Lubię dojrzałą wiosnę
za to, że rozrzuca na łąkach błękity i czerwienie,
maluje skrzydła motylom i dogląda bocianich dzieci.
Za to, że pachnie słodyczą truskawek w śmietanie i ciepłym deszczem.
Za jej taniec z wiatrem wśród skoszonych traw.
Za coraz więcej smaków, zieleni i rozkwitów.
Za kosze pełne sałaty i buraczanych liści.
Za młode kalarepki, czosnek i dymkę.
Za owcze sery.
I za spotkanie przy stole
z Marzeną, Małgosią, Alą i Kamilą.
Kasza gryczana z botwinką i bryndzą
2,5 szklanki ugotowanej na sypko palonej kaszy gryczanej
1 pęczek botwinki
1 mała główka młodego czosnku
5 młodych cebulek dymek, bez szczypioru
2 łyżki oliwy
około 5 łyżek wody lub bulionu warzywnego
1/2 łyżeczki miodu
sok z połowy dużej cytryny
1 łyżka masła
pieprz
sól
około 2/3 szklanki pokruszonej bryndzy
Botwinkę umyć, kilka najmniejszych listków odłożyć do dekoracji,
resztę liści pokroić w paski, łodyżki posiekać, a buraczki pokroić w plasterki.
Cebulę i czosnek pokroić w cienkie plasterki.
Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę, dodać cebulę oraz czosnek.
Smażyć na małym ogniu, aż warzywa się zeszklą.
Dodać buraczki i łodyżki, zamieszać, dolać wodę lub bulion, zagotować,
zmniejszyć gaz, przykryć i dusić kilka minut na małym ogniu, aż buraczki zmiękną.
Jeżeli lubicie bardziej mokrą kaszę, możecie dolać więcej płynu.
Następnie dodać miód, sok z cytryny i doprawić pieprzem oraz solą.
Wsypać kaszę, wymieszać z botwinką, dodać masło i ponownie wymieszać.
Zdjąć patelnię z ognia, dodać pokruszoną bryndzę, delikatnie wymieszać
i doprawić pieprzem oraz solą, jeżeli to konieczne.
Podawać natychmiast po przygotowaniu.
Przed podaniem udekorować okruchami bryndzy i listkami botwinki.
Łał! Ale smakołyki u Ciebie!
OdpowiedzUsuńWszystko to co najlepsze na jednym talerzu!
Pychota!
Dziękuję.
UsuńStarałam się, wiedząc, że będę miała takich gości. :)
Cudne danie, Madzia! Ta ilość czosnku i cebulki bardzo mnie nęci :)
OdpowiedzUsuńA późną wiosnę też bardzo lubię. Teraz objadam się truskawkami i czereśniami. Truskawki oczywiście ze śmietaną. :)
Dziękuję. :)
UsuńAlutko, wcale nie tak dużo, główka młodego czosnku to jak dwa duże ząbki i cebulki też mini. ;)
Na czereśnie wciąż czekam, bo u nas tylko hiszpańskie, ale truskawki obowiązkowo codziennie.
I ja lubię te nasze spotkania przy wirtualnym stole. Pysznie nas ugościłaś.I tak jak nie przepadam za kaszą gryczaną- w Twoim wydaniu ślinka mi cieknie:-)
OdpowiedzUsuńMarzenko, dla Ciebie zamienię na komosę. Lubisz? :)
UsuńJa gryczaną mogłabym jeść codziennie.
Pod warunkiem, że palona, bo za niepalona jakoś nie przepadam. ;)
Pozdrawiam!
Ja dojrzałą wiosnę lubię za truskawki zę śmietaną, tak jak napisałaś + za czereśnie (najlepiej prosto z drzewa;). Magda jakie ty piękne zdjęcia robisz!:) Muszę ci wyznać, że połączenie kaszy, bruków i czosnku znam, ale tylko w tej ascetycznej, trzyskladnikowej formule, było to za czasów karmienia naturalnego małego alergika Tymka - ale twoja wersja to delux!!! Muszę sobie przypomnieć te smaki;)
OdpowiedzUsuń^buraków (przeklęta autokorekta;)
UsuńNa moim czereśniowym drzewie wisi kilka jeszcze niedojrzałych owoców,
Usuńale w tym roku prosto z drzewa raczej za wiele nie pojem.
Dobrze, że nie wszystkim wymarzły czereśnie, bo to moje ulubione owoce! :)
Dziękuję, z Twoich ust to wielki komplement,
bo wiesz że ja jestem ogromną fanką Twoich zdjęć!
Czyli moje danie nie kojarzy Ci się zbyt dobrze, co?! ;)
Mam nadzieję, że kiedyś to połączenie przestanie Ci się kojarzyć z tym niełatwym okresem. :)
Dojrzała wiosna ma nam tyle do zaoferowania!
OdpowiedzUsuńPachnie wszystkim co nowe i smakowite.
Jak Twoja kasza!
O tak!
UsuńChciałoby się zjeść wszystko naraz i nasycić na zapas...
Ciekawe połączenie. Bryndzy chyba nie jadłam...
OdpowiedzUsuńNie każdy lubi bryndzę, ale spróbuj kiedyś, może Ci zasmakuje. :)
UsuńPolecam jednak ser z dobrego źródła, wytwarzany w górach i w 100% z owczego mleka.
Pozdrawiam!
Ale piękne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)))
UsuńMagdo jak Ty to robisz ? Zdjęcia są tak piękne, że patrzenie na nie jest już prawdziwą ucztą. Propozycja pyszna, zwłaszcza dla mnie, pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńMałgosiu, sprzyjające warunki i fotogeniczny model. ;)
UsuńDziękuje i pozdrawiam Was ciepło!
Ale fajna. Coś w moim stylu, a że buraczki trzeba przerwać :)
OdpowiedzUsuńCiesze się i zazdroszczę przerywania buraczków! :)
Usuń