Nie tęsknię za słońcem, które zbyt mocno grzeje,
bo w zamian mam promienie, które otulają delikatnym ciepłem.
Nie brakuje mi soczystej zieleni, bo mam wokół moje barwy ulubione,
żółcie, pomarańcze i czerwienie, w których tak bardzo mi nie do twarzy.
Już za chwilę jesień rozwinie swój złocisty dywan,
a ja będę butami w nim szeleścić, zbierając kasztany.
Założę ulubiony sweter z golfem, owinę się szalem
i pójdę na spacer, i znów wejdę na wolniejsze tory.
Zrobię zdjęcie słońcu, które rozpływa się na liściach
i ścieżkom, których tak dawno nie deptałam.
Zaplanuję spotkania, tak długo odkładane...
To wszystko już niedługo, a dziś, jeszcze z lekkim pośpiechem,
między jednym a drugim obowiązkiem,
zapraszam wraz z Amber na jeden z ulubionych smaków jesieni.
na podstawie przepisu ze strony Steamy Kitchen
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku
1/4 szklanki posiekanej natki pietruszki
pieprz
sól
sok z cytryny, opcjonalnie
parmezan
Piekarnik rozgrzać do 190°C, włożyć dynię w całości i piec 1 godzinę.
Po wyjęciu z piekarnika, dynia powinna dać się łatwo przekroić.
Przeciąć dynię na pół i usunąć pestki.
Używając widelca wyjąć miąższ, który będzie przypominał makaron.
Na dużej patelni rozgrzać masło i dodać zmiażdżony czosnek.
Kiedy czosnek zacznie pachnieć, dodać dynię,
doprawić pieprzem, solą i odrobiną soku z cytryny,
dobrze wymieszać z posiekaną pietruszką.
Nie podgrzewać zbyt długo.
Dynia powinna pozostać lekko chrupiąca.
Podawać posypaną parmezanem.
Jak pięknie dyniowo,makaronowo!
OdpowiedzUsuńCudne danie.
Na pewno je wykonam u siebie.
Dziękuję Ci za dyniowy złocisty czas!
Jak miło to czytać:)
UsuńDo następnego razu!
Niech będzie równie słoneczny!
Dziękuję:)
Pięknie opisana jesień i pięknie pokazana jesienna dynia :) Niestety dynie makaronowe mnie nie zachwyciły, chyba jako jedyne a;e danie wygląda tak, że mimo to chętnie zjadłabym całą porcję ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę się, że chociaż z wyglądu się podoba.
W końcu, jak to mówią, je się również oczami;)
Madziu, pod wszystkim się podpisuję!
OdpowiedzUsuńChoć... Chciałabym żeby troszkę cieplej było - już muszę grzać w domu. Rano są 2 stopnie, ale rowerem jeżdżę! A Ty? :)
Choć... Wierzyć mi się nie chce, że czerwień Ci nie pasuje!
Jesień i zimę lubię też za te wolniejsze tory.
A Twoja dynia bardzo mnie zaciekawiła, mimo, że tak trochę szerokim łukiem obchodzę te kule ;)
U nas koty grzeją póki co;)
UsuńTwarda jesteś!
Ja od wizyty w ZG ani razu na rower nie wsiadłam.
Jeżdżę jako pasażer, ale od jutra planuję to zmienić!
Czerwień wina i owszem, pasuje, ale ciepła, jesienna nie bardzo;)
A Ty dyni nie lubisz, serio?
Jakieś masz niemiłe wspomnienia?
Co dwa koty to nie jeden ;))
UsuńWystarczy ciepła kurtka i rękawiczki - do pracy wchodzę zgrzana i otwieram okna ;)
Dynię ewentualnie w dżemie - na słodko. Zupę śreeeednio lubię, a pestek w ogóle nie jem. Nawet nie zjem bułki z kilkoma pestkami ;).
Za to Twój przepis mnie korci :)
No to kiedy Hela będzie miała braciszka?;P
UsuńU mnie problem raczej ze spodniami, albo za cienkie, abo za krótkie, albo za szerokie;)
Złej baletnicy...
Dobrze wiedzieć, że pestek dyniowych nie jadasz:)
No ale, że zupy...pysznej, dyniowej, z chilli i szałwią, i grzankami...
Braciszka sriszka :P
UsuńNo to w kiecce trzeba jeździć ;), ale długa być nie może i za krótka też nie ;)
Nie wiem, jakoś nie podchodzi mi zupa.
Kurcze, mam wrażenie, że często u Ciebie piszę, że czegoś nie lubię, a z drugiej strony wydaje mi się, że jem prawie wszystko! :)
Sama napisałaś, że co dwa koty to nie jeden;P
UsuńTaaa...w tej różowej! To by dopiero była atrakcja dla miasta!
Dobrze, że piszesz czego nie lubisz:)
Jak nadejdzie odpowiedni czas, będę miała ściągę;))
A wiesz co, przypomniało mi się, że kilka razy jadlam krewetki i uznałam, że ich nie lubię. Poszłam wiosną do Marzeny i "zażyczyłam" sobie krewetki właśnie ;). I co? Były przepyszne!
UsuńCzyli nigdy nic nie wiadomo :))
Może po prostu nie jadłaś jeszcze dobrej dyniowej,
Usuńa na pestki stare jakieś może trafiłaś;)
Ala to w takim razie teraz zapraszam na zupę dyniową na ostro po bawarsku. Może i tym razem przełamię Twoje opory:-)
UsuńMoje opory, moje, przełam dyniową po bawarsku!:)
UsuńNo że tej teleportacji jeszcze nie udoskonalili, no!
Ciekawa jestem, czy Alutka polubi dynię;)
Wydawało mi się, że jadłam, ale jednak po paru łyżkach już mi się odechciało.
UsuńA pestki nie, nie lubię tego smaku.
Kurcze, Marzenka, Ty to jesteś :D. Na ostro po bawarsku - jak to brzmi! :D Na ostro to moje smaki... :))))
Czy taką dynię można normalnie kupić? Nie słyszałam nawet o takiej! Jeśli można to natychmiast muszę zrobić to danie! Już sobie wyobrażam jakie jest pyszne. Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTa akurat została wyhodowana przez moją mamę.
UsuńSzczerze mówiąc nie widziałam chyba jeszcze takiej dyni na starganie,
ale z drugiej strony też specjalnie nie zwracałam na nią uwagi.
To dość znana odmiana, więc może znajdziesz ją na Twoim placyku:)
Dziękuję!
ja niestety jestem z opcji pro lato:)
OdpowiedzUsuńa dynia bardzo fajna!
Dlaczego niestety?
UsuńTo dobrze, że każdy z nas lubi co innego.
Dzięki temu jest ciekawiej!
Cieszę się, że dynia Ci się spodobała:)
Ale to świetnie wygląda:)
OdpowiedzUsuń:))
Usuńjak dyniowe, to biorę w ciemno;) zwariowałam ostatnio na jej punkcie;)
OdpowiedzUsuńTak jak ja drożdżowe;)
UsuńIdealny czas wybrałaś na to zwariowanie:)
Pysznego sezonu dyniowego!
To się nazywa pyszne rozpoczęcie dyniowego sezonu! Jesień ma moje ulubione kolory i nawet mi w nich do twarzy :) Tobie czerwona lampka wina zdecydowane pasuje! pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńSzczęściara!:)
UsuńA ja ani pomarańczowego, ani ciepłego brązu, ani musztardowej żółci...:(
I to ma być sprawiedliwość?!
Dobrze, że chociaż czerwona lampka mi pasuje;)
Pozdrowienia jesienne:)
pychotki takie mogę jeść codziennie , dwa razy dziennie, fajne te ,,kluseczki"
OdpowiedzUsuńTakie zdrowe, niskokaloryczne 'kluski' można jeść nawet trzy razy dziennie;))
UsuńPięknie podane zdrowie na talerzu, nie wiem tylko , czy taką dynię kupię.
OdpowiedzUsuńMoje kolory i moje smaki.
Cudownie i jesiennie- "A w nas jeszcze tyle wciąż radości jest
Tyle słońca z lata jeszcze w nas ..."- z repertuaru Eleni
Pozdrawiam
Bożenko mam nadzieję, że znajdziesz ja na jakimś straganie:)
UsuńCieszę się, że i Ty lubisz, kiedy jest jesiennie dookoła:)
Dzisiaj idąc do pracy zbierałam kasztany:-) A takiej dyni nie widziałam jeszcze, ale fajowa:-) Ja to zachwycona jestem smakiem Hokaido:-)
OdpowiedzUsuńA mi wszystkie kasztany po drodze z pracy dzieciaki zebrały!
UsuńSame łupinki zostały...szarańcza;)
Ta makaronowa jest stanowczo mniej słodka
w porównaniu do Twojej ulubienicy:)
to musi byc pyszne
OdpowiedzUsuńTo proste i naprawdę pyszne danie:)
UsuńDziękuję za przepis. Ze sporym opóźnieniem, ale zrobiłam dziś. :) Pyszna!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowało:)
Usuń