środa, 31 października 2012

Pieczona dynia z jarmużem według Sophie Dahl


    

Co roku powtarza się ten sam schemat.
Kiedy kończy się sierpień, czas przyspiesza.
Choć dobie godzin nie ubywa, dni mijają coraz szybciej.
Najładniejsze jesienne miesiące już za nami, a zima za progiem.
W mojej głowie wciąż mnóstwo jesiennych pomysłów.
Czy uda mi się zrealizować choć część z nich, czy zdążę?
Dzisiaj żegnam październik z nadzieją na słoneczny listopad.





Pieczona dynia z blanszowanym jarmużem 
i dressingiem z prażonym kminem
na podstawie przepisu z książki, Na każdą porę  Rok w przepisach, Sophie Dahl

1 kg dyni pokrojonej w plastry lub kostkę
2 czerwone cebule pokrojone na cząstki
kilka listków świeżej szałwii
oliwa
pieprz
sól

dressing
1,5 łyżeczki całych lub mielonych nasion kminu
sok z 0,5 cytryny
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka kwaśnej śmietany

blanszowany jarmuż
2 garście jarmużu
2 łyżki oliwy
1 ząbek czosnku
sól

Kawałki dyni, cebulę i listki szałwii rozłożyć równomiernie na blasze,
skropić oliwą, oprószyć pieprzem i solą, i włożyć do rozgrzanego do 200°C piekarnika.
Piec 25-30 minut, aż dynia będzie miękka.

Na patelni uprażyć na małym ogniu kmin.
Kiedy zacznie intensywnie pachnieć, zdjąć z ognia.
Po ostudzeniu dodać na patelnię sok z cytryny i oliwę z oliwek.
Dokładnie wymieszać, przelać do miseczki, a przed samym podaniem dodać śmietanę.

Na patelni rozgrzać oliwę, dodać drobno pokrojony czosnek, listki jarmużu i szczyptę soli.
Smażyć kilka minut na niewielkim ogniu, aż jarmuż zmięknie.

Na talerzu ułożyć jarmuż, na nim kawałki dyni z cebulą i wszystko polać dresingiem.






piątek, 26 października 2012

Pierwsze skrobanie szyb i ostatnie faszerowane cukinie




Ciepło miękkiej kołdry.
Pomocnik Kuchenny przewraca się na drugi bok.
Młodszy Kot rozkosznie mruczy obok ucha i łaskocze wąsami mój policzek.
Starszy Kot uskutecznia poranną gimnastykę.
Nie mam ochoty opuszczać łóżka.
Niemiła świadomość, że na zewnątrz nie jest już tak przytulnie.
Pora wyjąć kozaki i ciepły płaszcz.
Czas uzupełnić zapasy rozgrzewających przypraw.
Pierwszy przymrozek.
Pierwsze skrobanie szyb.
Jak dobrze, że chociaż świeci słońce.

 


Cukinie faszerowane soczewicą

4 małe cukinie
pieprz
sól
sok z cytryny
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka tartego świeżego imbiru
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki curry
1/2 szklanki czerwonej soczewicy
1 marchewka
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
1 szklanka wody lub bulionu
jogurt naturalny
natka pietruszki
oliwa

Cukinie przekroić wzdłuż na pół , wydrążyć zostawiając cienką warstwę przy skórce.
Połówki cukinii oprószyć pieprzem i solą, skropić sokiem z cytryny.
Wydrążony miąższ pokroić w drobną kostkę.
Na głębszej patelni rozgrzać oliwę, dodać posiekaną cebulę
i smażyć na niewielkim ogniu, aż delikatnie się zrumieni.
Dodać tartą na grubych oczkach marchew i miąższ cukinii.
Smażyć krótko, mieszając, aż warzywa lekko zmiękną.
Następnie dodać rozgnieciony czosnek, imbir, kolendrę, curry i szczyptę soli.
Kiedy przyprawy zaczną intensywnie pachnieć, na patelnię wsypać soczewicę,
zalać wodą lub bulionem i dodać koncentrat pomidorowy.
Gotować około 15 minut, aż soczewica zmięknie.
Farsz doprawić do smaku pieprzem i solą.
Napełnić nim połówki cukinii i każdą polać łyżką jogurtu.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200°C i piec około 30 minut.
Przed podaniem posypać natką pietruszki.





wtorek, 23 października 2012

Arabskie smaki i aromaty

Malownicze miasteczko, położone wśród jezior i lasów,
a w nim Marzena i Hassan, para przesympatycznych ludzi.
Spędziłam z nimi cudowny weekend, który rozpoczął się kolacją w ich domu.
Na stole pojawiło się  mnóstwo arabskich pyszności.
Mtebbal, hummus, sos tahini, makdous, dolma, sałatka z sera shanklish, fettusz,
oliwki, arabskie chleby, mnezele, burgul z soczewicą i cebulą,
a na deser arabskie słodkości, daktyle, pismaniye i arabskie ciasteczka.
To był początek, mających trwać przez weekend, warsztatów Gotuj z arabskie.pl
Jedzenie było pyszne, a atmosfera tak przyjemna,
że Gospodarze nie mogli się nas pozbyć aż do późnych godzin nocnych ;)


fot. Marzena Warsztocka/ www.arabskie.pl


Sobotni poranek przywitał nas pięknym słońcem.
Zapowiadał się pogodny, ciepły i smakowity dzień.




Niespiesznie zabraliśmy się za przygotowywanie lunchu.
Krzątaliśmy się po kuchni, siekając, mieszając, smażąc, 
podjadając zawartość puszek i słoiczków, 
smakując egzotyczne mieszanki przypraw 
i słuchając opowieści o arabskiej kuchni i podróżach.




Później była przejażdżka po lesie, spacer nad jeziorem i wspólne gotowanie kolacji.
Jedliśmy kofty wołowo-baranie, ryż z makaronem szarije i okrę w pomidorach,
wypijając przy tym morze herbaty po hassańsku :)




Gospodarze zadbali również o to, abyśmy nie poszli spać ze zbyt pełnymi brzuchami
i zorganizowali nam lekcję tańca...tańca brzucha oczywiście.
Kiedy tylko nastąpił moment przywdziania odpowiednich chust, wszyscy panowie zniknęli ;)
My, dziewczyny, starałyśmy się bardzo, ale w rezultacie było więcej śmiechu niż samego tańca :)





W wyśmienitych nastrojach udaliśmy się do naszych sypialni, aby nabrać sił na kolejny dzień.
Tym razem przygotowywaliśmy arabskie dania śniadaniowe, foul blaban i tysije.
Było pysznie!




Przepisy na większość dań znajdziecie na stronie arabskie.pl.
Kilka na pewno pojawi się już niebawem na moim blogu.
Jeżeli będą kolejne warsztaty, nie zastanawiajcie się,
zapisujcie się i korzystajcie z cudownej atmosfery i arabskich pyszności :)




Ten post nie jest postem sponsorowanym.
Powstał, ponieważ dobrymi rzeczami trzeba się dzielić :)


piątek, 19 października 2012

Jesienny spacer, pełen kosz jabłek i ocet jabłkowy




Piękny, pogodny dzień.
Znane polne ścieżki.
Krzewy dzikiej róży z lśniącymi w słońcu owocami.
Kilka okazów niejadalnych grzybów.
Zapomniane jabłonki i mnóstwo jabłek, 
których jak zwykle nikt (oprócz mnie;)) nie zbiera.
Twardych, soczystych i winnych.
Jak co roku robię z nich ocet.





Ocet Jabłkowy najprostszy

jabłka
woda
cukier lub miód

Jabłka ze skórą i gniazdami nasiennymi pokroić na małe kawałki lub zmielić,
włożyć do glinianego lub szklanego naczynia.
Wodę zagotować, dodać cukier lub miód.
Na 1 litr wody 1 łyżka cukru lub miodu.
Jabłka zalać lekko ciepłą wodą, przykryć gazą lub bawełnianą szmatką
i zostawić na słonecznym parapecie na około 2 tygodnie.
Po tym czasie ocet przefiltrować przez gazę i przelać do butelek.
Przechowywać w ciemnym miejscu.




Ocet jabłkowy aromatyzowany ziołami

ocet jabłkowy
ulubione zioła, u mnie cząber, szałwia, tymianek

Zioła rozetrzeć / rozgnieść, aby uwolniły jak najwięcej aromatu,
włożyć do szklanego naczynia, zalać octem i odstawić na 2 tygodnie na słoneczny parapet.
Następnie przefiltrować i przelać do butelek umieszczając w nich po gałązce świeżych ziół.

Można również podgrzać ocet z ziołami w kąpieli wodnej, ostudzić, przefiltrować i przelać do butelek. 
Ten sposób pozwala zaoszczędzić sporo czasu.


  

Cudownego weekendu!


wtorek, 16 października 2012

Chleb





Upieczony o poranku.
Piętkę odkroiłam kiedy był jeszcze gorący.
Najpierw chciał ją ukraść Mały Kot, na szczęście byłam tuż obok.
Starszy Kot krążył blisko, przywabiony zapachem.
W rezultacie dostała się Pomocnikowi Kuchennemu ;)
Zdjęcia zrobione w pośpiechu, żeby się nim z Wami podzielić.
Pachnący, chrupiący, domowy chleb.
Bez niego dzisiejszy dzień obyć się nie może.




Chleb żytnio-orkiszowy z czosnkiem niedźwiedzim

0,5 szklanki aktywnego zakwasu żytniego
1,5 szklanki mąki orkiszowej 700
1,5 szklanki mąki żytniej 2000
1,25 szklanki wody
1 czubata łyżeczka soli
1,5 łyżki suszonego czosnku niedźwiedziego

otręby
żeliwny garnek

Dzień pierwszy, wieczór

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać,
przykryć i zostawić na blacie kuchennym na 12 godzin.

Dzień drugi, poranek

Żeliwny garnek z pokrywką włożyć do piekarnika i nastawić temperaturę 270°C.
Kiedy piekarnik się rozgrzeje, ostrożnie wyjąć garnek, dno obsypać otrębami,
przełożyć do niego ciasto chlebowe, przykryć pokrywką i włożyć do piekarnika.
Zmniejszyć temperaturę do 240°C i piec 30 minut.
Następnie zdjąć pokrywkę, zmniejszyć temperaturę do 220°C i piec 15 minut.
Chleb wyjąć z garnka, położyć na kratce i włożyć z powrotem do wyłączonego piekarnika.
Niech w nim wystygnie.




Smacznego dnia!


World Bread Day 2012 - 7th edition! Bake loaf of bread on October 16 and blog about it!

sobota, 13 października 2012

Sałatka z pieczonej marchewki i awokado





Wróble na przewodach elektrycznych niczym nuty na pięciolinii.
Dorodny gołąb na czele, jak klucz wiolinowy.
Świat okryty mgłą. Przenikliwe zimno.
Pośpiech i zbyt cienki płaszcz.
Wczorajszy poranek.
Słońce przedziera się przez szpary w żaluzjach.
Osiem głodnych łap spaceruje po kołdrze.
Zimne nosy dotykają naszych policzków.
Ciepło. Cicho. Domowo.
Dzisiejszy poranek.
A na przekąskę w południe pyszna sałatka.
Lekko pikantna, aromatyczna, jesienna.




Sałatka z pieczonej marchewki i awokado
Na podstawie przepisu z książki Jamie at home, Jamiego Olivera

500g  marchwi
2 łyżeczki nasion kminu
1 mała suszona papryczka chili
pieprz
sól
2 ząbki czosnku
4 gałązki tymianku
oliwa z oliwek
czerwony ocet winny
1 pomarańcza, przecięta na pół
1 cytryna, przecięta na pół
3 awokado
ciabatta lub inne pieczywo
2 garście różnych sałat, użyłam dębowej, rukoli, cykorii
4 łyżki prażonych ziaren, użyłam maku i siemienia lnianego
kwaśna śmietana

Marchew obrać, jeżeli jest mała zostawić w całości, dużą pokroić na mniejsze części.
Gotować 10 minut w osolonej wodzie, osuszyć i przełożyć na blachę do pieczenia.
W moździerzu przygotować pastę mieszając kumin, chili, czosnek, listki tymianku, 
pieprz, sól, kilka łyżek oliwy z oliwek i odrobinę octu winnego.
Jeszcze ciepłą marchew natrzeć przygotowaną pastą.
Na blasze ułożyć również pomarańczę i cytrynę, przeciętą stroną w dół.
Wstawić do nagrzanego do 180°C piekarnika i piec 25-30 minut.
Awokado przekroić na pół, wyjąć pestki, obrać i pokroić wzdłuż na plastry.
Włożyć do miski i dodać upieczone marchewki. 
Wycisnąć sok z pieczonych owoców, dodać tyle samo oliwy z oliwek i odrobinę octu winnego.
Dressingiem polać marchewki i awokado, doprawić pieprzem i solą.
Przed samym podaniem przypiec kromki chleba, porwać na mniejsze kawałki i dodać do sałatki.
Całość wymieszać z listkami sałat i przełożyć na półmisek.
Dodać śmietanę, posypać ziarnami i skropić odrobiną oliwy z oliwek.





wtorek, 9 października 2012

Keczup z węgierkami




Przejrzałam stare czasopisma, wycinki z kolorowych gazet,
książki, które wielokrotnie były dla mnie inspiracją.
Nigdzie nie ma.
Nie ma przepisu na keczup z pomidorów i węgierek.
Przepisu, o którym wspomniała Anka Wrocławianka.
Niby przy okazji, gdzieś między jednym a drugim komentarzem,
ale tak mnie zaintrygowała, że nie potrafiłam odpuścić.
Kupiłam więc na rynku mięsiste pomidory.
Dodałam słodkie węgierki i kilka przypraw.
Gotowałam, mieszałam, przecierałam.
Napełniałam słoiki i oblizywałam łyżkę:)




Keczup z węgierkami
wersja ostra

1,5 kg pomidorów
0,5 kg śliwek węgierek
1 gwiazdka anyżu
3 goździki
1 cebula
2 ząbki czosnku
listek laurowy
2 suszone papryczki birds eye
1 łyżeczka tartego, świeżego imbiru
2 łyżki octu sherry
oliwa
sól
miód lub cukier, opcjonalnie

Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać ze skóry i pokroić na mniejsze kawałki.
Śliwki pozbawić pestek i pokroić na ćwiartki.
W garnku rozgrzać oliwę, dodać drobno posiekaną cebulę.
Smażyć kilka minut na niewielkim ogniu, aż zmięknie.
Dodać czosnek, anyż, goździki, listek laurowy, chili, imbir i szczyptę soli.
Wymieszać i smażyć chwilę, aż przyprawy zaczną pachnieć.
Do garnka dodać pomidory i śliwki.
Dusić na niewielkim ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Kiedy część płynu odparuje, przetrzeć sos przez sito lub zmiksować blenderem.
Przełożyć z powrotem do garnka, doprawić solą i octem.
Jeżeli sos jest zbyt kwaśny (mój był w sam raz) dodać miód lub cukier do smaku.
Dusić do uzyskania pożądanej konsystencji.
Gorący keczup przekładać do wyparzonych słoików.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 120°C i pasteryzować 15-20 minut.




Aniu, jak znajdziesz kiedyś swój przepis, to podziel się ze mną proszę :)
A może ktoś z Was zna, lubi, robi keczup ze śliwkami?

piątek, 5 października 2012

Jesienny deszcz i sałatka z pieczonych buraków




Pierwszy pochmurny i mokry wieczór.
Krople deszczu rozpryskują się na omszałych dachówkach.
Tamaryszek za oknem błyszczy mokrymi drobinkami.
Pierwszy zasuszony, jesienny liść.
Ciekawe kto na niego trafi?
Kiedy wypadnie spomiędzy stron?
Pierwsze kasztany schowane do kieszeni.
Będzie ich coraz więcej.
Wszystkie osiem łap będzie je turlać nocą po podłodze.
Pierwsza jesienna sałatka.




Sałatka z pieczonych buraków 
z pomarańczowym dresingiem.

4 niewielkie buraki
oliwa
pieprz
sól
ocet balsamiczny

garść listków sałaty salanova
garść listków sałaty dębowej
3 łyżki koziego twarożku
garść ziaren dyni lub orzechów włoskich

dresing
3 łyżki soku z pomarańczy
1 łyżka soku z cytryny
3 łyżki oliwy z oliwek
pieprz
sól

Buraki obrać, skropić oliwą, dodać pieprz, sól i kilka kropel octu balsamicznego.
Zawinąć w pergamin lub włożyć do naczynia żaroodpornego z pokrywką.
Piec około 45 minut w temperaturze 200°C, aż będą miękkie.
Ostudzić i pokroić w cienkie plastry.

Składniki dressingu dokładnie wymieszać aby powstał gładki sos.

Pestki dyni lub orzechy uprażyć na suchej patelni.

Na półmisku ułożyć sałaty i plastry buraków, polać dresingiem,
dodać pokruszony ser i pestki dyni lub orzechy.



Udanego weekendu! :)


wtorek, 2 października 2012

Bliny z 'kawiorem' i...figami





Tak niedawno lipiec pachniał świeżo skoszoną trawą.
Dopiero co sierpień malował ciała złotym brązem.
Kiedy minął wrzesień?
Czas biegnie tak szybko...
Otwieram okno.
Pachnie jesienią.
Październik czaruje kasztanami.
Czerwony winobluszcz pnie się po płocie.
Koty nabierają puszystości.
Piekarnik wrócił do pracy na cały etat.
Wieczory stają się coraz dłuższe.
Lubię spędzać je pod ciepłym kocem,
z książką i mruczącym Kotem na kolanach.
Lubię jesień :)




  
Bliny z kawiorem z bakłażana i figami
przepis z książki Nicoli Graimes Kuchnia wegetariańska, 

3 łyżki orzeszków piniowych
3 świeże figi, pokrojone na plastry
olej
miód

kawior z bakłażana
2 bakłażany
2 ząbki czosnku
sok z 1 cytryny
2 łyżki tahini
1 łyżeczka mielonego kuminu
4 łyżki jogurtu naturalnego
pieprz
sól

bliny
100g mąki pszennej
40g mąki gryczanej
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka suszonych drożdży
1/2 szklanki mleka
5 łyżek kwaśniej śmietany
1 jajko

do podania
rukiew wodna ( u mnie niestety niedostępna)

kawior z bakłażana
(baba ganoush)

Bakłażany nakłuć w kilku miejscach, położyć na blasze
i włożyć do piekarnika rozgrzanego do 220°C.
Piec 45-50 minut, aż środek będzie miękki.
Wyjąć miąższ z upieczonych bakłażanów.
drobno posiekać i przełożyć do miski.
Dodać tahini, posiekany czosnek, kumin,
szczyptę pieprzu i soli, sok z cytryny oraz jogurt.
Wymieszać na gładką masę.

Orzeszki piniowe uprażyć na suchej patelni na złoty kolor.

Figi włożyć na rozgrzaną, lekko natłuszczoną patelnię i smażyć po 1 minucie z obu stron.
Zmniejszyć ogień, figi posmarować niewielka ilością miodu
i smażyć dodatkowe 2 minuty, aż zrumienią się i staną lekko chrupkie.

bliny

Mąkę przesiać do miski, dodać drożdże i sól.
Mleko wymieszać ze śmietaną i lekko podgrzać.
Do mleka dodać żółtko (białko zachować) i wymieszać z mąką.
Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na 30-45 minut
lub do momentu, aż na powierzchni pojawią się pęcherzyki.

Białko ubić i dodać je do wyrośniętego ciasta, delikatnie mieszając.

Bliny smażyć na natłuszczonej patelni, aż nabiorą złotego koloru.
Duże (1/2 szklanki ciasta) po 2 minuty z każdej strony.
Mniejsze po 1 minucie z obu stron.

Na każdy blin nałożyć po łyżce kawioru i kilka plastrów fig.
Posypać orzeszkami piniowymi.
Podawać z rukwią wodną,  jeżeli jest dostępna.