Wróble na przewodach elektrycznych niczym nuty na pięciolinii.
Dorodny gołąb na czele, jak klucz wiolinowy.
Świat okryty mgłą. Przenikliwe zimno.
Pośpiech i zbyt cienki płaszcz.
Wczorajszy poranek.
Słońce przedziera się przez szpary w żaluzjach.
Osiem głodnych łap spaceruje po kołdrze.
Zimne nosy dotykają naszych policzków.
Ciepło. Cicho. Domowo.
Dzisiejszy poranek.
A na przekąskę w południe pyszna sałatka.
Lekko pikantna, aromatyczna, jesienna.
Sałatka z pieczonej marchewki i awokado
Na podstawie przepisu z książki Jamie at home, Jamiego Olivera
500g marchwi
2 łyżeczki nasion kminu
1 mała suszona papryczka chili
pieprz
sól
2 ząbki czosnku
4 gałązki tymianku
oliwa z oliwek
czerwony ocet winny
1 pomarańcza, przecięta na pół
1 cytryna, przecięta na pół
3 awokado
ciabatta lub inne pieczywo
2 garście różnych sałat, użyłam dębowej, rukoli, cykorii
4 łyżki prażonych ziaren, użyłam maku i siemienia lnianego
kwaśna śmietana
Marchew obrać, jeżeli jest mała zostawić w całości, dużą pokroić na mniejsze części.
Gotować 10 minut w osolonej wodzie, osuszyć i przełożyć na blachę do pieczenia.
W moździerzu przygotować pastę mieszając kumin, chili, czosnek, listki tymianku,
pieprz, sól, kilka łyżek oliwy z oliwek i odrobinę octu winnego.
Jeszcze ciepłą marchew natrzeć przygotowaną pastą.
Na blasze ułożyć również pomarańczę i cytrynę, przeciętą stroną w dół.
Wstawić do nagrzanego do 180°C piekarnika i piec 25-30 minut.
Awokado przekroić na pół, wyjąć pestki, obrać i pokroić wzdłuż na plastry.
Włożyć do miski i dodać upieczone marchewki.
Wycisnąć sok z pieczonych owoców, dodać tyle samo oliwy z oliwek i odrobinę octu winnego.
Dressingiem polać marchewki i awokado, doprawić pieprzem i solą.
Przed samym podaniem przypiec kromki chleba, porwać na mniejsze kawałki i dodać do sałatki.
Całość wymieszać z listkami sałat i przełożyć na półmisek.
Dodać śmietanę, posypać ziarnami i skropić odrobiną oliwy z oliwek.
Wspaniala salatka podana w slicznym naczynku :) Pysznosci!
OdpowiedzUsuńUsciski.
cudowna ta sałatka. ma wszystko, co kocham. pysznosći.
OdpowiedzUsuńWSPA-NIA-ŁA! Musi smakować doskonale. Już sobie zapisuję!
OdpowiedzUsuńTa mgła mnie przeszywa chłodem i wilgocią...
OdpowiedzUsuńA sałatka doskonała!
prawdziwa jesienna i cudowna w barwach i smakach :)
OdpowiedzUsuńAz slinka cieknie!:) Po pieczonych buraczkach, pieczona marchewka...a to wszystko dla zdrowotnosci! Mniammmm...;)
OdpowiedzUsuńCzadowej niedzieli Ci zycze!:*
Smacznie skomponowana, pięknie się prezentuje i dobrze smakuje gdy tak jesiennie za oknem! My z psiakiem wędrujemy mimo tych jesiennych utrudnień :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa się muszę przyznać, że ostatnio zapałałam miłościa do pieczonych warzyw korzeniowych. Sałatka więc dla mnie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńtakiej nigdy nie jadłam a jak ładnie podana!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
piękna sałatka, wygląda absolutnie powalająco! Wspaniała!
OdpowiedzUsuńMajko,
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
Matyldo,
ostatnio, to jedna z moich ulubionych!
Anko Wrocławianko,
kiedy pierwszy raz ją jadłam,
nie mogłam się oderwać;)
Amber,
nie lubię wilgoci...brrr.
Ale sałatkę bardzo:)
Wiewióro,
w rzeczywistości wygląda jeszcze ładniej;)
Kachno,
oj tam zaraz dla zdrowotności.
Przede wszystkim dla przyjemności,
a przyjemność wielka, kiedy się ją wcina;)
Mam nadzieję, że marchewkę lubisz?!
Uściski:)
Kamilo,
sałatka na jesienne chłody doskonała,
a spacery na pewno wyjdą Wam na zdrowie:)
Tylko ubieraj się ciepło!
Pozdrowienia:)
Tofko,
cieszę się!
Ja pałam tą miłością już od dawna:)
Olu,
dziękuję:)
Polecam bardzo!
Katie,
dziękuję:D