środa, 25 kwietnia 2012

Małże nowozelandzkie


Dorastają w czystych wodach,  u wybrzeży Nowej Zelandii.
Zawierają dużo minerałów i mikroelementów oraz wielonienasycone kwasy tłuszczowe, 
które wpływają pozytywnie na kondycję naszych stawów i serca.
Takie informacje na ich temat, można znaleźć w wielu źródłach.

Ja mogę Was zapewnić tylko o tym, że te małże, o szmaragdowych muszlach 
i mięsistym wnętrzu, są  pyszne i można je przygotować na wiele sposobów.
U mnie, pojawiły się ostatnio w towarzystwie szalotek, czosnku i białego wytrawnego wina.
Oczywiście nie mogło też zabraknąć bagietki, którą wyczyściliśmy nasze talerze ;)




Małże nowozelandzkie w białym winie

15 małży nowozelandzkich*
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
5 szalotek
1 ząbek czosnku
pieprz
sól
1 szklanka białego wina
natka pietruszki

Na patelni rozgrzać masło i oliwę, dodać posiekane szalotki 
i dusić kilka minut na małym ogniu,  aż staną się miękkie i słodkie.
Dodać posiekany ząbek czosnku, pieprz i szczyptę soli. 
Wlać wino, zwiększyć ogień i odparować alkohol przez 2-3 minuty.
Zdjąć z ognia i dodać sporą garść listków natki pietruszki.
Małże ułożyć na blasze, muszlami do dołu, na każdą nałożyć sos z szalotek i wina.
Włożyć do rozgrzanego piekarnika i piec około 10 minut w temperaturze 180°C.
Przed podaniem posypać listkami natki pietruszki.

*małże mrożone, z połową muszli, w opakowaniach po 25-30 sztuk (1 kg) 
można kupić w niektórych supermarketach.


11 komentarzy:

  1. Tak pysznie, że nie mogę się oprzeć, z chęcią podkradłabym ten posiłek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy bym się odważyła- nigdy nie próbowałam małży, ale myślę ze to musi być pyszne skoro tyle osób się nimi zachwyca

    OdpowiedzUsuń
  3. to musiało być pyszne! a jak nowozelandzkie, to na pewno ekologiczne i zdrowe:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś nie mogę się przekonać. Na zdjęciach wyglądają na bardzo smaczne, ale raczej tylko popatrzę;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo...ale pychota...:o Jak zwykle, najpierw moja uwage przyciagnely zdjecia i pierwsze o czym sobie pomylalam to byla... pajda swiezego chleba do wymuskania talerza:))) Ale Twoja bagietka tez bym nie pogardzila!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, pychota...Tylko gdzie dostać takie małże! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyglądają superbosko. Małży samych w sobie nie robiłam, ewentualnie jadłam w paelli. Ech :) Przepis nie wygląda na skomplikowany, może spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kamilo, podkradaj! Ja nie patrzę!;)

    Ivko, jeżeli lubisz inne owoce morza, małże na pewno Ci posmakują.
    Oby tylko były świeże! Nieświeże owoce morza potrafią zrazić na długi czas!

    Goh, oj pyszne było! A czy zdrowe? Chcę w to wierzyć;)

    Anko Wrocławianko, mam nadzieję, że kiedyś dasz się namówić:)

    Kachno, chleb czy bagietka, nie ma różnicy.
    Oby tylko dobre i chrupiące były, bo sosik na to zasługuje;))

    Bon Appetit, w almie i makro są na pewno. Musisz szukać w dużych supermarketach lub w dobrze zaopatrzonych sklepach rybnych.

    Katie, przepis bardzo prosty i szybko się robi, więc do dzieła, bo warto:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie małże w połowie muszelki są w Biedronce i cena nie jest wygórowana.. Sama wypróbuję ten przepis.. W końcu zbliżają się walentynki.. A takie danie jest afrodyzjakiem - w szczególności jeśli karmi się nimi ukochaną osobę.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, to danie będzie idealne na taką okazję.:) Miłych walentynek!

      Usuń