wtorek, 30 lipca 2013

Jesienne myśli i kurczak smażony z nori





Jesienią czekam na śnieg skrzypiący pod butami i zimowy krajobraz za oknem.
Zimą marzę o pierwszych wiosennych promieniach słońca i zielonych pączkach.
Wiosną doczekać się nie mogę letnich, ciepłych wieczorów na tarasie i czereśni.
Latem zaczynam tęsknić za kolorowymi liśćmi, kasztanami i ulubionym golfem.
Nie wyobrażam sobie życia bez tych tęsknot i zmian, bez czterech pór roku.
W niedzielę po raz pierwszy pomyślałam o jesieni,
tej ciepłej, pogodnej, kiedy słońce wciąż mocno grzeje,
ale na wieczorny spacer trzeba już wziąć sweter, tak na wszelki wypadek.
Wczoraj z radością pakowałam parasol do torby,
otwierałam okna na oścież, wpuszczając chłodne powietrze,
przechodziłam obok okien wystawowych,
gdzie powoli pojawiają się jesienne kolekcje,
zamieniłam parowar w ogrodzie na kuchenne palniki,
a przed snem słuchałam deszczowych opowieści.
Jadąc na rowerze dziś rano, zmokłam, 
ale deszcz był ciepły, letni, jeszcze nie jesienny... 




Kurczak smażony z nori
na podstawie przepisu z książki Kuchnia Japońska

400 g piersi kurczaka
60 ml sosu sojowego shoyu
60 ml półsłodkiego sherry 
4-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
1 płat nori
40 g skrobi kukurydzianej
olej roślinny do smażenia

do podania
ugotowany na sypko czarny ryż pełnoziarnisty, lub inny ulubiony

sałatka z ogórka
ogórek
ocet ryżowy
sól
cukier

Kurczaka pokroić w kawałki na jeden kęs.
W miseczce wymieszać shoyu, sherry oraz tarty imbir,
zalać kurczaka i odstawić na 15 minut.

Ogórka pokroić na bardzo cienkie plasterki.
Dodać szczyptę cukru i soli, skropić octem ryżowym.
Odstawić na kilka minut do zamarynowania.

Nori pokruszyć i wymieszać z mąką kukurydzianą.
Kurczaka odcedzić, obtoczyć w mące
i smażyć na głębokim tłuszczu, do uzyskania złotego koloru.
Podawać z gotowanym ryżem i marynowanym ogórkiem.






wtorek, 23 lipca 2013

Zapach morza, którego nie było i małże w kremowo winnym sosie





Wystarczyło kilka dni nad morzem, żeby utwierdzić się w przekonaniu, 
że hałaśliwe plaże wypełnione po brzegi ludźmi,
tętniące życiem miasteczka, zatłoczone deptaki i mola
to coś, co zupełnie nie jest mi do życia potrzebne.
Wystarczyło kilka minut na plaży, żeby zauważyć,
że zniknął zapach morza, który pamiętam z dzieciństwa.
Wystarczyło kilka dni poza domem, żeby stwierdzić, 
jak bardzo tęskniłam za ciepłem kotów, przytulających się nocą,
za łóżkiem z twardym materacem i ulubioną pościelą,
za pustą ścianą, na której już dawno powinny znaleźć się zdjęcia, 
za tarasem, który wymaga gruntownego remontu,
za kuchnią, w której po powrocie ugotowałam danie pachnące morzem.




Małże w kremowo winnym sosie curry
przepis z książki France the Beautiful Cookbook

2,5 kg muszli
400 ml białego, wytrawnego wina
1 gałązka tymianku
1 listek laurowy
6 gałązek natki pietruszki
25 g masła
3 szalotki, posiekane
1 łyżeczka curry
szczypta pieprzu cayenne
150 g gęstej kwaśniej śmietany 30%
3 żółtka

Muszle oczyścić, wyrzucić wszystkie, które są otwarte 
i nie zamykają się, kiedy postukamy nimi o blat.
Do dużego garnka wlać wino.
Dodać tymianek, listek laurowy i natkę pietruszki.
Doprowadzić do wrzenia, dodać muszle.
Kiedy tylko muszle się otworzą, wyjąć je z garnka, przełożyć do miski i odłożyć na bok.
Wyrzucić wszystkie muszle, które nie otworzyły się podczas gotowania.
Pozostały w garnku płyn odparować do połowy objętości.
W małym garnku rozpuścić masło, dodać szalotki i smażyć je na małym ogniu przez 2 minuty.
Do usmażonych szalotek dodać wywar z muszli i gotować 1 minutę.
Przelać wszystko z powrotem do dużego garnka, 
dodać curry, cayenne i 2/3 śmietany, gotować przez 1 minutę.
Żółtka ubić z resztą śmietany, wymieszać z 2 łyżkami gorącego sosu i wlać do dużego garnka.
Dodać muszle i podgrzewać na bardzo małym ogniu, mieszając.
Należy uważać, aby nie doprowadzić do wrzenia.
Podawać od razu po przygotowaniu z chrupiącym pieczywem.





piątek, 12 lipca 2013

Pieczone truskawki, lody z wanilią i bazyliowa granita




Niektórzy wyjechali zaraz po studiach.
Założyli rodziny i zostali.
Inni wyjechali całkiem niedawno.
Irlandia, Stany, Skandynawia, Dubaj, Arabia Saudyjska...
Latem zwykle przyjeżdżają do Polski.
Dla mnie czas wtedy przyspiesza.
To jedyny moment w roku,
kiedy planuję z kalendarzem w rękach.
Spotkanie, grill, wypad do knajpy, spacer.
Jednych witam, drugich żegnam,
z innymi zobaczę się może gdzieś po drodze.
Wspomnienie tego co było.
Opowieści o tym co jest.
Plany i marzenia na przyszłość.
Doba znów wydaje się zbyt krótka.
Szukam ekspresowych przepisów.
Piekę ciasta z owocami.
Kręcę truskawkowe lody.





Granita truskawkowa z octem balsamicznym i bazylią

0,5 kg truskawek, pokrojonych na ćwiartki
1 łyżka octu balsamicznego
2 łyżki cukru trzcinowego, lub więcej według uznania
garść bazylii

Truskawki włożyć do żaroodpornego naczynia, skropić octem, posypać cukrem.
Nastawić piekarnik na 180ºC, piec truskawki 20-25 minut, aż puszczą sok.
Ostudzić, schłodzić w lodówce.
Dodać listki bazylii i zmiksować całość blenderem.
Przełożyć masę do płaskiego naczynia i włożyć do zamrażalnika na 4 do 5 godzin.
Co godzinę wyjmować z zamrażalnika i dokładnie wymieszać widelcem.
Gotowa granita powinna mieć konsystencję drobnych kryształków.





Lody z pieczonych truskawek z wanilią

0,5 kg truskawek, pokrojonych na ćwiartki
2 łyżki cukru trzcinowego, lub więcej według uznania
pół laski wanilii
150 gęstego, tłustego jogurtu naturalnego

Truskawki włożyć do żaroodpornego naczynia, posypać cukrem, dodać ziarenka wanilii.
Nastawić piekarnik na 180ºC, piec truskawki 20-25 minut, aż puszczą sok.
Zmiksować blenderem i przetrzeć przez sito, aby pozbyć się ewentualnych pestek.
Ostudzić, a następnie schłodzić w lodówce.
Wymieszać z jogurtem, przełożyć do maszynki do lodów
i postępować zgodnie z jej instrukcją.




Upalnego weekendu!:)



wtorek, 9 lipca 2013

Lato na kocu i chłodnik z botwinki




Lato.
Okolica cichnie.
Nie od razu.
Powoli.
Z dnia na dzień jest coraz spokojniej.
Mniej samochodów z zaspanymi kierowcami o poranku.
Mniej dziecięcych hałasów za oknem.
Delektuję się nieobecnością innych.
Rozkładam na trawie koc i ulubione książki.
Nie boję się 'marnować' czasu.
Nie mam wyrzutów sumienia.
Robię kilka zdjęć chmurom.
Obserwuję koty polujące na muchy i motyle.
Przez chwilę próbuję się opalać.
Szukam ochłody w cieniu drzew.
Znajduję orzeźwienie w wazie pełnej różowego chłodniku.




Chłodnik z botwinki

1 pęczek botwinki z buraczkami
3-4 ogórki
1/2 szklanki posiekanego szczypiorku
1/2 szklanki posiekanego koperku
1 ząbek czosnku
3-4 szklanki zsiadłego mleka
1/4 szklanki zakwasu z buraków
cukier
pieprz
sól
sok z cytryny

Listki botwinki posiekać i odłożyć na bok.
Buraczki i łodyżki pokroić na drobne kawałki
włożyć do garnka i zalać gorącą wodą tak,
aby warzywa znalazły się 1 cm pod jej powierzchnią.
Dodać sporą szczyptę cukru i soli oraz łyżkę soku z cytryny.
Gotować na małym ogniu około 10 minut, aż warzywa zmiękną.
Do garnka wrzucić posiekane listki botwinki,
zdjąć z gazu, przykryć, odstawić do wystudzenia.
Ogórki obrać i pokroić w drobną kostkę lub zetrzeć na tarce.
Dodać do nich ostudzoną botwinkę, szczypiorek, koperek,
roztarty z odrobiną soli czosnek, zsiadłe mleko oraz zakwas.
Całość doprawić według uznania cukrem, pieprzem, solą i sokiem z cytryny.
Podawać z ugotowanym na twardo jajkiem
i młodymi ziemniakami z masłem i koperkiem.






czwartek, 4 lipca 2013

Dwaj łakomi Włosi, kurczak z oliwkami i kilka wspomnień





Siadam na drabinie, w cieniu czereśniowych liści,
zrywam owoce jeden po drugim,
czerwone, soczyste, pełne smaku i wspomnień.
Dzieciństwo, beztroska i stare czereśniowe drzewa,
na które nie wolno było się wdrapywać.
Mimo to na gałęziach zawsze był ktoś,
kto w pośpiechu wkładał dojrzałe owoce do buzi.
Nie można było im się oprzeć.
Dziś już nie ma tamtych drzew i tamtych dzieciaków.
Pozostała nazwa ulicy i obrazy w głowie,
które zawsze powracają, kiedy zrywam czereśnie.
A kiedy słońce chowa się za drzewami,
rozkładam talerze na stole w ogrodzie.
Z pełnym brzuchem zasiadam do kolacji.
Cytrusowy kurczak z oliwkami.
Jemu też oprzeć się nie potrafię.




Kurczak w marynacie z cytrusów 
z czarnymi oliwkami i tymiankiem
na podstawie przepisu z książki Dwaj Łakomi Włosi

sok i otarta skórka z 1 pomarańczy
sok i otarta skórka z 1 cytryny
oliwa z oliwek
1 ząbek czosnku
4 gałązki tymianku
1 kurczak o wadze 1,5 kg, podzielony na części
3 szalotki
50 ml białego wytrawnego wina
pieprz
sól
80 g czarnych oliwek bez pestek
bulion warzywny, jeżeli będzie potrzebny

W misce wymieszać sok i skórki z cytrusów, 4 łyżki oliwy, 
tymianek i drobno posiekany czosnek.
Marynatą polać kurczaka i odstawić na 45 minut.
W dużym żaroodpornym naczyniu rozgrzać kilka łyżek oliwy, 
wrzucić drobno posiekane szalotki i smażyć aż zmiękną.
Kawałki kurczaka wyjąć z marynaty, zachowując ją, 
wrzucić do naczynia i smażyć, aż mięso zrumieni się ze wszystkich stron.
Dodać wino i gotować, mieszając, aż wyparuje.
Zmniejszyć ogień, wlać marynatę, doprawić pieprzem i solą.
Przykryć pokrywką i gotować przez 15 minut.
Dodać oliwki i gotować kolejne 15 minut.
W razie konieczności dolać odrobinę bulionu warzywnego.
Przełożyć do piekarnika rozgrzanego do 200º
i piec kolejne 15-20 minut, aż kurczak będzie miękki.
Podawać z chlebem lub polentą.




Polenta 
na podstawie przepisu z książki Dwaj Łakomi Włosi

2 litry wody
300 g kaszki kukurydzianej 
60 g sera taleggio
50 g parmezanu
80 g masła
sól

W dużym garnku zagotować wodę ze sporą szczyptą soli, 
powoli wsypać do niej kaszkę, cały czas mieszając. 
Zmniejszyć ogień i gotować około 40 minut.
Mieszać co kilka minut, aby kaszka się nie przypaliła.
Jeżeli staje się zbyt gęsta, dodać odrobinę gorącej wody.
Na koniec zdjąć garnek z ognia, dodać masło i sery, 
wymieszać i doprawić jeżeli to konieczne.
Podawać natychmiast.