia,
Usuńbo dopiero wtedy mój likier będzie gotowy;)
W takim razie między świętami a sylwestrem spotkanie u Ciebie :P
UsuńA wcześniej degustacja kamilowych tworów, no i winobranie! :))
Czyli dwa razy degustacja, super :) Pozdrawiam
UsuńKamilo, trzy razy!
UsuńTwoje nalewki, winobranie w Zielonej i mój cassis:)
Ja jestem za, a nawet przeciw;))
moje różane naleweczki przygotowuje właśnie na winobranie :)
Usuńale spotkać się można i 3!
:)))))
Usuńzaraz do Was napiszę @ czas na konkrety :P
Niech Alucha wszystko pouzgadnia a ja się dołączę do przygotowań:-)
UsuńPędzę sprawdzić @!:)
UsuńA ja już 2 tygodnie tygodnie temu zalałam czarną porzeczkę wódką w duzym szklanym słoju. Nie miałam konkretnego pomysłu co dalej z nią począć, ale teraz juz mam. Wizja takiego likierku kusząca wielce :-).
OdpowiedzUsuńDroczilko super!
UsuńW takim razie nie będę sama w tym moim oczekiwaniu;)
Nadchodzi czas ostatecznego starcia z naszym likierkiem :-). Odliczam dni. Moje porzeczki w alkoholu pachną bosko :-). Bardzo ciekawa jestem efektu końcowego.
UsuńO tak, ja też już nie mogę się doczekać,
Usuńszczególnie lodów polanych tym likierem:)
Madzia, to jest mój ulubiony likier, uwielbiam go, w tym roku na pewno go zrobię. Udanego wypoczynku! A w Sz-nie będzie się działo :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA robiłaś już wcześniej?
UsuńJa nigdy i bardzo bym chciała, żeby się udał!
Oj będzie się działo, będzie...;)
Madziu robiłam,na spirytusie i z laską wanilii! Pychotka!
UsuńOoooo z wanilią to naprawdę musiało być pyszne!
UsuńMoże dorzucę?:)
dorzuć, nie pożałujesz :)
UsuńBardzo mi sie podoba ten pomysł, likiery uwielbiam. A i kotka bardzo lubię na ostatnim zdjęciu.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, że i likier i pomocnik mój, niezastąpiony Ci się spodobały;)
Usuńmuszę zaopatrzyć się w porzeczki... popijać tak pyszny likierek w gronie rodziny podczas świąt - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńBłyszcząca choinka, ogień trzaskający w kominku,
Usuńkieliszek likieru porzeczkowego...miła perspektywa, prawda?:)
Crème de cassis robię właściwie co rok.
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście jest wyśmienity z lodami waniliowymi, a także śmietankowymi dobrej jakości.
Na marginesie, jest to ulubiony trunek Herkulesa Poirot (ciekawe, czy to po nim w jedyny właściwie sobie sposób znajdował rozwiązanie najbardziej zawikłanych zagadek kryminalnych:)).
Pozdrawiam z umęczonego upałem Turynu,
Anna Ferraris
Anno, a czy ten likier robisz podobnie?
UsuńJa zupełnie nie mam doświadczenia w tej kwestii.
Już nie mogę się doczekać, kiedy poleję nim lody!:)
Uwielbiam Herkulesa, a nigdy nie zwróciłam uwagi na jego zamiłowanie do tego trunku;)
Pozdrowienia z upalnego Szczecina:)
procenty procentami, ale kot zabójczy:)))))
OdpowiedzUsuńBlog about life and travelling
Blog about cooking
;)))
UsuńMoje czarne porzeczki już a słojach, ale taki likier, czemu nie ?:)
OdpowiedzUsuńUrszulo, czyli zaryzykujesz ze mną, czy nie?:)
UsuńOo, takiego nigdy nie piłam. Chętnie dołączę się do degustacji:-)
OdpowiedzUsuńJa takiego domowego też jeszcze nigdy;)
UsuńJa robie inaczej moj 'crème de cassis' : od razu lekko rozgniatam owoce, dodaje laske cynamonu i 1-2 gozdziki oraz kilka lisci porzeczki; po kilku tygodniach filtruje i dosladzam. I zawsze zaluje, ze tak malo go zdobilam... :)
OdpowiedzUsuńA ja żałuję, że Twój przepis będę mogła wypróbować dopiero za rok,
Usuńbo ogrodowy krzak już ogołocony, a nie widziałam czarnych porzeczek na rynku:(