Coraz dłuższe dni.
Coraz głośniejszy świergot ptaków o poranku.
Zima powoli odchodzi.
To ostatni dzwonek na cytryny i pomarańcze bez ortofe...coś tam.
Nigdy nie miałam głowy do tych chemicznych nazw.
Wyciskam sok z cytryn, skórkę wkładam do zmywarki.
Miałam zrobić tartę cytrynową z bezą.
Może innym razem.
Może innym razem.
Dziś coś prostszego.
Kiedy wszystko jest gotowe, nadciągają ciemne chmury.
Czekając na światło, wsadzam trzy pestki do doniczki.
Czy wzejdą, zakwitną, zaowocują?
Miło by było mieć własne drzewko cytrusowe,
z którego mogłabym zrywać soczyste owoce,
których nikt nie pryska substancjami o dziwnie brzmiących nazwach.
Chmury przechodzą, a ja zaczynam robić zdjęcia.
Zastanawiam się, czy u Amber opadła już mgła
i czy uda Jej się uwiecznić nasze cytrusowe gotowanie.
Cytrynowy posset Chmury przechodzą, a ja zaczynam robić zdjęcia.
Zastanawiam się, czy u Amber opadła już mgła
i czy uda Jej się uwiecznić nasze cytrusowe gotowanie.
na podstawie przepisu Gordona Ramsaya
300 ml śmietany kremówki
75 g cukru pudru
sok z 2 cytryn
Zdjąć z ognia i mieszając dodać sok z cytryny.
Całość powinna szybko gęstnieć.
Studzić przez 5 minut, przelać do niewielkich szklanek.
Chłodzić 3 godziny lub całą noc.
Podawać z herbatnikami, owocami jagodowymi lub pistacjami.
Magda,
OdpowiedzUsuńcudowny!
Jutro zabieram się za ten boski deser.
A może jeszcze dziś?
Bardzo piękne cytrusowe spotkanie.
Dziękuję!
P.S.Czekanie na światło bardzo mnie eksploatuje psychicznie...
Aniu,
Usuńile ja bym dała, żeby móc zrobić Twoją konfiturę...
Dziękuję za to spotkanie!
P.S. Już niedługo światła będzie pod dostatkiem:)
Do wiosny już naprawdę niedaleko!
byłoby wspaniale móc cieszyć się każdego dnia pachnącymi owocami u siebie,w doniczce:)dzięki za inspiracje i ten prosty,acz niebanalny deser.
OdpowiedzUsuńMadziu ja poproszę o taką szklaneczkę :))
OdpowiedzUsuńMamy w pracy kwiatek (czy jak to nazwać?) cytryny - całkiem spory już jest! Ma kilkaaa lat i jeszcze cytrynki nie było :(
Piękny deser. Piękny wpis ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńpiękny deser! tak mało składników, a tak bardzo kuszący!:)
OdpowiedzUsuńFantastyczny, prosty deser, przepięknie podany.
OdpowiedzUsuńcudownie prosty i elegancki deser!!! i zdjęcia cudowne :)
OdpowiedzUsuńfajny i bardzo elegancko się prezentuje!
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
mmmm syte i jakże pyszne !
OdpowiedzUsuńDłuższe, dłuższe te dni rzeczywiście:)
OdpowiedzUsuńA co robisz ze skórką w zmywarce...????
Zdjęcia pycha:)
Jeszcze kosztuję sycylijskie cytrusy - ja to mam dobrze....;)
Magda! Nie wiem co bardziej podziwiać deser czy zdjęcia? Fenomalne!!! Dawno nic mnie tak nie zachwyciło! I chyba zmienię moje plany co do posset na cytrynowy - miałam w planach inny, ale poczeka:)
OdpowiedzUsuńUściski!
o! to jest deser dla mnie! nie onieśmiela mnie wykonaniem ;)) i te pistacje (uwielbiam ten kolor!)! :) uściski!
OdpowiedzUsuńCudowności! Pojadłabym sobie takie pyszności...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
ale wspaniałości i przefantastycznie to sfotografowałaś :)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo wykwinty deser, baaaardzo wykwintnie podany i cudownie pokazany!:)
OdpowiedzUsuńAle Ty robisz piekne zdjecia Magdalenko!:)
Pieknej niedzieli Ci zycze!:*
Uwielbiam takie przepisy. Prościej być nie może, a przy tym jest cudownie pysznie :)
OdpowiedzUsuńCytrusy poprawiają humor, w oczekiwaniu na wiosnę!
Cytrusowa pychota, dobra na dłuższe dni, zdecydowanie! Słonka dużo!
OdpowiedzUsuńAscetycznie piękne.
OdpowiedzUsuńMoniko,
OdpowiedzUsuńwiara czyni cuda, więc wierzę, podlewam i czekam na pierwsze zielone listki.
Cała przyjemność po mojej stronie:)
Alucho,
nie pomagasz wiesz:P
A rozmawiacie z nią, z cytrynką znaczy się?
Swoją drogą muszę poczytać, jak ją pielęgnować.
A deserkiem proszę się częstować do woli!:)
Nashelly
dziękuję:)
Goh,
od dawna mnie kusił i w końcu udało mu się!:)
Droczilko,
dziękuję bardzo:)
Wiewióro,
cudownie to się czyta takie pochwały:)
Olu,
mało pracy, a sprawdzi się nawet na eleganckim przyjęciu:)
Kulinarny Zenit,
syte i dlatego zrobiłam bardzo małe porcje,
a później zjadłam dwie na raz;)
Ewelajno,
skórką nabłyszczam szkło w zmywarce.
Wkładam do kosza na sztućce, a reszta dzieje się sama:)
Dziękuję i pozdrowienia przesyłam!
Anno-Mario,
To bardzo, bardzo miłe słowa:)
Ściskam mocno!
Olgo,
doskonale Cię rozumiem, a deser polecam:)
Koniecznie z pistacjami!
Anko Wrocławianko,
podjadaj do woli:)
Pozdrawiam ciepło!
Marto,
dziękuję, bardzo mi miło:)
Kachno,
się zaczerwieniłam normalnie:)
Staram się jak mogę, choć nie zawsze wychodzi tak, jakbym chciała;)
Uścisków moc przesyłam!
Burczymiwbrzuchu,
a wiosna już całkiem niedaleko!:)
Kamilo,
zdecydowanie tak!
I ja Tobie słonka życzę:)
Tofko,
:)
Jejku, z tymi pistacjami wygląda obłędnie:-)
OdpowiedzUsuńi smakuje też całkiem nieźle;)
UsuńDziękuję!:)
Niewyobrażalnie piękny i uroczy z powodu prostoty!!!
OdpowiedzUsuńJaki pyszny deser, wygląda jest jak zapowiedź wiosny, spod śnieżno-śmietanowego spodu wyłaniają się optymistyczne zielenie i żółcie :)
OdpowiedzUsuńWczoraj nabyłam książkę Ramseya, w której zainteresował mnie ten właśnie deser, u Ciebie wypada jeszcze ładniej. Bardzo mi się podoba pistacjowa posypka. Szkoda, że zima wróciła... jak co roku miałam nadzieję na zaskakująco szybką zamianę zimy z wiosną :) a tu masz Ci los, śnieg prószy i prószy.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ortofe... coś tam są z nami o każdej porze roku, ale prawdą jest, że nic tak nie smakuje zimą jak słodziutkie pomarańcze ;)) Deser cuudny i zdjęcia też.
OdpowiedzUsuńMagdo,
OdpowiedzUsuńi do tego smaczny:)
Ivko,
to taki deserowy przebiśnieg;)
Ago,
dziękuję:D
U nas też sypie i nie zapowiada się, żeby miało przestać;)
Oby do wiosny!
Katarzynko,
ale zimą, w jednym ze sklepów w mojej mieścinie, można nabyć takie bez ortofe...
Pachną inaczej, smakują inaczej i nie oblepiają palców przy obieraniu:)
Dziękuję!