Blady świt wstaje coraz leniwiej i oplata trawy wilgocią.
Lato zamknięte w słoikach mieni się jesiennymi barwami.
Dni coraz bardziej szeleszczą spadającymi z drzew liśćmi.
Układam kruche bukiety w kolorach żółci i brązów.
Napełniam kieszenie lśniącymi kasztanami.
Wygrzewam się w południowym słońcu podjadając słodkie gruszki.
Stawiam na słonecznym, kuchennym parapecie laurowe drzewko.
Przytulam zwinięte w kłębek, ciepłe futra kotów.
Nie mogę doczekać się chwili, kiedy na płocie zapłonie winobluszcz.
Znów daję się skusić niczyjej jabłoni i obiecuję przeprosić się z szarlotką.
A w głowie wciąż rozbrzmiewają słowa dziecięcej piosenki.
Idzie lasem pani jesień Jarzębinę w koszu niesie
Daj korali nam troszeczkę...
Jarzębina z jabłkiem do mięs
na podstawie przepisu M. Kuronia
Jarzębinę przed użyciem należy włożyć do zamrażalnika
na co najmniej 2 dni, aby pozbyć się gorzkiego smaku.
500 g przemrożonych owoców jarzębiny
500 g jabłek
1 łyżeczka tartego świeżego imbiru
1 łagodne chilli, drobno posiekane
1-2 ząbki drobno posiekanego czosnku
2/3 szklanki cukru
Z jabłek usunąć gniazda nasienne i pokroić w kostkę, włożyć do garnka,
dodać połowę jarzębiny oraz cukier i dusić na małym ogniu przez półtorej godziny.
Kiedy owoce są całkowicie rozgotowane, przetrzeć je przez sito.
Do przecieru dodać resztę jarzębiny oraz przyprawy,
zagotować, zmniejszyć ogień i dusić 10-15 minut.
Gorącą jarzębinę przełożyć do wyparzonych słoików.
Pasteryzować 15-20 minut.
Jesień zachwyca kolorami i darami, Ty swoimi zdjęciami :) Miłego przetwarzania :) Buziaki!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko kapusta kiszona i koniec tego przetwarzania!
No chyba, że znajdę w lesie borówki;)
Buziaki!
Nie jadłam nigdy jarzębiny! A Ty tak pięknie ją przetworzyłaś :)
OdpowiedzUsuńJesień - nareszcie! :D
Piosenkę doskonale pamiętam :)
Najwyższy czas to zmienić;)
UsuńJa też się cieszę z tej jesieni!:D
Dzisiaj znów idę zbierać kasztany:)))
Ja mam jarzębinę (mrozi się od tygodnia) na twoje chlebki ,ale coś mi się wydaje ,ze mogłoby być jej więcej na na 1 choć słoiczek takie go czegoś jak u ciebie , miałabym do pasztetu wege :D
OdpowiedzUsuńp.s Ja rozumiem ,że ta jarzębina taka piękna ,że te twoje zdjecia tak dają czadu urodą ? Madzia robisz takie zdjęcia ,ze urywa wiadomo co
Nie wiem, czy ta jarzębina będzie pasowała do pasztetu wege, ale chętnie się dowiem:)
UsuńPS. Ty mnie tak nie chwal, bo wpadnę w samouwielbienie, i co wtedy?;))
mi na 99% wydaje się ,że pasuje ,ale na razie mam jej (jarzębiny ) tyle co na chlebki(piekę w weekend, dam znać ), muszę dorwać(ale to też jakby co w weekend)
Usuńp.s Eeeeeeeee woda sodowa szanownej Panin nie grozi ,a ja nic nie poradzę ,że jest Panienka Miła w trójce ulubionych fotografów (a właściwie fotografek) jedzenia w polskiej blogosferze
Czekam z niecierpliwością:)
UsuńPS. Teraz to mi sodowa na pewno uderzy do głowy!;) W trójce?!
Muszę podziękować kretowi, którego kopiec wykorzystałam do tych zdjęć;)))
Gdyby nie pamięć o nadchodzącej zimie nawet lubiłabym tę piękną, słoneczną i kolorową jesień :) Jarzębinę znam tylko i wyłącznie z jarzębiaku ;) ale słyszałam, że jada się ją po przemrożeniu, więc kto wie, może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZima jeszcze daleko, a teraz trzeba cieszyć się z kolorowych liści i słońca!:)
UsuńW tamtym roku czekałam na pierwsze przymrozki i jarzębinę wyjadły mi ptaki.
W tym wolałam nie ryzykować, zamroziłam sama;)
A kieliszkiem dobrego jarzębiaku nie pogardziłabym:)
Przyznaje się że nigdy nie próbowałam jarzębiny w takiej postaci i patrząc na Twoje zdjęcia bardzoooo tego żałuje :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo miła odmiana dla borówki, czy żurawiny na przykład,
Usuńjeżeli ktoś gustuje w takich dodatkach do mięsa oczywiście:)
Pozdrowienia!
Cudnie, nastrojowo i smacznie. Taką jesień kocham bezapelacyjnie , zarówno zamkniętą w słoikach , jak i w Twoich, Madziu, wrażeniach pięknie opowiedzianych. Z przyjemnością tu wracam, zdjęcia urzekające.
OdpowiedzUsuńA ja jestem niezwykle rada z Twoich odwiedzin tutaj
Usuńi z przyjemnością czytam Twoje komentarze:)))
Pięknie i smacznie u Ciebie jak zwykle. nigdy nie robiłam nic z jarzębiny oprócz jarzębinówki i pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńA ja nigdy nie robiłam jarzębinówki i też pora to zmienić:)
ależ to musi smakować! cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSmak na pewno warty spróbowania. Dziękuję Wiewióro:)
UsuńPycha. Tez planuje coś z jarzębiny, ale nie mogę nigdzie upolować. Niestety.
OdpowiedzUsuńJa też długo szukałam takiej z dala od drogi.
UsuńPowodzenia!:)
Wygląda bardzo apetycznie, jestem ciekawa smaku, zdjęcia piękne , pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu:)
UsuńPysznie!
OdpowiedzUsuńRobię bardzo podobną z przepisu mojej Babci.
A jesień marzy mi się pełna kolorów i słońca tańczącego na mojej twarzy.
Babcine przepisy są najlepsze!
UsuńJeżeli o takiej jesieni marzysz, to życzę Ci, aby Twoje marzenia się spełniły:)
I to jak najszybciej!
Ale macie nar.. z tą jesienią;-)) A ja tez nigdy nie jadłam jarzębiny;-) Pięknie ją zamknęłaś w słoiku:-)
OdpowiedzUsuń;))))
UsuńNajwyższy czas, żeby spróbować!:)
zawsze marzyłam o takim przecierze, piękne zdjęcia. a może i ja znajdę jeszcze gdzieś jarzębinę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Znajdziesz, na pewno!
UsuńWciąż jeszcze czerwieni się na drzewach:)
Wspaniałe jesienne skarby zamknięte w słoiku :)
OdpowiedzUsuń:))
Usuń