Pierwszy letni weekend.
Upalnie i duszno.
Żaluzje spuszczone do połowy,
żeby żar nie wlał się do domu.
Pęczki ziół zawieszone pod sufitem spiżarni.
Płatki róży suszące się na kuchennym blacie.
Młode ziemniaki skąpane w winie.
Chłodnik pachnący koperkiem.
Kremowa kapusta duszona w śmietance.
Pierwsza garść białych porzeczek prosto z krzaka
Truskawki wyjadane prosto z durszlaka.
Brzuch pełen czereśni i bobu.
Sezonowe spotkanie na dwie kuchnie.
Bób z żółtkami i cząbrem
Na podstawie przepisu z książki: Provence. The Beautiful Cookbook.
700g bobu
1 młoda cebulka
świeży cząber
oliwa
masło
2 żółtka
pieprz
sól
Bób wrzucić na minutę na wrzątek, odcedzić, ostudzić i obrać.
Jeżeli bób jest młody i łatwo się obiera, można pominąć ten krok.
Cebulę pokroić w drobną kostkę.
Na patelni rozgrzać łyżeczkę masła i oliwy, wrzucić cebulę,
dodać szczyptę soli i smażyć kilka minut, aż cebula się zeszkli.
Dodać bób, 2-3 gałązki cząbru i 2 łyżki wody.
Dusić mieszając, aż bób będzie ugotowany tak jak lubicie.
Żółtka wymieszać z łyżką wody i szczyptą pieprzu.
Naczynie z bobem zdjąć z ognia, wlać żółtka i dokładnie wymieszać.
Żółtka powinny utworzyć kremowy sos.
Jeżeli sosu jest zbyt mało, a bób jest zbyt suchy,
można dolać odrobinę gorącej wody.
Doprawić pieprzem i solą, jeżeli to konieczne i natychmiast podawać.
Przeczytałam gdzieś, że człowiek w czerwcu składa się z czereśni i bobu.
W moim przypadku to stwierdzenie jest trafione w dziesiątkę.
Podjadając czereśnie, zachęcam was
do zajrzenia za Kuchenne Drzwi Amber,
gdzie dziś również króluje bób.