Przyzwyczaiłam się do tych naszych kuchennych spotkań.
Najbardziej lubię, kiedy wypadają w sobotę, szczególnie,
kiedy sobota jest słoneczna i wolna od zobowiązań.
Przy porannej kawie, bez pośpiechu, robię listę zakupów,
przygotowuję płócienne torby i pudełka na jajka.
O tej porze roku Gospodarstwo Magdy
nie ma wielu produktów do zaoferowania,
ale dla mnie to raczej zaleta niż wada.
Wciąż są tam kosze pełne ziemniaków, marchwi i buraków,
które dobrze przechowywane, zachowały jędrność i smak.
Z całej góry dyń zostało może kilkadziesiąt sztuk.
Na pólkach stoją przetwory, miody i kiszonki,
kilka lokalnych, kozich serów i worki z suszoną fasolą.
Ten mały sklepik wyznacza kierunek moich poczynań w kuchni,
zgodnie z rytmem natury, sezonowo, tak jak lubię.
Za oknami, ptaki głośno oznajmiają światu swoją radość ze słonecznego dnia.
Wsuwam do piekarnika gliniany garnek, wypełniony burakami.
To właśnie one są bohaterem mojego spotkania z Amber.
Pasta z buraków i tahini
na podstawie przepisu z książki May S. Bsisu The Arab Table
1/2 szklanki gęstego jogurtu naturalnego
500 g buraków
1/4 łyżeczki białego octu winnego
4 ząbki czosnku
2/3 szklanki soku z cytryny
1/3 szklanki tahini
sól
do dekoracji
plastry rzodkiewki lub kiełki rzodkiewki
Buraki oczyścić i ugotować lub upiec z dodatkiem soli i octu.
Kiedy ostygną, obrać ze skóry i zmiksować na gładką masę.
Dodać jogurt, zmiażdżone ząbki czosnku, sok z cytryny i tahini.
Dokładnie wymieszać i doprawić do smaku solą.
Podawać schłodzone lub w temperaturze pokojowej.
Przed podaniem udekorować plastrami rzodkiewki
lub, tak jak ja, rzodkiewkowymi kiełkami.
Mam nadzieję, że Panna Malwinna
wybaczy mi ten polski akcent w postaci kiełków;)
Piękne!
OdpowiedzUsuńZjadłabym już, zaraz.
I chyba jutro zjem.
Arabski akcent zdecydowanie na korzyść polskiego,bo buraki to nasza specjalność.
Dziękuję Ci za sobotnie spotkanie.
Dziękuję!
UsuńPrzy okazji tego postu dowiedziałam się,
że wszystkie buraki pochodzą od tych dzikich,
które do dziś rosną na Bliskim Wschodzie.
Spokojnie więc można zaufać również arabskim przepisom;)
Było mi bardzo miło:)
Przede wszystkim piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten przepis:-). Zostało mi domowe tahini bo ostatnio robiłam i mam 2 buraki:-), wprawdzie jeszcze zostało mi trochę pasty fasolowej ale jutro zrobię sobie te buraczki:-)
OdpowiedzUsuńJak tylko skończy się mój zapas, spróbuję i ja domowego tahini:)
UsuńA buraczkową pastę polecam, szczególnie jeżeli zostało Ci trochę krakersów;)
Zrobiłam i muszę przyznać , że buraczki wymiatają:-), będzie powtórka na Wielkanoc:-)
UsuńTak się cieszę, że Ci smakowało!:)
UsuńCzarujesz tymi buraczkami! Oj czarujesz! Pysznie!
OdpowiedzUsuńBo ja czarownica jestem;))
UsuńJa lubię zimę właśnie za to, że tak mało jest tych produktów do kupienia, bo dla mnie i tak za dużo:) z samych buraczków nie zrobiłam jeszcze tylu cudownych dań a tu powoli wiosna już idzie:)
OdpowiedzUsuńBuraki dają wiele możliwości, a dobrze przechowywane mogą długo przetrwać,
Usuńwięc na pewno zdążysz jeszcze wykorzystać kilka ciekawych przepisów:)
Zanim pojawią się młode buraczki wiosenna botwinka;)
klimatyczne, fantastyczne zdjecia:) mniammm
OdpowiedzUsuńChętnie włożyłabym palucha w sam środek;-) Ale pewnie dostałabym od Ciebie po łapkach;-)
OdpowiedzUsuńA wkładaj nawet całą rękę!
UsuńW końcu to arabskie buraczki, a oni sztućców nie używają;))
mam tahini w lodówce, ostatnio często u mnie pasty
OdpowiedzUsuńwypróbuję i tą :)
Pasta to miła odmiana dla wędlin i serów
Usuńi zwykle dużo zdrowsza, więc polecam:)
Przyznam, że interesujące. Buraki lubię i to bardzo, więc sądzę, że i w takiej wersji by mi smakowały.
OdpowiedzUsuńJeżeli ta Ci nie posmakuje, to mam w zanadrzu jeszcze jedną;)
Usuńuwielbiam buraczki ale na takie połączenie bym nie wpadła :) mniam :)
OdpowiedzUsuńA połączenie jest bardzo smaczne, zapewniam:)
UsuńDoskonały pomysł z zagęszczeniem buraków pastą sezamową, ja kiedyś dodawałam mąkę z orzechów arachidowch, wolę jednak smak sezamu.
OdpowiedzUsuńTak przyrządzone buraczki mogę wyjadać łyżką , bez żadnych dodatków .
Fajne te Wasze spotkania, wystarczy hasło "buraki" i już dzieją sie cuda w kuchni.
Ja lubię jeszcze dodatek orzechów włoskich, albo piniowych,
Usuńa takie pasty uwielbiam jeść z chrupiącymi, domowymi krakersami:)
Zazdroszczę Ci tego Gospodarstwa. :)) Muszę się zacząć porządnie rozglądać po mojej okolicy... ;)
OdpowiedzUsuńBuraczki uwielbiam! Pastę więc zrobię na pewno. :)
A w sobotę jadłam sałatkę z burakami i komosą ryżową - rewelacja! :)
Rozglądaj się, rozglądaj, bo takie gospodarstwo to naprawdę fajna rzecz.
UsuńJeździmy tam prawie co sobotę, a zakupy stały się przyjemnością;)
A przepis na sałatkę będzie?:)
Przepis na sałatkę (klik)
UsuńWrzucam link, bo zanim sama zrobię i opublikuję.... :P
Ale ona apetyczna, ta sałatka:)
UsuńMniam!
Zapisuję pomysł i oczywiście jestem pewna że kiełki jako odstępstwo od oryginału zostałyby wybaczone. Moje buraczane dania bardzo chętnie wzbogacę o ta propozycję.
OdpowiedzUsuńKiełki rzodkiewkowe, więc to takie małe odstępstwo, ale zawsze;)
UsuńBardzo się cieszę i mama nadzieję, że buraczki w takiej formie będą Ci smakowały:)
Burak - moja miłość. Też przygotowuję je pieczone w żeliwnym garnku, albo gotowane na parze, wówczas nic z nich nie ucieka. Bardzo intrygujące połączenie z tahini, nie umiem sobie wyobrazić smaku, zatem pozostaje mi urzeczywistnić ten przepis w swojej kuchni. Zdjęcia zjadłam (przepraszam)!
OdpowiedzUsuńCóż za miłosne wyznanie!;)
UsuńNiezbyt często gotuję buraki, bo wolę bardziej skoncentrowany smak pieczonych,
a połączenie z tahini, według mnie, wyśmienite.
Jak urzeczywistnisz, to daj znać, czy smakowało:)
Zjadłaś zdjęcia? I co ja teraz zrobię?;))
Buraczki takie budyniowe! Jak deser. Prześliczne ci one!
OdpowiedzUsuńKisielowe chyba;))
UsuńPrzynajmniej z koloru;)
czytam i czytam...czysta poezja!
OdpowiedzUsuń