czwartek, 31 grudnia 2015

Sezonowo od A do M i korzenne nuty na pożegnanie roku





Intensywność ostatnich miesięcy sprawiła, że zaczęłam przyzwyczajać się do obecności zapisków w kalendarzu, list i planów.
Nie zdążyłam jednak jeszcze nabyć nawyku rozpoczynania dnia od przeglądania tego, co zaplanowane.
Listy wciąż gubię, a niektóre plany realizuję w zupełnie innym, niż założony, terminie.
Cóż, nigdy nie potrafiłam działać zgodnie ze schematem,
a konieczność trzymania się określonego planu zawsze odbierała mi przyjemność działania.
O noworocznych postanowieniach zapomniałabym pewnie w okolicach lutego,
dlatego nie tracę czasu na ich tworzenie.
Wolę cieszyć się chwilą, być tu i teraz, wkładać serce we wszystko co robię,
marzyć i wierzyć, że nawet najbardziej nierealne marzenia się spełniają.
Z mijającym rokiem żegnam się w zgodzie i dziękuję za wszystko, co mi dał.
Żegnam go wspólnie z Amber i w towarzystwie korzennych aromatów.




Korzenne śledzie z sałatką z kapusty i ziemniaków
Na podstawie przepisu Tomasza Jakubiaka

5 ziemniaków średniej wielkości
¼ główki czerwonej kapusty
4 łyżki octu spirytusowego
2 czubate łyżki cukru
czarny pieprz
sól 
6 wymoczonych płatów śledzia lub śledzia w oleju 
olej lniany
2 laski cynamonu
6 goździków
5 ziaren ziela angielskiego
3 łyżeczki kminu rzymskiego
2 łyżeczki ziaren kardamonu 
1 łyżeczka różowego pieprzu
1 łyżeczka suszonej papryczki chili

Cynamon, goździki, ziele, kmin, kardamon, różowy pieprz i chili uprażyć na suchej patelni.
Przyprawy, z wyjątkiem lasek cynamonu, ostudzić i utrzeć w moździerzu.
Zielone skorupki kardamonu wyrzucić.
Śledzie pokroić na mniejsze kawałki, zalać olejem lnianym, dodać laski cynamonu,
wymieszać z resztą przypraw i odstawić na minimum 3 godziny.
Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie, ostudzić i pokroić w kostkę lub plastry.
Kapustę pokroić w cienkie plastry. 
Ocet z cukrem i szklanką wody zagotować. 
Do wrzącej wody z octem dodać kapustę i gotować 7-10 minut.
Kapusta powinna pozostać chrupiąca.
Pod koniec gotowania przyprawić pieprzem i solą.
Ziemniaki zalać wodą, w której gotowała się kapusta.
Odstawić, aby nabrały koloru, następnie odcedzić.
Kapustę i ziemniaki ułożyć na półmisku lub w pucharkach,
na wierzchu ułożyć zamarynowane śledzie.




Dziękuję Wam za piękne życzenia świąteczne
i za kolejny wspólny rok.
Niech 2016 przyniesie Wam spełnienie najskrytszych marzeń,
tych małych i tych wielkich,
a nawet tych, o których dzisiaj nie macie śmiałości nawet pomyśleć.
Szczęśliwego Nowego Roku!




środa, 23 grudnia 2015

Najprostszy sernik na świecie i Wesołych Świat!





Święta to czas, kiedy wspomnienia z dzieciństwa powracają z największą intensywnością.
Niepowtarzalne smaki i zapachy, przypisane tylko tym kilku dniom w roku, bardzo ułatwiają podróż w czasie. 
Niektóre wspomnienia są wyraźne, jakby zdarzyły się wczoraj, 
inne, z upływem czasu, lekko zatarły się w pamięci. 
Znów widzę starą szafę, w której leży płócienny worek pełen śliżyków,
pachnącą choinkę ubraną w kolorowe bombki, tak kruche, że strach je dotykać, 
worek z prezentami i prześwitujące w nim pomarańcze, na które czekałam cały rok. 
W powietrzu unosi się zapach kisielu z żurawin i barszczu o grzybowym aromacie. 
Na stole stoi miska malowana w orientalne wzory, wypełniona po brzegi smażonymi uszkami. 
Czuję na języku smak makowego mleczka i śledzi korzennych, za którymi nie przepadałam. 
Nie pamiętam, czy Babcia piekła piernik i nie mogę sobie przypomnieć, jak smakował karp w galarecie...
Powoli zbliżam się do ulubionych dni w roku. 
Odtwarzam smaki, które pamiętam, szukam tych, których przypomnieć sobie nie mogę. 
Proszę bliskich o pomoc, bo wiem, że sama wszystkiego robić nie muszę.  
Nie wyobrażam sobie tych dni z gotowymi potrawami, kupionymi w pośpiechu przed samą Wigilią.
Wolę mniej, skromniej, ale po mojemu.
Lepię tylko tyle uszek, żeby przywołać wspomnienia.
Gotuję barszcz, bo nie wyobrażam sobie bez niego uszek.
Robię śledzie w pomidorach i oleju, bo to nasza tradycja, inne, tylko jeżeli czas pozwala.
Karpia podaję w najprostszej formie, bo takiego lubimy najbardziej.
Wykorzystuję sprawdzone przepisy na świąteczne ciasta, te same od wielu lat. 
A kiedy wszystko jest gotowe, cierpliwie czekam na pierwszą gwiazdkę
podjadając dojrzałe w południowym słońcu pomarańcze.





Sernik najprostszy

1 kg tłustego twarogu trzykrotnie zmielonego
2/3 kostki masła
1 szklanka cukru pudru
6 jaj
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
1 laska wanilii

tortownica o średnicy minimum 23 cm

Żółtka oddzielić od białek.
Masło utrzeć z cukrem, dodać twaróg 
i nadal ucierając dodawać po jednym żółtku.
Wymieszać z ziarenkami wanilii oraz mąką ziemniaczaną.
Białka ubić i wymieszać dokładnie z twarogiem.
Masę przelać do wysmarowanej tłuszczem tortownicy.
Piec w 180stC przez 1 godzinę.
Sernik podczas pieczenia mocno urośnie, a po ostygnięciu opadnie.





Niech ten świąteczny czas będzie dla Was odskocznią od codzienności, 
niech będzie wyjątkowy, pełen spokoju i radości.
Wesołych Świąt!





sobota, 19 grudnia 2015

Kruche ciasteczka w świątecznej odsłonie, najlepsze jakie upiekłam!





Leniwe popołudnie, kilku znajomych, rozmowy o wszystkim i o niczym.
Kawa paruje z filiżanek i wypełnia pokój swoim aromatem.
Na środku stolika stoi metalowe pudełko, z którego co chwilę
czyjaś ręka wyciąga okrągłe ciasteczko w połowie oblane czekoladą.
Kiedy na dnie zostaje kilka sztuk, H. mówi z entuzjazmem:
To chyba najlepsze ciasteczka, jakie do tej pory upiekłaś!
Podziękowałam za komplement i przyznałam, że to nie ja je upiekłam.
Niedługo potem poprosiłam o przepis i postanowiłam upiec je w świątecznej odsłonie.




Kruche ciasteczka świąteczne

ciasto
350 g mąki pszennej
200 g cukru pudru
180 g zimnego masła
1 jajo
1 żółtko
1 laska wanilii lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
szczypta soli

dodatkowo
1 tabliczka gorzkiej czekolady
wiórki kokosowe
uprażone i posiekane orzechy lub migdały

Mąkę wymieszać z cukrem i solą, dodać zimne mało i rozetrzeć w palcach.
Dodać jajko i żółtko oraz wanilię i szybko zagnieść na gładkie ciasto.
Owinąć folią i chłodzić w lodówce przez co najmniej 30 minut.
Następnie ciasto rozwałkować na grubość kilku milimetrów
i wycinać ciasteczka w kształcie gwiazdek, reniferów lub innych świątecznych wzorów.
Układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 180ºC przez około 15 minut.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i polać nią ciasteczka.
Zanim czekolada zastygnie posypać ciasteczka wiórkami lub orzechami.
A później już tylko chrupać ze smakiem.;)






środa, 16 grudnia 2015

Kampania na rzecz ochrony różnorodności biologicznej mórz i oceanów. Warsztaty kulinarne i jaką rybę wybrać na obiad.


Oceany i morza stanowią aż dwie trzecie powierzchni Ziemi. 
Większość żywych istot na Ziemi jest więc ściśle powiązanych z wielkimi wodami. 
Rośliny i zwierzęta je zamieszkujące są zaś z sobą połączone skomplikowaną siecią zależności. 
Jeśli niszczy się jedno ogniwo sieci, bardzo łatwo zniszczyć cały system.*




Nasze decyzje znacząco wpływają na  środowisko. 
Nie jest to ani tajemnicą, ani wielkim odkryciem. 
Większość pomyśli zapewne, że chodzi o wielki przemysł, wielkie pieniądze, wielki biznes. 
Nie do końca. 
Twoja, pozornie błaha, decyzja o tym, co dziś zjesz na obiad, może zmienić świat.*

Ta myśl była mottem przewodnim warsztatów kulinarnych realizowanych w ramach projektu: 
Kampania na rzecz ochrony różnorodności biologicznej mórz i oceanów,
które odbyły się pod koniec października ( ale ten czas leci!) w Szczecinie, w Studiu Kulinarnym Bataty.
Warsztaty prowadził Sebastian Gołębiewski, kucharz, instruktor kulinarny, pasjonat gotowania,
pionier kulinarnych warsztatów i kursów w Polsce, wychowanek Kurta Schellera 
i Adama Chrząstowskiego, uczestnik i laureat konkursów kulinarnych oraz ceniony stylista kulinarny.
Towarzyszyli mu Kuba Mikołajczak, kucharz, twórca strony Chefs Mind, współwłaściciel MadCreation,
oraz przedstawicielka WWF Polska Anna Ratajczak, która przedstawiła nam dość niepokojące fakty
dotyczące stanu populacji różnych gatunków zamieszkujących morza i oceany oraz ich nadmiernej eksploatacji. 
Czy wiedzieliście, że...

Blisko jedna trzecia połowów na świecie to połowy nielegalne
Co 20 minut na świecie wymiera jeden gatunek
Aż 30 proc. stworzeń, w tym morskich, jest zagrożonych wyginięciem
W Bałtyku tylko 3 na 10 poławianych komercyjnie gatunków znajduje się na stabilnym poziomie 
– mimo to połowy wszystkich dziesięciu są kontynuowane. 
Naukowcy twierdzą, że 90 proc. komercyjnie poławianych na świecie gatunków ryb i skorupiaków
jest albo było eksploatowanych nadmiernie lub na granicy bezpieczeństwaCzęść z nich obecnie się odbudowuje, ale ich populacje są nadal zbyt małe, aby zapewnić im stabilność. Niektórzy naukowcy prognozują, że jeśli nie zmienimy naszych zachowań, 
za 40 lat ryb w oceanach może zabraknąć. Nieprawdopodobne? Ależ wcale nie! *

Coraz częściej zwracamy uwagę na skład kupowanych produktów, zawartość konserwantów
i polepszaczy smaków, wybieramy jajka od kur z wolnego chowu,
szukamy mięsa, które nie pochodzi z przemysłowych hodowli
i chętnie kupujemy warzywa uprawiane naturalnie.
Jesteśmy coraz bardziej świadomi, ale czy kupując rybę na obiad zastanawiamy się,
czy pochodzi z legalnego źródła, w jaki sposób została złowiona,
czy zdążyła wydać na świat potomstwo, czy nie jest gatunkiem zagrożonym?
Jeżeli do tej pory nie zastanawialiście się nad tym, przeczytajcie na co warto zwrócić uwagę, kupując rybę, 
ponieważ to wasz wybór ma wpływ na różnorodność biologiczną mórz i oceanów.

Nie kupuj ryb młodocianych, które nie miały jeszcze szansy wydać na świat potomstwa. Jak je poznać? 
Przejrzyj poradnik WWF. W opisach poszczególnych gatunków znajdziesz wskazówkę, jaka powinna być wielkość dorosłej ryby. Jeżeli sprzedawane okazy są mniejsze, oznacza to, że masz do czynienia z osobnikami zbyt młodymi. Trafiają one do sklepu wbrew prawu.
Zwracaj uwagę na to, skąd pochodzi ryba, którą chcesz kupić. Zasoby danego gatunku w jednym akwenie mogą być stabilne, w innym akwenie bardzo niskie.
Kupuj produkty rybne z ekologicznym certyfikatem

Obecnie w polskich sklepach znajdziesz mintaja, śledzia, makrelę i łososia z certyfikatem MSC.
Pytaj o ryby i owoce morza, które złapane zostały za pomocą selektywnych narzędzi połowowych. Ograniczają one tzw. przyłów, czyli łapanie w sieci przypadkowych gatunków zwierząt, takich jak morświny, delfiny, foki czy żółwie.
Wybieraj ryby z lokalnych połowów. Pomoże to lokalnym społecznościom, przyczyni się do rozwijania połowów na małą skalę i zmniejszy potrzeby transportu ryb. Co istotne, ryby z takiego źródła będą świeże.
Eksperymentuj! Kupując różne ryby i owoce morza wymuszasz na producentach większą różnorodność. Ta z kolei sprawi, że rybacy ograniczą nadmierne połowy najpopularniejszych ryb.
Nie wahaj się pytać sprzedawców o to, skąd pochodzi oferowany przez nich produkt rybny – nawet jeśli nie uzyskujesz odpowiedzi! Wielu z nich nie ma odpowiedniej wiedzy na temat produktów rybnych i wpływu rybołówstwa na środowisko. Pytając ich, masz szansę wpłynąć na ich postawę i zachęcić do pogłębienia wiedzy.*





W warsztatach udział wzięły szczecińskie bloggerki:

Magda, właścicielka Studia Kulinarnego Bataty

 oraz szczecińscy kucharze:
Błażej, Sławek i Paweł,
których można spotkać w kuchniach restauracji Harnaś i Willa Ogrody.


Poniżej możecie zobaczyć, jakie dania powstały tamtego dnia.
Było pysznie!



 Dorsz w tapenadzie i szynce dojrzewającej, puree z pasternaku i topinambura, pieczone pomidory.



 Makrela w papilotach na caponacie, palone masło i dyniowa kasza orkiszowa.



 Smażony śledź w żołędziowej otoczce i korzennym occie, sałatka ziemniaczana z grzybami i sojonez.



 Chowder z marynowanym bakłażanem, kalafiorem i czarniakiem.




Kaszanka z białych ryb i jabłek z sałatką z brukselki i buraków.



*Informacje zawarte w tym poście pochodzą ze strony WWF 
na której znajdziecie również filmy, poradniki i wskazówki jak działać eko-logicznie.
oraz książkę kucharską z przepisami na rybne dania.
Warto tam zajrzeć!


Ja już wybrałam ryby na święta, a Ty?




poniedziałek, 30 listopada 2015

Sezonowo od A do M i jabłka zamknięte w puszystych, drożdżowych bułeczkach





Pomocnik Kuchenny daleko.
W pracy tylko ja i puste biurka.
Robię co konieczne i wracam do domu.
Patrzę w smutne oczy kota, który kolejny raz musi dostać kroplówkę.
Za oknem listopad w najgorszej odsłonie.
Mży drobnym deszczem, którego prawie nie widać
i obejmuje nieprzyjemnie wilgotnym ramieniem.
Każdego wieczoru marzę o tym, aby zrzucić mokry płaszcz,
oprzeć zmarznięte stopy o ciepły kaflowy piec
i zanurzyć się w aromacie drożdżowego ciasta.
Tymczasem pieca brak, a na pieczenie nie ma sił.
W perspektywie jest kolejna w połowie tylko przespana noc
i długie godziny spędzone u weterynarza przed południem.
I tak mija dzień za dniem, każdy tak samo mokry i pełen niepokoju.
Aż w końcu nadchodzi weekend i słońce wychodzi zza chmur.
Kot czuje się znacznie lepiej, a ja mam czas na spotkanie z Amber
i piekę drożdżowe bułeczki pełne słodkich, jesiennych jabłek.




Drożdżowe bułeczki z jabłkami wanilią i kardamonem

ciasto
350 g mąki pszennej 450
75 g nierafinowanego cukru trzcinowego
5 g drożdży suszonych
50 g masła
180 ml maślanki
3 jajka
1/2 laski wanilii
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu

nadzienie
100 g orzechów włoskich
2 łyżki miodu
około 700 g jabłek
1 łyżka masła
sok z 1/2 cytryny
1/2 laski wanilii
1/4 łyżeczki kardamonu
cukier lub miód, opcjonalnie

jajko do posmarowania bułeczek przed pieczeniem

Mąkę, cukier i drożdże wymieszać w misce.
Masło rozpuścić w garnku, zdjąć z ognia, dodać do niego maślankę,
kardamon i ziarenka wanilii, wlać do miski z  mąką.
Dodać jajka, połączyć i wyrabiać mikserem kilka minut,
aż ciasto stanie się elastyczne i jedwabiste.
Ciasto przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny.

W tym czasie przygotować nadzienie.
Orzechy posiekać na grube kawałki i lekko podprażyć na suchej patelni.
Następnie wymieszać z miodem i odstawić aby ostygły.
Jabłka obrać, pokroić w kostkę i wymieszać z sokiem z cytryny.
Na dużej patelni rozgrzać masło, wrzucić jabłka, dodać kardamon i wanilię.
Smażyć 2-3 minuty, aż jabłka lekko zmiękną, nie powinny się rozgotować.
Dosłodzić cukrem lub miodem jeżeli to konieczne i ostudzić.

Ciasto wyjąć na oprószony mąka blat i rozwałkować na prostokąt o grubości 1 cm.
Na ciasto wyłożyć równomiernie jabłka i orzechy,
zwinąć w rulon, podzielić na 12 równych plastrów
i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Każdą bułeczkę lekko przycisnąć do blachy, przykryć
i odstawić do wyrośnięcia na około 30 minut.
Przed pieczeniem bułeczki posmarować rozkłóconym jajkiem.
Piec w temperaturze 180ºC przez 20-25 minut, aż nabiorą złotej barwy.
Studzić na kratce.







czwartek, 26 listopada 2015

Regionalne Smaki - łysy pieróg biłgorajski





Jesienne miesiące mijają zbyt szybko.
Mróz na szybach zapowiada nadchodzącą zimę.
W powietrzu wirują pierwsze płatki śniegu, a miasto stroi się do świąt.
Wieczory lśnią kaskadami świateł, błyszczą choinki, gwiazdy i anioły.
Z głośników sączą się dobrze znane, świąteczne melodie.
Wszechobecne reklamy przypominają, że już czas na zakup prezentów.
A ja wciąż podziwiam korale jarzębiny, które dzielnie tkwią na gałęziach.
Wypatruję ostatnich kolorowych liści i zachwycam się bukietami chryzantem.
Pielęgnuję jesienne myśli przy blasku świec i aromacie mlecznej herbaty.
Nie mam jeszcze listy świątecznych prezentów, ani wigilijnych dań,
ale dzięki Renacie poznałam zupełnie nieznany mi dotąd świąteczny smak.
Smak pieroga biłgorajskiego, zwanego również krupniakiem,
który ponoć w obecnych czasach stracił rangę świątecznego wypieku, 
ale dawniej był daniem przygotowywanym tylko na wyjątkowe okazje.
Ten świąteczny wypiek z gryczanej kaszy towarzyszył człowiekowi od urodzenia aż do śmierci.
Rozkoszowano się jego smakiem na chrzcinach, ucztach weselnych, biesiadach świątecznych 
i okolicznościowych (np. wejście do nowego domu) oraz na uczcie pogrzebowej. 
Nie obyły się bez niego wykopki ziemniaków. 
Wypiekano go na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Mniemano, że święta bez tej wspaniałości, to żadne święta.  
Obdarowywano nim kolędników i obdzielano żebraków. *






Łysy pieróg biłgorajski

Na podstawie przepisu Renaty prowadzącej bloga Codziennik Kuchenny

500 g obranych ziemniaków
300 g kaszy gryczanej palonej
200 g tłustego twarogu
3/4 szklanki kwaśnej, wiejskiej śmietany
100 g boczku lub słoniny, opcjonalnie
3 jajka
1 łyżka suszonej mięty
czarny pieprz
sól
tłuszcz do wysmarowania foremki

Ziemniaki pokroić w kostkę, ugotować do miękkości. 
Odcedzić ziemniaki, pozostawiając ok. 2 cm wody.
Do garnka z ziemniakami dodać suchą kaszę gryczaną i ugnieść na gładką masę.
Garnek przykryć pokrywką, pozostawić na ok. 1 godzinę aby kasza zmiękła.
W tym czasie wytopić skwarki z pokrojonego w drobną kostkę boczku lub słoniny. 
Dodatek skwarek nie jest konieczny. Pieróg smakuje dobrze również bez ich dodatku.
Kiedy kasza zmięknie, dodać pokruszony twaróg, śmietanę, przyprawy
oraz skwarki z wytopionym tłuszczem, jeżeli używamy,
Doprawić do smaku, dodać 2 jajka i dokładnie wymieszać.
Przełożyć do foremki wysmarowanej tłuszczem, 
wierzch posmarować rozkłóconym jajkiem.
Piec ok. 1 godziny w piekarniku nagrzanym do 180ºC.
Przed wyjęciem z foremki lekko przestudzić.
Podawać na ciepło lub na zimno, z gęstą kwaśną śmietaną lub sosem grzybowym.





Kto jeszcze dał się skusić na ten Regionalny Smak ?

Renata  - pomysłodawczyni akcji Regionalne Smaki




czwartek, 12 listopada 2015

Makaron na cztery pory roku - jesień...





Klon krwawy i żółta lipa
liście, listeczki sypią.
Zrzuca je ptak lecący,
strąca osa niechcący.
Wiatrowi na płacz się zbiera,
że liście się poniewiera;
chodzi dołem
i górą i zbiera je oburącz,
i płacze nad nimi deszczem,
po gałęziach je mokrych wiesza.
Nic z tego ... Oczywiście.
Potem mówią, że wiatr zrywa liście.
Kazimiera Iłłakowiczówna


Przez okno autobusu oglądam nagie drzewa z resztkami jesieni na gałęziach.
Obserwuję jak świat powoli traci barwy i nabiera różnych odcieni szarości.
Mijam ludzi o ponurych spojrzeniach, zapatrzonych w wyświetlacze telefonów
i uśmiechniętą dziewczynę z dredami, ubraną w pomarańczowe trampki
i czapkę robioną na drutach z włóczek we wszystkich kolorach tęczy.
Uśmiecham się do swoich myśli i poprawiam niesforną od wilgoci fryzurę.
Wypatruję świątecznych akcentów w sklepowych witrynach
i przypominam sobie o pierniku, który powinnam już nastawić.
Przez chwilę zatracam się w marzeniach o mroźnych, białych świętach.
Żółty liść przykleja mi się do płaszcza, a ja wracam myślami do dnia,
w którym zrobiłam moje pierwsze w życiu orecchiette,
specjalnie na jesienne spotkanie z Marzeną, Małgosią, Alą i Kamilą.





Orecchiette z dynią i masłem szałwiowo-gorczycowym

orecchiette
100 g maki pszennej typ 500
100 g semoliny
100 g wody
szczypta soli

nóż z małymi ząbkami

Wymieszać mąkę, semolinę i sól.
Stopniowo dodawać wodę i wyrabiać do uzyskania elastycznego ciasta.
Z ciasta uformować kulę, szczelnie przykryć i odstawić na pół godziny.
Po tym czasie ciasto podzielić na 3 części i z każdej uformować wałek o grubości około 1 cm.
Z wałka odcinać kawałki ciasta o długości około 1 cm, tak jak podczas robienia kopytek.
Przyłożyć nóż do odciętego kawałka i przeciągnąć nim wzdłuż ciasta.
Na palcu wskazującym lub kciuku drugiej ręki uformować charakterystyczny kształt orecchiette.
Część po której przeciąga się nożem powinna znaleźć się na wierzchu.

Jak formować orechiette można zobaczyć na przykład na tym filmie lub na tym.

Gotować w osolonej wodzie 2-3 minuty. Osączyć na sicie zachowując część wody.

dodatki
1 łyżka klarowanego masła
1 cebula
2 ząbki czosnku
500 g upieczonej dyni
1 łyżka tartej pigwy lub skórka otarta z 1 cytryny
gałka muszkatołowa
świeże chili, ilość według uznania
pieprz
sól
parmezan

Cebulę posiekać w kostkę lub pokroić w piórka.
Czosnek pokroić w cienkie plasterki.
Chili bardzo drobno posiekać.
Pieczoną dynię pokroić w kostkę o grubości około 1 cm.
Na dużej patelni rozgrzać klarowane masło, dodać cebulę
i smażyć na średnim ogniu, aż cebula się zeszkli.
Dodać czosnek oraz chili, wrzucić dynię, wymieszać.
doprawić szczyptą gałki muszkatołowej, pieprzem i solą.
Dodać pigwę lub skórkę z cytryny
i kilka łyżek wody pozostałej po gotowaniu makaronu.
Wymieszać z ugotowanym makaronem.

masło szławiowo-gorczycowe
2 łyżki masła
15 listków szałwii
1 łyżeczka nasion czarnej gorczycy

W garnku rozgrzać masło, wrzucić listki szałwii i gorczycę.
Podgrzewać chwilę na średnim ogniu, aż masło nabierze orzechowego aromatu,
listki szałwii staną się chrupiące, a gorczyca zacznie strzelać.

Makaron wyłożyć na talerze, polać masłem szłwiowo-gorczycowym
i posypać dużą ilością parmezanu.








wtorek, 10 listopada 2015

Listopadowa Piekarnia i chleb marchwiowy z orzechami, rodzynkami i kminkiem





Zbyt ciepło jak na listopad.
Powietrze przesycone wilgocią.
Silny wiatr przegania chmury i strząsa złote liście z drzew.
Mały sąsiad chwali się ostatnią zjedzoną malinką z krzaka.
Gdzieś na dachu miauczy kot, który zgubił drogę do domu.
Pomocnik Kuchenny oczyszcza ogród z liści.
Wybieram ze stosu kilka najładniejszych, na pamiątkę tej ciepłej jesieni.
W domu unosi się zapach pieczonego chleba.
Kiedy nadchodzi czas, otwieram piekarnik i wyjmuję z niego bochenek.
Niewielki, niezbyt urodziwy, trochę jakby przypalony...
Robię kilka zdjęć, a chleb stygnie i pachnie jesienią.
Kiedy w końcu zaglądam do środka, zapiera mi dech.
To chyba najpiękniejszy chleb, jaki do tej pory upiekłam.
Wygląda jak listopadowy liść i smakuje jak kwintesencja jesieni.





Chleb marchwiowy
przepis w oryginale i film – klik!

3 szklanki mąki pszennej typ 850 plus więcej do podsypania
1 1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki drożdży instant lub innych suchych drożdży
1 1/2 szklanki świeżo wyciśniętego soku z marchwi
3/4 szklanki rodzynek
3/4 szklanki grubo posiekanych orzechów włoskich
1 łyżka nasion kminku
garnek żeliwny z pokrywką

W średniej misce wymieszać mąkę, sól i drożdże, dodać sok z marchwi.
Wymieszać drewnianą łyżką lub ręcznie, aż powstanie mokre, lepkie ciasto, około 30 sekund. 
Jeśli ciasto nie jest lepkie w dotyku, dodać kolejną łyżkę lub dwie wody. 
Dodać rodzynki, orzechy i wymieszać, aż połączą się z ciastem. 
Przykryć miskę i odstawić, aż na powierzchni ciasta utworzą się bąbelki 
i ciasta będzie więcej niż podwójna ilość. Trwa to od 12 do 18 godzin.
Hojnie posypać blat mąką. 
Skrobaczką lub gumową szpachelką zeskrobać ciasto z miski w jednym kawałku.
Ręce obsypać mąką i zawinąć brzegi ciasta do środka.
Umieścić czystą ścierkę kuchenną na blacie roboczym i obficie posypać ją mąką i kminkiem. 
Delikatnie umieścić ciasto na ściereczce. 
Jeśli ciasto jest lepkie, posypać wierzch mąką. 
Rogi ściereczki założyć tak, aby przykryły ciasto i umieścić w ciepłym miejscu, 
bez przeciągów, do wyrośnięcia na 1 do 2 godzin. 
Ciasto jest gotowe, gdy jego ilość prawie się podwoi. 
Nagrzać piekarnik do 230 st. C z garnkiem żeliwnym ustawionym w dolnej części pieca.
Bardzo ostrożnie przełożyć ciasto ze ściereczki do garnka, górą do dołu.
Garnek przykryć pokrywką i piec przez 25 minut.
Następnie zdjąć pokrywkę i piec kolejne 15-20 minut, aż chleb będzie miał głęboki brązowy kolor.
Za pomocą łopatki żaroodpornej lub rękawicy, ostrożnie wyjąć chleb z garnka.
Umieścić chleb na kratce do ostygnięcia.