Nie będę udawać, że codzienne ulewy i spadek temperatury o kilka stopni mnie nie cieszy.
Lubię późne lato, kiedy słońce mniej agresywnie wkracza do mojego świata,
a podróż rowerem znów staje się jednym z najprzyjemniejszych momentów dnia.
Lubię patrzeć na wieczorny ogród oblany światłem o cudownej barwie,
na koty zażywające kąpieli słonecznych, od których uciekały jeszcze parę dni temu,
na żaby różnych rozmiarów, które wygrzewają się na kamieniach obok oczka
i pająki tkające z taką precyzją pajęczyny imponujących rozmiarów.
Wcale mi nie żal upalnych poranków, bluzek na ramiączkach i krótkich spodenek,
biurowych dni z szumem wiatraka w tle i odgłosami budowy za otwartym oknem,
bezsennych nocy, podczas których powietrze zdawało się spać lepiej ode mnie.
Rozglądam się za nowym ponczo, kupuję na rogu słoneczniki i zaczynam zapełniać spiżarnię.
Patisony w zalewie octowej z miodem i chili
800 g małych patisonów
4 suszone papryczki chili
4 ząbki czosnku
3/4 szklanki białego octu winnego 6%
2,5 szklanki wody
5 łyżek miodu
1 czubata łyżeczka soli
Większe patisony pokroić, mniejsze zostawić w całości.
Ułożyć je ciasno w wyparzonych słoikach.
Do każdego słoika dodać ząbek czosnku i papryczkę chilli.
Resztę składników zagotować w garnku i zalewą zalać patisony.
Pasteryzować 10 minut.
Jeszcze tylko kontrola jakości...
...bardzo szczegółowa kontrola jakości...
...i słoiki mogą wędrować do spiżarni;)
Oj tak! Mam to samo! :))
OdpowiedzUsuńOstatnio zamarzyła mi się późna jesień. Kolory, ciepłe słońce i kurtki :D
Patiosny pięknie słoneczne! :D
To Dyzio tak testuje?
Mam nadzieję, że w tym roku piękna i słoneczna jesień będzie dłuuuugo trwała:)
UsuńDyzio, a jakże:)))
Antuch kontroluje tylko stan mięska;))
Śliczne testowanie, szkoda, że smaku nie testuje ;) Ja też lubię późne lato ale napawa mnie smutkiem, że już lada dzień się skończy i nadejdą długie zimne i ciemne wieczory, które odbiorą mi radość życia i siły witalne
OdpowiedzUsuńTen octowy smak mógłby mu nie przypaść do gustu;))
UsuńJa wierzę, że to późne lato będzie trwało bardzo długo,
a jesień będzie ciepła i słoneczna, ponury listopad minie szybko
i nastanie biała, mroźna i słoneczna zima:)))
Może być?;)
Mnie ostatnio cieszy każda pora, upalne lato i słoneczny początek jesieni. Zawartość tych sprawdzonych słonecznych słoiczków będzie uciecha wyjadać gdy za oknem biało będzie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobre podejście:)
UsuńZawsze można znaleźć coś pozytywnego,
choćby taki słoneczny słoiczek w środku zimy;)
Pozdrowienia podróżniczko!:)
uwielbiam patisony :) Prześlicznie wyglądają w słoikach. Takie okruchy słońca na zimę. Twój Kot z pyszczka jest podobny do mojego burego puciastego :) inspekcja obowiązkowo za każdym razem, gdy przygotowuję do fotografii. Mam trzy koty, które pchają się przed obiektyw :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Dorota
Zimą na pewno będą cieszyć oko:))
UsuńMoje koty nie dość, że się pchają przed obiektyw,
to jeszcze podkradają elementy kompozycji;))
Podrap za uszkiem wszystkie futrzaki ode mnie:)
Pozdrowienia!
Ładnie to napisałaś.
OdpowiedzUsuńW tym roku lato piękne, miejmy nadzieję, bedzie do końca, a potem jeszcze jesień słoneczna.
Co za kot! Co za sierść! Cudny!
:))
UsuńBędzie, będzie, na pewno!
Nie przekażę mu tych komplementów,
bo mi jeszcze w samozachwyt wpadnie;))
jejku! znowu takie piękne zdjęcia! niesamowite! i kocham kotki!
OdpowiedzUsuńDziękuję!:)
UsuńJak można ich nie kochać;)
Pozdrowienia!
To Wy z Aluchą jakieś modły razem odczyniacie zapewne;-( Ja wolę ciepło i jeszcze nie chcę jesieni...
OdpowiedzUsuńA Twoje patisonowe słoiczki cudne:-) Jeszcze takich nie jadłam.
Oj tam zaraz modły;))
UsuńNiech więc jesień do Ciebie dotrze jak najpóźniej:)
Takie patisony to miła odmiana dla ogórków w occie.
Uściski!
Zapisuję do zrobienia bo skoro przeszły taką kontrolę jakości to muszą być fantastyczne :) Muszę poszukać na bazarku odpowiednich przedstawicieli tego gatunku bo moje krzaczki zjadły ślimaczki :(
OdpowiedzUsuńMa się rozumieć!;)
UsuńU mnie też ślimaki mają ucztę, ale chyba im to wybaczymy, co?;)
Mam nadzieję, że znajdziesz małe patisonki na bazarze:)
Hurra znalazłam i do tego pani pozwoliła pogmerać i wyszukać najmniejsze :)
UsuńSuper!:))
UsuńPięknie zapakowane te Twoje patisony, bardzo je lubię, są pyszne choć niedoceniane. Wielu krytykuje polskie leczo z dyniowatymi w rolach głównych, że niby to prawdziwe węgierskie z samej papryki i pomidorów czynić należy. A ja lubię właśnie to polskie leczo późnego lata, gdy w środku i patison i cukinia i dynia znajdują swe miejsce i nikt mi nie zabroni lubić go bardziej od węgierskiego oryginału. Wiwat patisony!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w całej rozciągłości:))
UsuńU mnie leczo zawsze z dodatkiem cukinii lub patisonów.
Pierwsze słoiki już stoją w spiżarni.
Muszę wypróbować z dynią, bo tak jeszcze nie jadłam.
Wiwat!:)