W pochmurny, chłodny wieczór włączam piekarnik.
Jego ciepło rozpływa się po całym domu.
Jego ciepło rozpływa się po całym domu.
Po paru minutach pojawia się ukochany aromat.
Siadam naprzeciw i zastygam na kilka minut.Chłonę ciepło i obserwuję, czekam...
Mija 25 minut.
Są rumiane, chrupiące, pachną bosko, ale...
wyglądają, jak ofiary katastrofy!
Basiu dziękuję za podsunięcie bardzo trafnego określenia;)Kolejny wieczór, kolejna próba.
Sprawdzian cierpliwości.
Zbyt późno, żeby dzielić się kolejną porażką.
Trzeciego dnia, zmieniam mąkę,
nie zaglądam co chwilę do miski,
sprawdzając, czy ciasto wyrosło,
a kiedy się pieką, wychodzę z kuchni.
Wracam na dźwięk oznajmiający koniec pieczenia.
Może ich kształt nie jest idealny,
ale tym razem nie ma na co narzekać:)
na podstawie przepisu Renaty S
składniki na połowę porcji
140 g letniej wody
240 g dokarmionego zakwasu żytniego o konsystencji gęstego ciasta na naleśniki
1 1/2 szklanki mąki pszennej typ 650, plus około 1/2 szklanki do podsypania
1 1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka drożdży instant
Wodę, zakwas i 1 1/2 szklanki mąki dobrze wymieszać.
Dodać sól, cukier i drożdże, wyrabiać dosypując dodatkową mąkę,
aż ciasto zacznie odchodzić od ścianek miski.
Wyrabiać ciasto około 10 minut, przełożyć do miski posmarowanej olejem,
przykryć i odstawić na 90 minut do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.
Arkusz papieru do pieczenia posypać mąką,
przełożyć na pergamin wyrośnięte ciasto,
podzielić je na 3-4 części, formując bagietki.*
Pergamin z uformowanymi bagietkami przenieść na blachę.
Ciasto przykryć folią posmarowaną olejem
i odstawić do wyrośnięcia na kolejną godzinę.
Piekarnik rozgrzać do 225°C.
Bagietki naciąć w trzech miejscach bardzo ostrym nożem.**
Piec 25 minut, aż uzyskają złoty kolor.
Studzić w wyłączonym piekarniku, na kratce do pieczenia.
dlatego robiłam to bezpośrednio na papierze, na którym później piekłam bagietki.
**Ta czynność też nie należy do najłatwiejszych i mimo,
że użyłam bardzo ostrego noża, nie udało mi się głęboko naciąć ciasta.
W taki pochmurny wieczór, kiedy za oknem chłodno i ponuro, dobrze mieć towarzystwo.
Szczególnie kiedy nie wszystko wychodzi za pierwszym razem;)
Amber Kuchennymi drzwiami
Aniu Bajkorada
Aniu Nie tylko na słodko
Anito Tak sobie pichcę
Ago W sezonie
Basiu Mozaika życia
Bożenko Smakowe kubki
Gatito Kulinarne przygody gatity
Gosiu Kocham gary
Gosiu Za moimi drzwiami
Jolu Smak mojego domu
Kamilo Ogrody babilonu
Karolino Sto kolorów kuchni
Kaś Bake & Taste
Majko Kalejdoskop kulinarny
Marzeno Zacisze kuchenne
Wiewióro Dzieje Kuchennej Wiewióry
Wisło Zapach chleba
Dzięki Dziewczyny!
Ale chrrrupiące :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze formy do bagietek :)
dziekuje za wspolne pieczenie i swietna zabawe ;*
O tak, chrupiące to one były baaardzo:)
UsuńA o foremkę wystarczy poprosić Mikołaja;)
I ja dziękuję!
Mniam :) Wygladaja straaasznie apetycznie. Moje tez za drugim razem mialy tak mocno spieczona skorke :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za wspolne pieczenie :)
U mnie skórka najlepsza była za pierwszym razem.
UsuńChrupała jeszcze przez cały następny dzień:)
Szkoda, że wyglądem nie można się było tak samo zachwycać;)
Dziękuję Majko za ten pyszny czas!
A jakie z nich tam ofiary, dziewczyno? Przeciez wygladaja pięknie chrrrupiaco! Piekne zdjęcia do tego! Dzieki za wspólne pieczenie i do następnego :)
OdpowiedzUsuńKatastrofą były pierwsze dwa wypieki, te już są ok;)
UsuńDzięki za przepis i wspólnie spędzony czas!
Piękne! Smakowicie wyglądają! Dziękuję za wspólnie spędzony czas! Do niedługa :)
OdpowiedzUsuńKamilko i ja dziękuję!
UsuńJuż się nie mogę doczekać:))
mnie tam ich kształt się podoba:) pysznie wyglądają - świetnie wypieczone i miąższ widać odpowiedni - pycha:) Dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa i wspólne chwile:)
Usuńkokietka jedna z naszej Madzi , toć są idealne , cudo
OdpowiedzUsuńDo idealnego kształtu to im trochę brakuje, ale i tak dziękuję:))
Usuńu nas udały się za pierwszym razem, na szczęście!!! Twoje cudne, chrupiące to widać! u mnie ciemniejsze ale to kwestia mąki za pewne :) dzięki za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńJa za to poćwiczyłam cierpliwość, której często mi brakuje;))
UsuńI ja dziękuję licząc na kolejny wspólny wypiek:)
Magdo, dziękuję Ci za zaproszenie i gratuluję popisowych bagietek :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie!
UsuńMam nadzieję, że jeszcze kiedyś się skusisz i upieczesz coś z nami:)
Madziu, piękne są! Przywieziesz mi taką jedną? :D
OdpowiedzUsuńMam powidła śliwkowe od Igi z czaso-umilacza ;>
A a propos trudności. Ja zrezygnowałabym po pierwszej nieudanej próbie!
Taka jestem!
Dlatego podziwiam Ciebie :)))
Że niby mam wstać skoro świt i przed wyjazdem się w piekarza bawić?
UsuńA już myślałam, że to będzie miły weekend;P
Ty nie podziwiaj, tylko do zagniatania się zabieraj.
Trzeba twardym być...wiesz;)
w takim towarzystwie wszystko wychodzi i smakuje lepiej:)
OdpowiedzUsuńdziękuję za wspólne pieczenie! do następnego :)
Dokładnie!
UsuńDziękuję i ja:)
piękne zdjęcia i wspaniałe bagietki
OdpowiedzUsuńdziękuję za wspólne pieczenie :)
Dziękuję i do zobaczenia kolejnym razem:)
UsuńMnie też za pierwszym razem nie wyszły, za drugim wyszły nieszczególnie, więc wychodzi że za trzecim nie będę miała na co narzekać :)) Chyba się skuszę na jeszcze jedną próbę.
OdpowiedzUsuńTwoje Madziu wyszły fantastycznie i piękne zdjęcia im zrobiłaś.
Dziękuję za wspólny czas przy piekarniku i ciepło pozdrawiam :)
Och, nie było to najłatwiejsze ciasto na świecie;)
UsuńJa na pewno jeszcze poeksperymentuję z nimi:)
Dziękuję i pozdrowienia słoneczne przesyłam!
Cudne zdjęcia, wspaniały przepis a rezultat przepyszny. Takie bagietki muszą być uzależniające, konieczne je upiekę jak już będę miała swoją kuchnię:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDaj znać jak już uda Ci się je zrobić:)
Podziwiam za samozaparcie, słaby efekt mojego wypieku, każe mi chwilę poczekać na kolejną próbę. Muszę się jakoś otrząsnąć po tej porażce :) Tobie wyszły tak chrupiące, że w myślach słyszę jak pięknie pękają pod naciskiem palców. Ściskam baaardzo ciepło.
OdpowiedzUsuńWcale nie taki słaby ten Twój efekt.
UsuńWidziałam przecież:)
Jakby moje nie wyszły za trzecim razem,
to chyba sporo czasu minęłoby,
zanim otrząsnęłabym się po porażce;))
Ściskam Cię i ja:)
Oj Kochana gdyby moje tak wyglądały to chybabym skakała do nieba z radości:) ....piękne sa ... i po ilości okruchów widzę, ze mocno chrupiące:) dzaiękuję za wspólne spotkanie w kuchni:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJolu ja skakałam, ale dopiero za trzecim razem;))
UsuńUściski przesyłam:)
Madziu, podziwiam z cierpliwość przy ostatnim wypieku:-) A bagietki cudne:-) Wiesz, że właśnie wróciłam z Winobrania, oj przednie wino serwują w tym roku, zaraz będziesz próbować:-):-) I dzięki za wspólne chwile :-)
OdpowiedzUsuńŻebym ja taką cierpliwość do innych rzeczy miała...;)
UsuńDziękuję!
A weekendu doczekać się nie mogę:))))))
Potwierdzam, do trzech razy sztuka :) dobrze, że się nie poddałaś, cudne są!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o kuchnię, to rzadko się poddaję;)
UsuńZa bardzo to lubię:)
Dziękuję!
wspaniałe :) pięknie rumiane! dziękuję za wspólne pieczenie!
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję za te miłe chwile:))
UsuńWyglądają bardzo chrupiąco-zachęcająco:)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńWyglądają idealnie. Nie jestem w stanie uwierzyć, że wcześniejsza wersja wyglądała jak ofiary katastrofy ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu!
UsuńŻałuję, że nie zrobiłam zdjęcia ofiarom katastrofy;)
To jest dowód na to, że ćwiczenie czyni mistrza! Skórka przyciaga wzrok. Gratuluję wytrwałości. Gdyby nie wyszło mi za drugim razem, nie kontynuowała bym. A jednak czasami sie opłaca. Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa chyba poddałabym się po trzecim, ale na szczęście udało się:)
UsuńDziękuję!
Ale co Ty masz do kształtu - piękny jest! I w brzuchu aż mi zabulgotało, bo wręcz poczułam ten oszałamiający zapach świeżego pieczywa... Aż bym zachrupała tą urocza skórką. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZapach i skórka wynagrodziły początkową porażkę;)
UsuńPozdrowienia przesyłam ciepłe!
Magda,
OdpowiedzUsuńnie moge czytac o tych ofiarach...bagietki na zakwasie zytnim tak wygladaja i smakuja.
Sa takie chlebowe i rustykalne.
Chyba wiekszosc z piekacych przyzwyczaila sie do wizerunku typowych francuskich bagietek.
Naprawde udaly Ci sie bardzo pieknie.
A to ze sa tak chrupiace stawia je wysoko w rankingu wypiekow.
Dziekuje Ci za wspolne piekarnicze chwile.
Pozdrawiam!
Aniu,
Usuńto nie są moje pierwsze bagietki na zakwasie
i może dlatego spodziewałam się czegoś innego.
Zaskoczyło mnie to, co wyciągnęłam za pierwszym razem z piekarnika.
Do smaku jednak zastrzeżeń nie miałam,
bo zakwasowe bagietki lubię bardziej niż drożdżowe:)
Dziękuję i nie mogę się doczekać kolejnego wyzwania:)
Pozdrowienia!
Wyszły wspaniałe! Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
Usuń