Stoi w kącie ogrodu.
Ma prawie tyle lat, ile mam ja
i rodzi najsmaczniejsze śliwki.
Prawdziwe węgierki.
Ma wielu małych amatorów,
z którymi co roku musimy się dzielić.
Robimy to bez żalu, bo owoców wystarcza dla wszystkich.
Siedząc na starej gałęzi napełniam kosz,
podjadam tę miodową słodycz
i planuję śliwkowe zapasy.
Mrożone do zimowego ciasta ze śliwkami.
Powidła do Bożonarodzeniowego piernika.
Pieczone do wyjadania prosto ze słoika.
Suszone na słodką przekąskę...
Mój wrzesień miał zdecydowanie śliwkowy aromat.
Śliwki węgierki suszone w piekarniku
Śliwki zanurzyć na minutę w gotującej się wodzie.
Ułożyć na kratce, żeby woda odciekła.
Kratki lub blachy piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia.
Każdą śliwkę przekroić na pół, wyjąć pestkę
i ułożyć owoce na blasze przeciętą stroną do góry.
Ja wypełniam jednorazowo 3 blachy.
Piekarnik rozgrzać do 55-65st. C z termoobiegiem.
Jeżeli chodzi o temperaturę suszenia, musicie wyczuć swój piekarnik.
Mój piekarnik suszy najlepiej przy 60st. C.
Włożyć blachy ze śliwkami do piekarnika i suszyć 3-4 godziny.
Drzwi piekarnika muszą być przez cały czas uchylone.
Po tym czasie zamknąć drzwiczki i wyłączyć piekarnik,
Kiedy śliwki ostygną znów włączyć piekarnik na 55-65st. C,
suszyć kolejne 2-3 godziny i ponownie zostawić śliwki,
aby wystygły w zamkniętym piekarniku.
W zależności od tego jaki stan wysuszenia chcecie uzyskać,
można skrócić lub wydłużyć czas suszenia.
Ja lubię mocno wysuszone owoce, prawie chrupiące
i zwykle suszę je dwa razy po 3 godziny w 60st. C.
Kiedy śliwki ostygną, należy przełożyć je do szczelnego pojemnika.
Można cieszyć się ich smakiem aż do kolejnego śliwkowego sezonu.
Zaprosiłam Amber na śliwkowe gotowanie
i jestem bardzo ciekawa
jakie śliwkowe przysmaki znajdę dziś
za jej Kuchennymi Drzwiami.