Jakiś czas temu, zostałam oczarowana pięknymi słowami i zdjęciami Anny-Marii,
która zaprezentowała na blogu upieczony przez siebie pumpernikiel z przepisu Mirabbelki.
Oczu nie mogłam oderwać i natychmiast chciałam poczuć ten zapach i smak.
Nadszedł weekend i postanowiłam zmierzyć się z tym pracochłonnym wypiekiem.
Z zapałem zabrałam się za przygotowanie ciasta. Dokarmiony zakwas był już gotowy
Wystarczyło wszystko wymieszać i czekać, czekać, czekać....
Niestety zorientowałam się, że skończyły się moje zapasy grubo mielonej mąki żytniej :(
Mój entuzjazm i zapał były jednak tak ogromne,
że postanowiłam upiec pumpernikiel wyłącznie z mąki drobno mielonej.
Wymieszałam, wyrobiłam, odczekałam aż urośnie i wsadziłam do piekarnika.
Był późny wieczór, kot słodko mruczał przez sen, dookoła cisza i spokój.
Zwykle w takich chwilach siadam przed piekarnikiem i podziwiam przemiany zachodzące w środku.
Tym razem wszystko było zagadką, która miała ujrzeć światło dzienne nazajutrz.
Kiedy zasypiałam, słyszałam cichutki szmer piekarnika i nie mogłam się doczekać kolejnego dnia.
Obudził mnie cudowny zapach.
Pomyślałam, że jeszcze TYLKO 2 dni i będę mogła przekonać się jaki jest smak.
W końcu nadeszła ta chwila.
Mogłam przystąpić do mojej ulubionej części oceny organoleptycznej-smakowania :)
Mój bochenek nie jest idealny, a jego kolor według mnie jest trochę za jasny.
Może to dlatego, że brak w nim grubej mąki żytniej,
a może dlatego, że przez ostrożność piekłam go w 135°C.
Za to smak jest rewelacyjny!!!!!!
Mirabbelko, Anno-Mario, dziękuję za przepis i inspirację.
To na pewno nie jest ostatni upieczony przeze mnie pumpernikiel!
Całe szczęście, że nadchodzi zima ;)
cytuję za Mirabbelką
receptura na 1 chleb, czas przygotowania okolo 11 godz. (!)
375 g maki żytniej razowej drobnej
375 g maki żytniej razowej grubej
250 g zakwasu żytniego
375 ml letniej wody
1 łyżka soli
80g melasy (syropu buraczanego)
Obydwie mąki zmieszać, w środku zrobić zagłębienie, w które należy wlać zakwas
i powoli mieszać razem z mąką, dodając sól, stopniowo wodę i melasę.
Wyrabiać chwilę do połączenia wszystkich składników.
Wyjąć ciasto, miskę dobrze oprószyc mąką, włożyć z powrotem,
także z wierzchu posypać maką, przykryć sciereczką i odstawić w cieple miejsce na 3 do 4 godzin.
Kiedy przyrośnie mniej więcej połowę, wyjąć na posypany mąką blat kuchenny
Wyrobić chwilę, uformować wałek i włożyć do formy metalowej wysmarowanej olejem i wysypanej mąką. Przykryć i odstawić jeszcze na ok. 20 minut.
Piekarnik rozgrzać do 150°C.
Wierzch ciasta chlebowego zwilżyć wodą, formę szczelnie przykryć z góry folią aluminiową
i piec na pierwszym poziomie od dołu około 8 godzin w temp 125 – 150°C (najlepiej przez noc).
Ustawienie odpowiedniej temperatury jest dość ważne.
Kiedy temperaturę ustawi się zbyt nisko chleb może być w środku klejący,
dlatego trzeba to robić z wyczuciem.
Po wyłączeniu piekarnika zostawić jeszcze chleb na 1 godzinę aż do wystygnięcia.
Ostudzony szczelnie zawinąć w folię aluminiową, a potem torbę foliową – schłodzić (może być w lodówce), a kroić i jeść najlepiej po 1-2 dniach.
Pyszny, aromatyczny – absolutnie wspaniały!!
Masz rację absolutnie wspaniały! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękny.. zazdroszczę Ci, bo ja pewnie jeszcze długo nie odważę się na upieczenie takiego chleba.
OdpowiedzUsuńKamila, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAsieja, nie trać czasu! Ja żałuję, że tak długo czekałam.
Pozdrawiam:)