poniedziałek, 23 września 2013

W mieście Bachusa byłam, jadłam i wino piłam



Czasami nachodzi ochota zrobienia konkretnej rzeczy,
ale droga do realizacji okazuje się 'długa i wyboista'.
Dlatego wciąż tak wiele przepisów czeka na premierę w mojej kuchni.
Dlatego ciągle nie wywołałam zdjęć i nie mam butów na jesień.
Dlatego ten post ukazuje się tydzień później, niż powinien.
Niektórzy na szczęście działają inaczej niż ja,
w mig podchwytują innych chęć do działania
i piszą wiadomość, która takimi oto słowami się zaczyna:
"Nie ma co gdybać, nie ma co planować tylko czas konkrety ustalić :))"


Nie zastanawiałam się długo, właściwie decyzję podjęłam od razu.
Nie miałam szczególnych oczekiwań, ani określonych wyobrażeń.
Nie myślałam o tym, jaki będzie finał tego spontanicznego przedsięwzięcia.
Miałam za to bardzo dobre przeczucie.
Pojechałam bez obaw, a na miejscu spotkałam serdecznych, otwartych,
lubiących jeść i gotować ludzi, którzy zgotowali nam bardzo ciepłe przyjęcie.
Spotkaniu towarzyszyła wspaniała oprawa w postaci starego miasta
i pogody, która (chyba dzięki naszym zaklęciom!) nie zawiodła.


Jak na Winobranie przystało, wino lało się strumieniami.
Szkoda tylko, że lokalne winnice, przy okazji tego święta,
nie były bardziej otwarte na klienta;)
Zostaliśmy nakarmieni* i obdarowani** pysznościami.
Nasi Gospodarze zaprowadzili nas do trattorii Pizza Pi,
restauracji, z której chyba każdy z nas wyszedł zadowolony.
Mój makaron z borowikami pachniał w całym pomieszczeniu,
pełny był tych szlachetnych grzybów i smakował wyśmienicie.


Gdyby mnie tam nie było, nie uwierzyłabym,
że można czuć się tak dobrze wśród osób,
których nigdy wcześniej się nie widziało.
Kiedy żegnaliśmy miasto Bachusa, miałam poczucie,
że wszystko działo się zbyt szybko i trwało zbyt krótko.


*
Wśród pyszności, którymi dziewczyny nas ugościły, były  między innymi:
cytrynowy sernik z lemon curd
muffinki z owocami
mus czekoladowy
szarlotka laboratoryjna
pasta orzechowo-pietruszkowa
bułki w wersji z pieczarkami
sałatka po żydowsku
chleb na zakwasie pszenno-żytnim

**
haremowe konfitury różane
pieczone pomidory
ucierane maliny, tajny przepis jednej z Mam;)




Hela, Bazyl i Gizmo bardzo poważnie podeszły do tego wydarzenia;)



Alu, Marzeno i P.,
dziękujemy za NIEZWYKLE CIEPŁE I SMACZNE przyjęcie,
za troskliwość i za to, że Wam się chciało:)
Goha, Kamila, a Wam za miłe towarzystwo,
zaraźliwy śmiech a'la Pakosińska;)), gadulstwo
i pyszności, które z pewnością umilą niejeden zimowy wieczór:)




30 komentarzy:

  1. Kurcze, no się wzruszyłam czytając Twą relację :*
    Post winobraniowy, który opublikuję za jakiś czas (urlop rządzi się swoimi prawami) obfituje właśnie w chęci! :)
    Pan z Trattorii powinien podziękować Ci za reklamę :D
    No i, że Ci się chciało nasze przepisy wyszukać! :*
    A Twój paprykarz doskonały! :)))
    Buziaki dziewczyny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę tylko mi się tu nie mazać;))
      Ciekawa jestem tych chęci i postu winobraniowego:)
      Trattorii i jej właściciela nie mogło zabraknąć, tak ładnie pan pozował;)
      Szkoda tylko, że zdjęć Waszych pyszności tak mało.
      Wszystko przez koty!;))
      Cieszę się, że paprykarz smakował:)
      :*

      Usuń
    2. Miło Dziewczyny! Bardzo miło! A paprykarz, smakował, oj bardzo smakował :)

      Usuń
  2. chaiłabym kiedyś wziąć udział w winobraniu
    a miasto na Twoich zdjeciach wygląda naprawdę interesująco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie trochę za mało było 'lokalności' w tej całej imprezie.
      Dużo się działo, było wiele stoisk, straganów,
      ale przy tych lokalnych chyba najmniej się działo.
      Niestety czasu zabrakło na zwiedzanie winnic.
      Może następnym razem:)
      A miasta niezbyt wiele na zdjęciach, bo dekoracje
      i tłumy ludzi nie sprzyjały zbytnio ich robieniu;))

      Usuń
  3. Magda, łezki mi się w oku pojawiły, tak to miło opisałaś i sfotografowałaś. Spotkać Was wszystkich na swojej drodze to wielkie szczęście, miłe wspomnienia na zawsze. Ja byłam tak zajęta gadulstwem, że nawet mi zdjęcia nie wyszły za bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No następna mi się tu rozkleja!
      Bo zaraz wykasuję tego posta;))
      Zdjęciami się nie przejmuj, u mnie też połowa zamazana,
      a gadulstwem nawet w połowie Ci nie dorównywałam;D

      Usuń
  4. Babo jedna, dziękuję:-) Teraz jakby ktoś chciał, to słowa z gardła nie wydusiłabym...
    A ja nawet zdjęć nie mam z wrażenia, aparatu zapomniałam i w ogóle nie myślałam o ich robieniu;-(
    Tak się cieszę, że Was poznałam, wszystkie razem i każdą z osobna...:-) I pamiętajcie o degustacji, muszę koniecznie "poprawić", tym razem na lewo musi mnie ściągnąć cobym się wyprostowała, bo od Winobrania jakaś taka przekrzywiona jestem;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      ...i bardzo dziękuję, że Wam się chciało:-)

      Usuń
    2. Dobrze, że Alutka i ja zachowałyśmy zimną krew i trochę popstrykałyśmy,
      bo trzeba by było imprezę powtórzyć z powodu braku zdjęć;))
      Przecież już ustalone, że między świętami a Sylwestrem degustacja cassisa u mnie:)
      Wytrzymasz z tym 'przekrzywieniem' do grudnia?;))

      Usuń
  5. Ho, ho, ho! Ale impreza! Przyznam, że lekko zazdraszczam, bo kiedyś mi się marzyło pojechanie właśnie w tym czasie do Zielonej Góry. Póki co mam własne winobrania :) i nie tylko. I winko usypiające swą pracą co wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to ktoś powiedział, nie ma co marzyć tylko czas konkrety ustalić;)
      Własne winobranie ma, a na blogu cisza!
      Proszę mi tu relację szybciutko z winobrania pisać
      i przepis na winko jakieś pyszne zdradzić:)

      Usuń
  6. tylko pozazdrościć tych widoków i smaków:) najfajniejsze jest to, że wspomnienia pozostają nam na bardzo długo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba, że się ma krótką pamięć;))
      Wtedy lepiej mieć pod ręką zdjęcia, które przywrócą wspomnienia:)

      Usuń
  7. Zielona Góra! moje uniwersyteckie miasto <3 musiało być cudownie! :) uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie masz na koncie nie jedno winobranie!;)
      Ściskam i ja!

      Usuń
    2. i to niekoniecznie takie wrześniowe... ;)

      Usuń
    3. Tak właśnie myślałam:))

      Usuń
  8. Magdo, piękne spotkanie za Tobą, pewnie teraz już nie będziesz miała już najmniejszych obaw przed następnym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super spotkanie Wam wyszło ;) I to na bardzo fajnej akcji. Ja już strasznie dawno nie spotykałam się z nikim z blogowego świata, a bardzo lubię takie spotkania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to było pierwsze takie spotkanie i wypadło naprawdę super:)

      Usuń
  10. Ojeju! Jakie smakowitości wymieniłaś, Magdo. Ale przy szarlotce laboratoryjnej to aż podskoczyłam na krześle - już sama nazwa elektryzuje. ;)

    PS. Czy dla tych pięknych kotów też były jakieś specjalne przysmaki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie wszystkie przysmaki, którymi dziewczyny nas uraczyły;)

      PS. Futrzaki dostały piłeczki, z których chyba były całkiem zadowolone,
      choć nie wiem, czy paprykarz nie przypadł by im bardziej do gustu;))

      Usuń
  11. hehe, fajne są takie spotkania - to jak odkrywanie kolejnych puzzli jakiejś układanki, gdzie mamy pewne wyobrażenia o autorze bloga na podstawie tego jak ten/ta prowadzi swojego bloga, a wielką niewiadomą jest sam bloger:) fajnie było Cię "odkrywać":)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu będzie więcej czasu na to 'odkrywanie';)

      Usuń
  12. Ależ Wam zazdroszczę, nawet nie wstydzę się tego uczucia, piękna relacja, dzięki że się podzieliłaś z nami.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego wstydzić:)
      Cała przyjemność po mojej stronie!
      Pozdrowienia przesyłam słoneczne!:)

      Usuń
  13. Czemu mnie tam nie było....? Po czasie i tak fajnie, to aż zazdrość mię dopadła, bo ja w Mieśce Bachusowym jeszcze nigdy, a w takie oprawie to dopiero...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja przez lata mieszkałam całkiem obok i też mi się nie zdarzyło tam być.
      Trzeba było bloga, żeby odwiedzić to winne miasto!;)
      A zazdrościć jest czego, bo dziewczyny wyjątkowo nas przyjęły:)

      Usuń