Latem kupiłam buty, które miały mnie zmobilizować,
ale jak się okazało, latem było zbyt gorąco.
Jesień minęła jakoś tak niepostrzeżenie...
Zimą było oczywiście zbyt zimno i stanowczo za ciemno.
Początek wiosny to zwykle świeża energia, nowe postanowienia
i znacznie więcej chęci, więc do butów dołączyły spodnie.
Wiosenne dni były niestety zbyt deszczowe i wietrzne.
Raz było zbyt wcześnie, innym razem za późno.
Niesamowite ile powodów można znaleźć,
żeby nie zrobić konkretnej rzeczy!
Rzeczy, którą pragnie się zrobić, a nawet robić regularnie!
Nie wiem co takiego stało się tamtego dnia,
ale wystarczyło kilka słów,
ulubione, domowe spodnie,
których nie chciało mi się przebierać
i mam za sobą moje pierwsze trzy i pół kilometra.
Jeszcze nie mogę powiedzieć, że biegam
i że sprawia mi to przyjemność,
ale z pewnością to powtórzę,
tak samo jak to danie Jamiego,
które na pewno zrobię ponownie,
kiedy tylko uda mi się znów zdobyć kawałek
pięknej, sezonowanej wołowiny.
Wołowina z pak choi w sosie sojowo imbirowym
na podstawie przepisu J. Olivera
steki wołowe, u mnie rostbef
sól morska
świeżo zmielony czarny pieprz
kapusta pak choi
1 papryczka chili
kawałek świeżego imbiru, wielkości kciuka
½ ząbka czosnku
8 łyżek sosu sojowego shoyu
oliwa z oliwek
sok z 1 cytryny
Papryczki chili razem z nasionkami bardzo drobno posiekać,
imbir i czosnek zetrzeć na tarce,
wymieszać z sosem sojowym,
odrobiną oliwy i sokiem z cytryny.
Odstawić, żeby smaki się połączyły.
Steki doprawić pieprzem oraz solą
i usmażyć na grillu lub patelni grillowej,
według własnych upodobań.
Po upieczeniu odstawić na kilka minut,
będą dzięki temu bardziej soczyste.
Pak choi ugotować na parze lub w osolonym wrzątku.
Kapustę położyć na talerzu,
na niej ułożyć pokrojone w plasterki steki
i wszystko polać sosem sojowo imbirowym.