Czas to oszust. Udaje, że płynie określonym prostym strumieniem, kiedy w rzeczywistości kluczy meandrami, przetacza się przez kaskady i odpoczywa w głębokich rowach, zastyga w dziurach i rzuca się ze skał pod postacią niezwyczajnych wodospadów.
I niekiedy można odnieść wrażenie, że nie podlega prawom fizyki i płynie do tyłu, w poszukiwaniu źródeł.
S. H. Björnsdóttir
Biel znika, rozpływa się i kapie.
Obnaża to, co chętnie pozostawiłabym w ukryciu.
Ponury świat za oknem macha do mnie koronami drzew.
Znów trzeba zmywać z podłogi ślady kocich łap.
Zaszywam się w ciepłej kuchni, pachnącej kolendrą.
Kolejny raz piekę tę niepozorną bulwę.
Niezbyt urodziwą ale przepyszną.
Wielu jej nie docenia.
Ja, nieustannie szukam nowych na nią pomysłów.
Seler pieczony w całości z kolendrą i oliwą
Na podstawie przepisu z książki Prosto, Yotam Ottolenghi
1 duży seler około 1 kg
50 ml oliwy
1,5 łyżeczki nasion kolendry
cytryna
sól w płatkach, u mnie wędzona Maldon
Seler dobrze wyszorować i oczyścić z małych korzonków, nie obierać.
Bulwę ponakłuwać ostrym nożem w 20 miejscach.
Natrzeć oliwą, lekko zmiażdżonymi ziarnami kolendry i 2 łyżeczkami soli.
Zawinąć ciasno w papier do pieczenia,
związać, tak żeby oliwa nie wypłynęła,
położyć na blasze i piec w 170°C przez około 2,5-3 godziny.
Po upieczeniu pokroić, skropić dodatkową porcją oliwy i posypać solą.
Podawać z cząstkami cytryny.
Sezonowe gotowanie na dwie kuchnie.
Częstujcie się!