piątek, 21 czerwca 2013

Upalne popołudnie miętą pachnące i jakim jestem konsumentem





Chcę aby każde jabłko, które wkładam do koszyka było takiej samej wielkości.
Jajka powinny mieć pomarańczowe żółtko i nie ważne,
że kura która je zniosła, nigdy nie widziała światła dziennego.
Pomidory powinny być dostępne przez okrągły rok.
Kupując mięso kieruję się ceną i nie interesuje mnie skąd pochodzi.
W zasadzie to nie kojarzę schabowego z żywą istotą, więc mam gdzieś,
w jaki sposób było hodowane i czym karmione zwierzę,
z którego mój smakowity kotlet powstaje.
Wędlina musi być przede wszystkim różowa i soczysta,
jej skład nie jest najważniejszym kryterium wyboru.
Uwielbiam cudowne proszki, które po zalaniu gorącą wodą,
zmieniają się w zupę lub danie główne.
Szybko, łatwo i przyjemnie.
Czy takim właśnie jestem konsumentem?
Czy ktoś, zanim zadecydował, zapytał mnie o moje preferencje?
A ja nie chcę jeść warzyw i owoców
wyprodukowanych zgodnie z gustami konsumenta.
Stanowczo wolę te, wyhodowane z miłością.
Najbardziej na świecie cieszą mnie momenty, 
kiedy na moim talerzu pojawiają się produkty z mojego ogródka,
działki mamy, czy okolicznych gospodarstw ekologicznych,
bo nie o kolor i wygląd mi chodzi lecz o zdrowie.
Skubię ażurowe listki rukoli.
Skoro te dziwne chrząszcze  je jedzą, to ja też mogę.
Zrywam kilka listków sałaty, dodaję szczypiorek z doniczki.
Jeszcze tylko rzodkiewka od Joli i Piotra i sałatka gotowa.
Ser, który jem na kanapce i w sałatce, to dzieło Edyty i Czarka.
Kurczak zanim trafił na mój talerz,
chodził po trawie i grzebał do woli.
Wiem, bo widziałam.
Marzy mi się takie miejsce w moim mieście, 
gdzie mogłabym kupić produkty bez pośredników, bez chemii, 
sezonowe, świeże, wyhodowane zgodnie z rytmem natury.   
Zanim jednak ono powstanie, będę dalej jeździć na polowania po okolicy.




Szaszłyki z kurczaka marynowane w jogurcie z kardamonem
na podstawie przepisu z książki May S. Bsisu The Arab Table 

1 kg piersi kurczaka bez skóry
1/2 szklanki soku z cytryny
2 łyżki jogurtu naturalnego
1/3 szklanki oliwy
6 ząbków czosnku
0,5 łyżeczki mielonego kardamonu
0,5 łyżeczki chili
1 łyżeczka soli

Czosnek posiekać i utrzeć z odrobiną soli, dodać sok z cytryny, oliwę i przyprawy.
Kurczaka pokroić w kawałki około 2,5 cm, włożyć do marynaty
i odstawić w chłodne miejsce na co najmniej 2 godziny lub całą noc.
Kurczaka nadziać na patyczki i grillować po kilka minut z każdej strony.




Sałatka z kaszy jaglanej z miętą i szparagami

2 szklanki ugotowane kaszy jaglanej
2 garści posiekanej mięty
pęczek białych szparagów
świeży, dojrzewający ser kozi

dressing
25 ml soku z cytryny
75 ml oliwy
0,5 łyżeczki miodu
pieprz
sól

Kaszę wymieszać z posiekaną miętą i pokruszonym serem.
Składniki dressingu dokładnie połączyć i 2/3 dodać do kaszy.
Pozostałą 1/3 dresingu polać obrane szparagi i grillować je, aż zmiękną.
Jeżeli szparagi są bardzo grube, można przeciąć je wzdłuż na pół.
Połączyć kaszę ze szparagami.
W razie konieczności doprawić pieprzem, solą lub sokiem z cytryny.




Udanego weekendu!
Cieszcie się latem, póki jest;)


27 komentarzy:

  1. Ale ten kotlet nie będzie smakowity...
    Czuję i myślę tak, jak TY. Wszystko... A przed chwilą był u mnie pan na godzinnym zabiegu... Rozmawialiśmy o kurach, jajkach, mięsie i... bieganiu. Ech... co ci producenci chcą nam wmówić... Nie dajemy się! Własna grządka (i inna lokalna) rządzi....!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od podejścia spożywającego;)
      Wierzę, że wiele osób, chciałoby kupować zdrową żywność,
      ale często nie mają takiej możliwości.
      Nie wszyscy mają ogródek i nie każdego stać na robienie zakupów
      w bądź co bądź niezbyt tanich sklepach z ekologiczną żywnością.
      W zwykłym sklepie tak naprawdę nie ma wyboru.
      Ja się nie dam na pewno!:)

      Usuń
  2. Wyraziłaś pięknie dokładnie to co myślę o dostępności dobrej żywności. A jeszcze jak się poogląda i posłucha o faszerowaniu zwierząt antybiotykami w celach profilaktycznych to odechciewa się jeść czegokolwiek i traci się zaufanie do wszystkich :(

    Szaszłyki zapowiadają się świetnie. Sałatka nie dla mnie, chyba, że z inną kaszą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądam wiadomości, ale dotarła do mnie informacja na ten temat.
      Cóż, w takich momentach, można tylko odetchnąć z ulgą,
      jeżeli od dawna nie jada się mięsa ze sklepu.
      I tylko żal, że ludzie robią takie rzeczy dla pieniędzy:(

      Szaszłyki polecam bardzo, a do sałatki namawiam,
      bo ta kasza naprawdę smakuje w niej wyśmienicie;)

      Usuń
    2. Niestety nie mam źródła mięsa znanego pochodzenia :( a jesteśmy rodziną mięsożerców i jesteśmy skazani na to co w sklepach niestety.
      Co do kaszy to zupełnie nie odpowiada mi jej konsystencja, ale myślę, że sałatka z bulgurem byłaby świetna

      Usuń
    3. No właśnie, a w sklepie tylko mięso z hodowli przemysłowych:(
      To jest właśnie przykre, że ktoś za nas decyduje co "chcemy" jeść,
      nie pozostawiając nam żadnego wyboru.
      Bulgur do sałatki będzie na pewno pasował:)

      Usuń
  3. Zaczęłam czytać i nieco sie zdziwiłam, ale po chwili wiedziałam, że do czegoś zmierzasz :) Ja zaopatruje się na targu z organicznymi produktami, zazwyczaj dwa razy w tygodniu i tak lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie taki targ mi się marzy!
      Póki co mogę korzystać ze sklepów ekologicznych,
      które do najtańszych nie należą, bo produkty,
      tam sprzedawane, przyjeżdżają z Twoich stron;)
      Na szczęście jest jeszcze kilka gospodarstw ekologicznych w okolicy:)

      Usuń
  4. Oj zaczarowałaś mnie tą sałatką... tyle pyszności na raz - szparagi ser mięta.
    pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię czarować;)
      Cieszę się, że sałatka Ci się spodobała:)

      Usuń
  5. Też nie jestem takim konsumentem, kilka rzeczy wyeliminowałam całkiem i dziwię się jak można to kupić i jeść.
    Myślę, że w końcu będzie sporo takich miejsc o BEZ - pośredników i chemii :)

    Częstuję się sałatką :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko wyeliminować produkty, nie mając nic w zamian,
      ale wtedy, kiedy mamy wybór, zawsze warto wybierać to co zdrowsze.
      Mam nadzieję, że coraz więcej osób zacznie doceniać BEZ
      i wtedy producenci jedzenia o wątpliwej jakości znikną:)

      Częstuj się Alutko, wyborna jest podczas takich upałów.

      Miałaś się bawić, a w odwiedziny się wybrałaś?!;)

      Usuń
    2. Tak naprawdę to jutro się bawię ;)
      A teraz może nadrobię zaległości ;)

      Usuń
  6. pięknie napisałaś :) ja tez chciałabym tak jak Ty. A ucztę przygotowałaś nieziemska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już są nas dwie;)
      A im więcej, tym lepiej!
      Pysznie było i zaprzeczać nie zamierzam:))

      Usuń
  7. Ja jestem świadomym konsumentem- wiem co chce jeść i interesuje mnie jak zostało wyhodowane.
    Nie dam się skusić na gotowce z toreb i torebek,plastikowe szynki,chemiczny chleb.
    A w niedzielę jadę 90 km do szczęśliwych kur!
    Życzę Ci prawdziwego targu w mieście.
    Jeżeli będzie sporo świadomych konsumentów,taki targ szybko powstanie.
    A sałatą się częstuję,wdychając świeże powietrze po burzy.
    Pięknego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od popytu, a z tym w moich okolicach
      chyba nie jest jeszcze najlepiej.
      Na siłę nikogo uświadomić nie można;)
      Dziękuję za życzenia i mam nadzieję,
      że szybko się spełnią:)

      Usuń
  8. I dlatego cieszę się , ze mieszkam w UK, bo mam dostęp do lokalnych produktów:-). Bo kurczaki które kupuję widzę jak biegają i grzebią do woli:-), Bo owoce tylko sezonowe i tylko lokalne, które smak przecudny mają. Bo warzywa i zioła z własnej działki lub od pani, która pole ma. Bo mleko od gospodarza, z którego sama sery i jogurty robię.
    Teraz gdy przebywam w PL, szlak mnie trafia bo pochodzę z małej mieściny gdzie nic nie jest lokalne i nawet marchewka nie smakuje jak marchewka. Dobrze, że choć mama ma działkę:-)
    Twoją sałatkę szparagową pożeram wzrokiem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olimpio, ja mieszkam w całkiem sporej mieścinie
      i wierzyć mi się nie chce,
      że wszyscy tutaj lubią supermarketowe jedzenie.
      Owszem są sklepy z tak zwaną zdrową żywnością,
      ale warzywa, które tam można nabyć, przyjeżdżają z Niemiec!
      A ceny są tak wysokie, że nie wszystkich stać na to zdrowie;)

      Usuń
  9. Warzywa najbardziej mi smakuję z maminego ogródka, jajka tylko do szczęśliwych kurek od zaprzyjaźnionej gospodyni, no może czasem psy je tam pogonią :)
    Masło, biały ser, maślanka od brata mojego Taty, prawdziwe smakołyki. Ale wiesz będą nastolatką miałam okres buntu i tylko sklepowe rzeczy mi wtedy smakowały :)
    Teraz doceniam smak tego wszystkiego i rokoszując się smakiem Twoich smakołyków przysiadam się do stołu :)
    Pozdrawiam weekendowo z Beskidu Sądeckiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, ja też jadłam rzeczy kupowane w sklepie,
      ale kiedyś to było zupełnie inne jedzenie.
      Kupując żółty ser miało się pewność, że zrobiony jest z mleka,
      a teraz nie wiadomo czego można się w składzie sera spodziewać;)
      Nie mówiąc już o wędlinach!
      Kiedyś wyroby czekoladopodobne miały chyba krótszy skład
      niż teraz niejedna mleczna czekolada.

      Zawsze miło mi Cię gościć przy moim stole!
      Beskid Sadecki...mam nadzieję, że miło wypoczywasz:)

      Usuń
  10. Nic dodać, nic ująć. Ja też mam coraz więcej takich miejsc, misternie budujemy z Połówką mapę lokalizacji, w których zdobyć można produkty od serca. Uczymy dzieci, synek czyta etykiety, córka sama uciera pesto w kamiennym moździerzu. U nas jest dobrze, z każdym rokiem coraz lepiej i coraz bardziej świadomie.
    Pyszne są twoje dzisiejsze talerze, a rzodkiewka jak malowana!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać Twoje słowa:)
      Wierzę, że młode pokolenie zaszczepione dobrym jedzeniem,
      nie będzie miało nigdy ochoty na to śmieciowe.
      Nie mogę patrzeć na dzieciaki jedzące śniadanie w fast foodach,
      które mijam idąc do pracy...to przykry widok.
      Rzodkiewka trochę podjedzona, tak jak moja rukola,
      ale smaku jej to nie ujęło absolutnie;)
      Uściski przesyłam!

      Usuń
  11. A ja bym chciała wiele rzeczy robić sama. Ale niestety nie zawsze się da. I co śmieszne ja pamiętam czasy zakupów be pośredników, Kiedy na zieleniak szły pielgrzymki, bo rolnik przyjechał i wprost z chłopskiego wozu sprzedawał swoje świeże warzywa i owoce. Ba pamiętam jak mam kupowała bundz od górali, którzy zawsze w sezonie przyjeżdżali w Góry Sowie. To był koniec lat 80, a może początek 90. Teraz takie rzeczy tylko w erze... W co gorsza i ceny tego, co naturalne takie, że większości na to nie stać. Ot smutna szara rzeczywistość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tofko, ja też bym chciała, bo tylko wtedy wiem co jem,
      ale do tego potrzebny jest czas.
      Zwykle staram się robić wszystko od podstaw,
      ale mimo to chciałabym mieć możliwość kupienia
      kiełbasy ze szczęśliwej świni,
      czy sera z mleka krowy żyjącej zgodnie z naturą.
      Ile jeszcze czasu minie, zanim ludzie zrozumieją,
      że nie tędy droga i że kasa to nie wszystko.
      Naturalne jedzenie nie powinno być luksusem.

      Usuń
  12. Lubię Cię czytać;) Zestaw dla podniebienia więcej niż pierwsza klasa!;)

    OdpowiedzUsuń