środa, 27 lutego 2019

Sezonowo od A do M i pasztet z kiszonej kapusty





Coraz więcej wiosny wszędzie.
Wpada przez zamknięte okna autobusów.
Osiada na rzęsach przymrużonych powiek.
Rozbiera ze zbyt ciepłych płaszczy.
Wypełza z zakamarków ogrodu.
Pogania pąki na drzewach.
Nonszalancko wkrada się do mieszkania.
Obnaża niedoskonałości ścian i zakurzony rower.
Wywołuje uśmiech na twarzy i chęć porządkowania przestrzeni.
Chęć do pozbywania się tego co bezużyteczne.
Do zajrzenia w głąb i wykorzystania tego co zapomniane.






Pasztet z kiszonej kapusty
Na podstawie przepisu ze strony Am Mniam

1 szklanka kapusty kiszonej
1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
pół 300 g słoika pomidorów suszonych w oliwie
2 cebule
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka mielonego kminku
1 jajko
miód, około 1 łyżki
pieprz
sól
słonecznik

Cebule pokroić w kostkę i zeszklić na oliwie, dodać kminek, szczyptę pieprzu i soli,
posiekaną kiszoną kapustę, suszone pomidory, koncentrat i kilka łyżek wody.
Dusić około 10 minut, zdjąć z ognia, lekko przestudzić i zblendować na niezbyt gładka masę.
Następnie wymieszać z kaszą jaglaną, doprawić miodem, pieprzem oraz solą i wymieszać z jajkiem.
Formę do pieczenia wysmarować tłuszczem i obsypać słonecznikiem.
Przełożyć do niej masę i piec przez 40-45 minut w 180 st. C.
Pasztet kroić, kiedy całkowicie ostygnie.






Zawsze na przednówku mam ogromny apetyt na kiszonki
i to właśnie one są bohaterem dzisiejszego



poniedziałek, 25 lutego 2019

Lutowa Piekarnia i pączki Moniki Waleckiej








Jaka to rozkosz, jaka słodycz życia - siedzieć w chłodnym domu, pić herbatę, pogryzać ciasto i czytać. Przeżuwać długie zdania, smakować ich sens, odkrywać nagle w mgnieniu sens głębszy, zdumiewać się nim i pozwalać sobie zastygać z oczami klejonymi w prostokąt szyby. Herbata stygnie w delikatnej filiżance; nad jej powierzchnią unosi się koronkowy dymek, który znika w powietrzu, zostawiając ledwie uchwytny zapach. Sznureczki liter na białej stronie książki dają schronienie oczom, rozumowi, całemu człowiekowi. Świat jest przez to odkryty i bezpieczny. Okruszki ciasta wysypują się na serwetę, zęby dzwonią leciutko o porcelanę. W ustach zbiera się ślina, bo mądrość jest apetyczna jak drożdżowe ciasto, ożywiająca jak herbata.

Olga Tokarczuk


Późny niedzielny poranek.
Kuchnia spowita słońcem.
Na parapecie zieleni się rzeżucha
i szczypior kiełkujący z cebul.
W dłoniach kubek aromatycznego naparu.
Para tańczy w chłodnym powietrzu.
Pod biało niebieskim ręcznikiem kuchennym
rosną drożdżowe krążki ciasta, 
wypełnione różanym nadzieniem.







Pączki Moniki Waleckiej
przepis z bloga Gotuje, bo lubi

zaczyn drożdżowy
1 kulka świeżych drożdży wielkości ziarna groszku
2 szklanki mąki pszennej typ 550
1 szklanka letniego mleka

Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, przykryć
i pozostawić do przefermentowania na przynajmniej 8 godzin.

levain
2 łyżki zakwasu pszennego (przepis)
1 szklanka mąki pszennej typ 550
1/2 szklanki wody

Wszystkie składniki zmieszać na gładką masę, przykryć
i pozostawić w ciepłym miejscu na przynajmniej 8 godzin.

Aby sprawdzić, czy zaczyn jest odpowiednio przefermentowany,
należy nalać wodę do miseczki i dodać do niej łyżeczkę zakwasu.
Jeżeli nie zatonie, znaczy że jest gotowy.

ciasto właściwe
1,5 szklanki letniego mleka
4 szklanki mąki pszennej typ 550
15 g soli
150 g zimnego masła
5 łyżek cukru pudru
4 łyżki rumu
6 żółtek
12 g świeżych drożdży

konfitura różana

1 l oleju roślinnego






W misce dokładnie wymieszać, mleko, drożdże i obydwa zaczyny.
Wsypać mąkę i zmieszać ją z ciastem tak, by nie zostały żadne suche fragmenty.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić na ok. 30 minut.

Po tym czasie dodać do ciasta cukier puder, rum oraz żółtka.
Przy pomocy miksera wyrabiać ciasto przez ok. 7 minut.
Powinno stać się gładkie i zacząć odchodzić od ścianek miski.
Z lodówki wyjąć masło.
Włożyć je do woreczka foliowego i przy pomocy wałka rozbić do miękkości.
Po kolejnych uderzeniach masło stanie się plastyczne, ale pozostanie zimne.
Ubite masło pokroić na drobne kawałki i dodać do ciasta.
Na niskich obrotach miksera wyrabiać ciasto przez kolejne 8 minut,
aż całe masło zostanie przez nie wchłonięte.
Wyrobione ciasto uformować w kulę i umieścić w natłuszczonej misce,
szczelnie przykryć i włożyć do lodówki na całą noc.

Rano wyjąć miskę z ciastem i pozostawić ją na dwie godziny w temperaturze pokojowej.
Następnie podzielić ciasto na 28 równych części.
Każdą z nich uformować w kulkę, położyć na obsypanym mąką blacie,
przykryć i pozostawić na dwadzieścia minut.
Po tym czasie każdą kulkę rozpłaszczyć na placuszek,
na środku którego ułożyć łyżeczkę nadzienia.
Skleić brzegi ciasta i uformować okrągły kształt.
Ułożyć na obsypanym mąką blacie, lekko spłaszczyć
i pozostawić do wyrośnięcia na godzinę, lub nawet półtora.

W garnku delikatnie podgrzać olej.
Wyrośnięte pączki przenieść delikatnie na rozgrzany tłuszcz
i smażyć z dwóch stron do momentu, aż staną się złoto – brązowe.
Odsączyć je na ręczniku papierowym i pozostawić do ostygnięcia.
Na początku będą miały dość twardą skórkę, która zmięknie po czasie.
Wystudzone pączki można polukrować, posypać płatkami migdałowymi
lub zwyczajnie posypać cukrem pudrem.






Pączki upieczone z okazji 
wspólnie z: