środa, 21 grudnia 2011

Bażant duszony

Dziś rano stałam przy oknie z kubkiem kawy, patrząc na kota, 
który był zdziwiony zaistniałą w ogródku sytuacją i zachowywał się dość komicznie :)
Płatki śniegu spadały mu na nos, a on je próbował łapać wszystkie na raz,
robiąc przy tym naprawdę dziwne figury.
Tak, od rana pada u nas śnieg :) W końcu!
Jedna z pogodynek twierdziła jakiś czas temu, że na zachodzie śniegu nie będzie. Nie ma szans!
Może i nie będzie, ale teraz jest!
Jedynie w Trójce czują ducha świąt i zapewniają, że będą białe. Kochana Trójka :) 

Płatek-leciutkie nic.
Płatek-bielutki puch.
Opada coraz niżej,
już jest na mojej ręce.
Znikł

Zabieram się za pieczenie pasztecików z kapustą i grzybami oraz pierniczków (rychło w czas!),
a dla Was mam kolejną propozycję dania, którego nigdy wcześniej nie gotowałam i nie jadłam.
Bażant. Mimo, że przygotowywałam go po raz pierwszy, nie oparłam się na jednym konkretnym przepisie.
Moje danie to wypadkowa kilku różnych wytycznych, z przewagą tych z przepisu Macieja Kuronia.
Do bażanta podałam polentę z masłem i parmezanem. Ten pomysł zaczerpnęłam od Jamiego Olivera.
Muszę przyznać, że jest to połączenie genialne. Następnym razem zrobię co najmniej dwa razy więcej sosu, bo ten sos z polentą mogłabym jeść w nieskończoność. Zachęcam do spróbowania :)



Bażant duszony 

bażant
1 marchewka
1 cebula
2 plastry boczku
pieprz
sól

marynata
3 gałązki świeżego rozmarynu
5-6 rozgniecionych ziaren jałowca
2 listki laurowe
1 łyżeczka suszonego majeranku
1/2 szklanki czerwonego wytrawnego wina

Składniki marynaty połączyć i zalać nią bażanta. Wstawić do lodówki na co najmniej 8 godzin.
Po tym czasie bażanta wyjąc z marynaty, osuszyć, posypać pieprzem i solą na zewnątrz i wewnątrz.
Owinąć piersi boczkiem i związać sznurkiem. W żaroodpornym naczyniu obsmażyć bażanta, dodać pokrojone w małe kawałki marchew i cebulę oraz marynatę. Tuszka powinna być przykryta do połowy.
Tak przygotowanego bażanta można dusić pod przykryciem na małym ogniu lub w piekarniku
w temperaturze 175°C przez około 60-70 minut. Ja wybrałam piekarnik.
Przed podaniem zdjąć boczek, a sos przetrzeć przez sito.


5 komentarzy:

  1. Ależ u Ciebie na bogato - ukrokliwy ten bażancik.

    I tam wierzyć pogodynką. Ja też na zachodzi i biało jak nic! I to nie od dziś ;) Dziś to od rana dosypuje.
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  2. bażant, przepiórki - no no pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Same rarytasy, bardzo wykwintnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tofko, wcale im nie wierzę i mam nadzieję na białe święta:)

    Cony, pyszności, pyszności a Wy tak daleko :(

    Kamilo, nie tak do końca wykwintnie, bo to proste włoskie jedzenie, ale dla mnie rarytas bo po raz pierwszy:)

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleś smaka narobiła. Bażant wygląda bosko.

    OdpowiedzUsuń